„„Zobaczcie, jakie Polki są głupie i nieodpowiedzialne”. Te wszystkie opowieści o tym, że jak dostaniemy tabletki „dzień po”, będziemy je łykać jak dropsy. Ja chcę się tym krzywdzącym przekonaniom sprzeciwić” – mówi Joanna Keszka i symbolicznie schodzi do podziemia, by tam z kobietami rozmawiać o seksie.
Anna Frydrychewicz: Czy kobiety w Polsce muszą schodzić do podziemia, żeby szczerze rozmawiać o seksie?
Joanna Keszka: Pomysł na to, by całą akcję nazwać Podziemie Erotyczne Kobiet wziął się stąd, że z naszym prawem do odkrywania swojej seksualności (na naszych, kobiecych zasadach) jest coraz gorzej. „Podziemie” to hasło, które integruje kobiety do wspólnego działania. Chciałam, żeby to właśnie ta akcja łączyła kobiety, żebyśmy poczuły, że razem możemy więcej. I jeszcze jedno – pojawienie się słowa „wulgarna” w odniesieniu do kobiet. To słowo stało się ostatnio wszechobecne.
Wulgarne to te, co wyszły na ulice protestować?
Wulgarne to te, które czegoś chcą. „Wulgarna” kojarzy się zazwyczaj ze sferą seksualną. Tak określa się kobiety, które „za mocno” akcentują swoją seksualność. Myślę, że pora się temu sprzeciwić. Zwołać kobiety i pokazać, że ta nasza seksualność nie tylko nie powinna służyć do tego, żeby w nas uderzyć, ale przede wszystkim, może być naszą siłą, może nas łączyć. Potrzebujemy tu solidarności. Będziemy czuły się bezpiecznie w tej przestrzeni, jeśli poczujemy, że za nami stoją inne kobiety, które czują tak samo.
Jak się wykorzystuje naszą seksualność przeciwko nam?
Seksualność służy dziś do tego, żeby uciszać, krytykować i ośmieszać kobiety. Można i trzeba się temu przeciwstawić. Coraz bardziej ingeruje się w prawa kobiet. Ciągle pojawiają się pomysły na zaostrzenie ustawy antyaborcyjnej. Mężczyźni dostali środki na erekcję bez recepty, kobiety dostały recepty na tabletki „dzień po”. Prawie codziennie wydarza się coś, co dokłada kamyczek do tego ogródka, co mówi nam: „Zobaczcie, jakie Polki są głupie i nieodpowiedzialne”. Te wszystkie opowieści o tym, że jak dostaniemy tabletki „dzień po”, będziemy je łykać jak dropsy. Ja chcę się tym krzywdzącym przekonaniom sprzeciwić. Stąd moja akcja.
Kto przychodzi na warsztaty?
Kobiety w różnym wieku, bardzo młode i te, dojrzałe. Przychodzą i mówią, że szukają przestrzeni, w której będą mogły porozmawiać o seksie, bo nigdy do tej pory nie miały takiej możliwości. A przecież cisza wokół seksu jest bardzo niebezpieczna.
Młode dziewczyny to przecież pokolenie kobiet, które właściwie mogłyby już bez wstydu rozmawiać o seksie…
Wiele osób wkłada dużo wysiłku w to, żeby wmówić kobietom w Polsce, że my na temat seksu wiemy już wszystko i wszystko mamy. To jest kłamstwo. Co jeśli ty chcesz więcej? Wychodzisz na „rozwydrzoną babę”, tę wulgarną, której nie wiadomo czego się zachciewa. Prawa seksualne kobiet są mało znane. Wciąż uczymy się z nich korzystać. Nikt nam nie pokazuje jak dbać o sferę seksualną. Seks sprowadza się do penetracji, masa ludzi go tak identyfikuje. A przecież penetracja to tylko jedna z bardzo wielu form seksu, w dodatku najbardziej sprzyjająca męskiemu orgazmowi. Nie mówię, że jest zła, ale to nie wszystko.
Takie podejście bardzo ogranicza kobiety. Wiele z nich żyje w poczuciu, że to im nie wystarcza, nie sprawia im przyjemności.
I obwiniają się z tego powodu?
Myślą, że to z nimi jest coś nie tak. A to z seksem jest „coś nie tak”. Wszystko przez umacnianie w naszej świadomości tego wzorca „romantyczno- pornograficznego”, na który składa się penetracja i mit wspólnego orgazmu. Masa kobiet czuję się źle z tym mitem. Przychodzą do mnie panie i mówią: „mam niewrażliwą pochwę, nie czuję”. A przecież pochwa jest mało wrażliwa. Tam jest po prostu mało zakończeń nerwowych. Ale nam się tego nie mówi. Tymczasem to łechtaczka jest odpowiedzialna za naszą przyjemność. Ogromny organ jak się go dobrze rozmasuje. Ważne są też oczywiście mięśnie dna miednicy, które oplatają pochwę, to one reagują na bodźce. Trzeba walczyć z mitem orgazmu waginalnego i najlepiej jeszcze równoczesnego w czasie penetracji. Penetracja dla wielu kobiet nie jest drogą do pełnej satysfakcji z seksu, dlatego trzeba je zachęcać, żeby poznawały swoje ciało.
Dużo zależy od partnera…
Kłopotem jest to, że nasz seks definiują nasze związki. Jeśli „się uda” i partner chce eksperymentować, to ona też się bawi. Ale jeśli kobieta ma wibrator, ale pojawia się w jej życiu facet, który nie uznaje gadżetów erotycznych w sypialni – ona odkłada te wszystkie zabawki na dno szuflady. W takim wypadku panie nie czują już, że to one kierują swoim życiem seksualnym. Uważam, że trzeba oddać życie seksualne kobiet w ręce kobiet.
Podziemie Erotyczne ma im przypomnieć, jaka siła drzemie w tej sferze seksualnej. Bo my w seksie jesteśmy żywiołowe i spontaniczne. Potrafimy cieszyć się seksem tak, jak mężczyźni nawet nie potrafią sobie tego wyobrazić. Oni nie wiedzą, jak wielką radość może sprawiać nam kontakt z własnym ciałem.
W kwestii seksu wciąż obowiązują stereotypy?
Tak. „Dobra” kobieta to taka, która co za dużo nie oczekuje. „Nie oczekuj, bo inaczej facet cię zostawi”. Moim zdaniem problemem jest właśnie to, że my mamy za małe oczekiwania. Zachęca się nas do tego, żebyśmy ustępowały, były ciche i miłe.
Sytuacja społeczno-polityczna również nam nie sprzyja.
Nie możemy nawet o tym pisać, bo się nas szczuje, że jesteśmy niewyżyte, nienormalne. Chodzi o to, by kobiety były cicho. A mówienie głośno o swoich potrzebach wyzwala. Kobiety często mówią, że kiedy zaczynają pozwalać sobie na więcej w sypialni, przestają się bać odrzucenia i wyśmiania. Tak jakby uczyły się tańczyć, odkrywały ogromną przestrzeń.
Ale czasem jest tak, że odkrywają tę przestrzeń stajemy przed koniecznością zmiany partnera, bo ten obecny przez lata blokował nas w naszej seksualności…
Do dobrego seksu jest potrzebny partner. Seks to papierek lakmusowy naszych związków. Dlatego wiele osób „zamiata go pod dywan”. Trudno jest powiedzieć komuś wprost, że jego związek jest do niczego. Ale czasem prosimy o proste rzeczy, masaż, czuły gest. Czasem prosimy o seks, żeby w ogóle był. Jeśli ciągle słyszymy „nie”, to warto się zastanowić, co my w tym związku jeszcze robimy.
Masz takie rozmowy?
Nie jestem terapeutą. Jestem seks-edukatorką i namawiam ludzi do czerpania radości z seksu. Jeśli jednak zdarza się tak, że przychodzą do mnie osoby, które szukają seksualnych sztuczek, żeby ożywić związek, to tłumaczę, że to tak nie działa. Seksualne sztuczki nie ożywia związku, którego już prawie nie ma.
Z drugiej strony, wierzę w mądrość kobiet i jestem ostatnią osobą, która mogłaby je pouczać i krytykować. Wiem, że mówienie „po co ci ten związek” nie pomaga. Lepiej czasem powiedzieć, że to, czego kobiety chcą, jest ważne, że ludzką rzeczą jest błądzić. Każdy ma prawo ma pomyłek. Można się pomylić w kupnie mieszkania, w wyborze zwodu i wyborze partnera też. Kobiety lubią się samobiczować, wstydzą się nieudanych wyborów. Wydaje im się, że one źle o nich świadczą.
Ale wiesz jak się mówi – ta, co zostawia męża, to dziwka. Trudno odejść pod taką presją.
Widziałam kilka rozstań. Wiem, że to ogromna zmiana i trudny proces. Zwłaszcza, jeśli mamy wspólne dzieci, mieszkanie i kilka wspólnych lat za sobą. Ale jestem też za tym, żeby się nie poddawać, jeśli chodzi o wiarę w to, że zasługujemy na rzeczy dobre. Warto dać szansę – sobie i partnerowi. Nie ustępujmy dla „dobra związku” tylko miejmy oczekiwania. A przede wszystkim, mówmy o nich. Przedstawiajmy je partnerowi w kulturalny i przyjazny sposób. Obserwujmy. Słowa są tanie, obiecać można wszystko. Liczy się działanie.
Komunikacja to podstawa, bo mężczyźni nie są dobrze wyedukowani w kwestii seksu. Myślę, że zbyt często, mylą dopieszczanie swojego ego z dopieszczaniem swojej kobiety.
Odczułaś na sobie hejt za to, co mówisz?
No oczywiście, słyszałam, że jestem wulgarna, brzydka, gruba i że nienawidzę mężczyzn (śmiech). Bo namawiam kobiety, żeby miały swoje oczekiwania, były po swojej stronie. Zadziwiające, że kiedy mężczyźni mówią o sobie dobrze, nikt ich nie atakuje za to, że nienawidzą kobiet.
A w Podziemiu Erotycznym uczestniczą panowie?
Nie. To jest przestrzeń, w której kobieca seksualność należy do kobiet. Kobiety skupiają się tam na tym, czego same chcą, wolne od presji. Bo w sferze seksualnej ciągle nam się wydaje ze są rzeczy, które musimy robić, i że są takie, których nam robić nie wolno. Zachęcam, żeby się nie zastanawiać nad tym, co jest normą, tylko nad tym, czego pragniemy. Wierzę, że odzyskiwanie sfery seksualnej daje nam silę. Bo uczy nas ufać sobie, swoim wyborom i być po swojej stronie. Jeśli w łóżku robisz coś, co wydaje ci się fajne i zabawne, a ta i druga strona cię wyśmieje, stwierdzi, że jesteś nienormalna, to jak zareagujesz? Kobieta zaprzyjaźniona ze swoja seksualnością powie: nic tego nie będzie.
Łatwo jest mówić o seksie w kobiecym gronie?
Wyobraź sobie, że gdy kobiety mają przestrzeń, żeby swobodnie mówić o seksie, zaraz zaczyna się śmiech, radość. Nie ma presji. Nikt nie wykorzysta tego przeciwko nam, czujemy, że nie zostaniemy poddane ocenie. Tu najlepiej widać, że seks służy nam do tego, żeby się lepiej czuć. No i w porównaniu z mężczyznami, mamy dużo większą wiedzę o seksie. Choć informacje w pismach kobiecych to ciągle głównie te, jak zadowolić JEGO. Mało tam znajdziesz o tym co możemy zrobić, żeby dobrze czuć się w sypialni. Żeby nie od kochanka zależała nasza jakość życia seksualnego. Żebyśmy nie bały się spontaniczności, tego, że ktoś nas wyśmieje, skrytykuje. Żebyśmy miały odwagę stanąć po swojej stronie. Bo to się natychmiast przełoży na pozostałe sfery.
Podziemie Erotyczne Kobiet to cykl otwartych warsztatów na temat kobiet, seksu, przyjemności, równości, organizowanych przez Joannę Keszkę, seks-edukatorkę, autorkę najodważniejszej polskiej książki o seksie pt. „Grzeczna to już byłam czyli kobiecy przewodnik po seksie”, ekspertki w dziedzinie kobiecej seksualności, autorki scenariuszy erotycznych oraz redaktor naczelnej strony Barbarella.pl – „Najseksowniejszego portalu dla kobiet”. Więcej informacji o warsztatach znajdziecie na stronie lovestore.barbarella.pl .