Ten scenariusz jest dość popularny: Pan „Miły Facet” jest sympatyczny, interesujący, inteligentny i wolny. Dodatkowo, zainteresowany nawiązaniem relacji z tobą. Jedynym problemem polega na tym, że ty po prostu tego nie czujesz. W głowie masz przecież Pana „Zły facet”, i to 24/7.
Podobnie jak pan Miły Facet, pan Zły Facet ma wiele dobrych cech, ale jest „niedostępny” – nie nadaje się do stworzenia związku w ogóle, lub… jedynie z tobą. Nie pociągasz go, nie interesujesz, nic z tego nie będzie i już. Pomimo tego ciągłego odrzucenia, nie potrafisz się pozbyć się go z serca i głowy. Im więcej cię odrzuca, im dobitniej pokazuje, że nie chce być z tobą, tym bardziej wydaje ci się interesujący.
Więc spotykasz go „przypadkiem” na uczelni, na zakupach w sklepie, do którego chodzi co piątek, u wspólnych znajomych. Zagadujesz, niby przypadkowo zwracasz na siebie jego uwagę. I choć widzisz wyraźnie, że twoje żałosne próby zaczynają wywoływać jego poddenerwowanie, a może i irytację, nie ustajesz w wysiłkach. W domu zmyjesz makijaż i pomyślisz o sobie bardzo źle. Że jesteś żałosna. Ale skrycie, dalej będziesz o nim marzyć i fantazjować. Mimo, że może nawet zwiążesz się z wiernym i dobrym Panem Miły Facet, nie przestaniesz myśleć o „tamtym” i nie potrafiąc być w pełni szczęśliwa w całkiem udanej relacji.
„Co jest ze mną „ nie tak”? – myślisz. Dlaczego kontynuujesz ten zły nawyk pragnąc, dążąc do tego, czego nie możesz mieć? Dlaczego nie chcesz tego, co możesz mieć, co byłoby prostsze, lepsze…? Dlaczego nie możesz wyrzucić z serca ludzi, którzy ciągle cię odrzucają?
Naukowcy twierdzą, że powodem, dla którego odrzucenie w miłości nas tak zniewala i wciąga, jest stymulacja części mózgu związanej z motywacją, nagrodą, uzależnieniem i pragnieniami. Badania przeprowadzone przez grupę psychologów wykazały, że „niedostępni” działają jak uzależniający narkotyk. Ale wyniki badań nie odpowiadają na pytanie, dlaczego tak się dzieje i skąd bierze się w nas tęsknota za skłonnością do chęci bycia ludźmi, których nie możemy „mieć”.
Czasem chodzi o to, jak postrzegamy wartość drugiej osoby. Jeśli ona nas nie chce, lub związek z nią jest niemożliwy z innego powodu, jej wartość w naszych oczach wzrasta. Wymarzony partner staje się czymś w rodzaju „towaru luksusowego”, na który nie możemy sobie pozwolić. A przecież z czysto ewolucyjnego punktu widzenia, najbardziej korzystny jest dla nas związek z najbardziej wartościowym partnerem…
Inną przyczyną może być po prostu nasza skłonność do uzależnienia od cierpienia i bólu w miłości. W przypadku relacji, która się skończyła, możemy być uzależnieni od czasu spędzonego z drugą osobą, jej SMS-ów, seksu z nią, wykonywanych wspólnie czynności. Jeśli zaś nigdy nie byliśmy razem, przypuszczalnie jesteśmy uzależnieni od myśli o tym, co mogło być, ale nigdy nie będzie… Kiedy „utkniemy” w tych myślach, odrzucenie może je nasilać, a my popadamy w obsesję.
Również twój styl przywiązywania się do ludzi może mieć wpływ na to, jak bardzo pragniesz tych, którzy cię nie chcą. Niektórzy z nas już w dzieciństwie zostali „zaprogramowani” w ten sposób, by w dorosłym życiu szukać partnerów, którzy będą im sprawiać ból. W klasycznym scenariuszu dorastali w domu z matką lub ojcem, którzy byli dla nich emocjonalnie niedostępni. Odrzucenie w miłości jest więc uczuciem znanym, tkwiącym w podświadomości, paradoksalnie „bezpiecznym”.
Jest jeszcze jedna, możliwa przyczyna, którą można nazwać” „inne zakończenie”. Jeśli zostaliśmy w przeszłości odrzuceni – niekoniecznie w miłości, ale na przykład właśnie przez jednego z rodziców – czasami podświadomie poszukujemy podobnych scenariuszy, mając nadzieję, że nasze następne doświadczenie będzie miało inne zakończenie. Jeśli tak jest i z tobą, przypomnij sobie, co powiedział Einstein. Szaleństwem jest robić w kółko tę samą rzecz i spodziewać się innego wyniku…
Na podstawie: psychologytoday.com