Do napisania tego tekstu zainspirowały mnie historie moich klientek, które zęby zjadły na licznych próbach odchudzania się, a mimo to dalej zmagają się z własnym ciałem.
Kiedy jednej osobie się nie powiedzie, można powiedzieć przypadek. Kiedy dziesięć postępuje podobnie, osiągając podobne rezultaty warto zastanowić się – co jest nie tak.
Co może być problemem? Moim zdaniem, w dużej mierze, to w jaki sposób myślą o własnym problemie z wagą i jakie cele sobie stawiają.
Jednym z pierwszych pytań, jakie zadaje osobie, z którą widzę się pierwszy raz jest: – Dlaczego chcesz to zrobić ( schudnąć) oraz, Co chcesz osiągnąć, jaki jest twój cel. Na tak zadane pytania, najczęściej pada odpowiedź; Źle mi z tym, co jest oraz chciałabym schudnąć x kilogramów.
Pozornie wszystko jest ok, większość osób tak właśnie widzi proces zmiany.
Jest mi źle z tą wagą, chcę to zmienić (czyli nie chce, żeby było mi źle), kiedy schudnę będzie mi lepiej.
Takie myślenie ma jednak bardzo wiele pułapek.
Nie podlega dyskusji, że duża waga to duży ciężar, także psychiczny. Rzadko komu jest z tym dobrze. Uwolnienie się od wagi jest, więc postrzegane jako uwolnienie się od problemu. Jest to jednak myślenie na skróty, które ( tak jak skrót lektury) pomija, jakże ważne niuanse.
Jest mi źle – schudnę będzie mi dobrze – nie mówi nic o przyczynach złego samopoczucia. Myślenie, w taki sposób pozbawia możliwości wnikliwej analizy prawdziwych przyczyn zastanego stanu rzeczy. Dlatego jedynym lekarstwem zdaje się pozbycie kilogramów. Kiedy schudnę moje problemy znikną.
Ale czy na pewno, przecież to, co doprowadziło do ich wzrostu pozostanie nierozwiązane. Pozbycie się nadmiaru kilogramów nie jest żadnym rozwiązaniem problemu, dlatego tak często kilogramy wracają. Warto zacząć myśleć, że dopóki nie rozwiąże swoich problemów – nie schudnę. A więc tym, z czym ci źle – to prawdopodobnie problemy, które doprowadziły cię do miejsca, w którym jesteś dziś.
Pamiętaj !!! STRATA KILOGRAMÓW NIE JEST ROZWIĄZANIEM PROBLEMU
Wczoraj zapytałam Kasię, z którą spotkałam się pierwszy raz, co chce osiągnąć. Jak większość osób odpowiedziała: Chcę schudnąć 20 kg najlepiej do listopada, bo wtedy mam wesele.
Cel Kasi jest prosty, mierzalny, określony w czasie i osiągalny, wydawałoby się idealny. Do stawiania takich celów namawiają specjaliści. Ale ma jedną podstawową wadę – nie dotyczy problemu (bo przecież nie waga jest problemem, to tylko objaw ). Skoro cel koncentruje się na liczbie, plan do jego realizacji też będzie koncentrował się na tym, jak tą liczbę osiągnąć. Będzie najczęściej się ograniczał do zastosowania jednej z metod odchudzania.
Jak pokazuje doświadczenie, tak postawiony cel ma także inny minus. Kasia, jak większość osób zakłada, że utrata wagi będzie stała. Wówczas postawienie takiego celu jest nie tylko niewystarczające ale wręcz szkodliwe. Zakłada bowiem, że zadanie zostało wykonane od razu po pojawieniu się na wadze pożądanej liczby. A przecież każdy, kto się odchudzał wie, że nie sztuką jest schudnąć lecz utrzymać ten efekt. Mózg jednak, mówiąc obrazowo odhaczył zadanie i przeszedł w stan odpoczynku. Mobilizacja na okres odchudzania się została zawieszona. Następuje odprężenie. Wiecie z jakimi skutkami.
Z tego właśnie powodu namawiam do stawiania celów w inny sposób. W jaki?
Zanim postawisz cel zbyt pochopnie, weź kartkę i podziel ją na pół. Po prawej stronie opisz miejsce, w którym jesteś dziś. Opisz je bardzo dokładnie. Zastanów się z czym jest ci naprawdę źle, co ci się nie podoba, co prowadzi cię w ramiona nadwagi. Po lewej stronie napisz – jak ( twoim zdaniem) być powinno, aby otworzyły się drzwi do prawdziwej zmiany.
Kasia wykonała to zadanie w taki sposób:
Jak jest:
– jestem gruba, smutna, zła, unikam ludzi, nie podejmuję wyzwań, nie jestem aktywna, nie rozwijam się, nudzę się, boję się przegranej, jem dużo słodyczy, jem jedzenie przetworzone, nie chce mi się gotować, nie chce mi się robić zakupów, nie dbam o otoczenie jedzenia i wiele innych
Jeśli założymy, że wszystkie te czynniki prowadziły Kasię w objęcia nadwagi, czyli były problemem, to zmiana ich, praca nad nimi powinna ten trend odwrócić. Nie jest to jednak praca od dziś – do za pół roku. Jest to praca na zawsze, bo na zawsze Kasia chce rozwiązać swoje problemy. Rozwiązując te problemy ma duża szansę, że objawy ( zbyt duża ilość kilogramów) zmniejszą się lub cofną.
Jak będzie:
– będę Panią swoich emocji
– wyjdę do ludzi bez względu na to, jak wyglądam
– wyznaczę cele rozwojowe na miarę swoich możliwości
– rozpocznę aktywność sprawiającą mi przyjemność i będę ją kontynuować
– będę gotować proste rzeczy
– jeść będę uważnie i w spokoju
Realizacja tego celu wymaga stałej kontroli, czy jesteś wciąż na dobrej drodze, czy nie zbaczasz. Nie ma określonego czasu zakończenia, bo zakłada, że zmiana będzie na stałe. Nie można powiedzieć sobie stanę się Panią swoich emocji do listopada, lub wyjdę do ludzi do lipca. Bo to ciągły proces, który podlega zmianom zachodzącym w człowieku przez całe życie. Dlatego cały czas wszystkie te cele trzeba weryfikować, ale przede wszystkim mieć je na względzie.
Następnym krokiem, który postawi Kasia będzie ułożenie planu działania dla każdego celu. Planu, który będzie stanowił wizualizację drogi, jaką trzeba pokonać, aby ten cel osiągnąć.
Ale to już materiał na inny tekst.
Pamiętaj: CELE KRÓTKOTERMINOWE PROWADZĄ DO KRÓTKOTERMINOWYCH EFEKTÓW