Istnieje przekonanie, że kobiety i mężczyźni mają dwa różne, niepowtarzalne style komunikacji. „Kobiecy” język ma być bardziej wyrazisty, emocjonalny. Kobiety z reguły szybciej uczą się mówić i wypowiadają bardziej złożone zdania. Używając komunikatorów tekstowych, o wiele częściej niż panowie (potwierdzają to badania naukowe) korzystają z „wyrazistych” emotikonów. Poza tym jesteśmy, niestety, szczególnie skłonne do tego, by w trakcie rozmowy używać słów i zwrotów, które „zmiękczają” i łagodzą naszą opinię, a nawet podważają nasz punkt widzenia (czy to nie absurdalne?). A wszystko to po to, by inni poczuli się bardziej komfortowo.
Żyjemy w społeczeństwie, która ceni kobiece głosy bardziej, gdy odzwierciedlają tradycyjnie pożądane „kobiece” cechy takie jak skromność, naiwność, a przede wszystkim uprzejmość.
3 rzeczy, które robimy, by osłabić potęgę naszych słów:
1. Nadużywanie zwrotów „tylko” i „przepraszam”
„Przepraszam, chciałam tylko powiedzieć, że…”
Jak często zdarzyło wam się przeprosić za to, że macie coś do powiedzenia? Lub może przepraszającym tonem wyrażać swoją opinię? Nie stwarzacie wtedy wrażenia osób przekonanych co do swoich racji. Mówiąc „przepraszam”, kiedy nie jest to konieczne, przyznajamy się do niepopełnionych błędów lub do odpowiedzialnośi za działania, które nie są nasze. Bądź świadomy za co przepraszasz, to rada doskonała niezależnie od płci.
Zastosowanie zwrotu „tylko” jest bardziej skomplikowane. Osoby zajmujące się analizą języka uważają, że dodanie słowa „tylko” do wypowiedzi stawia kobiety w pozycji obronnej, a jej rozmówcom daje większą władzę i kontrolę nad dialogiem.
2. Własne, deprecjonujące nas zwroty, mające na celu stworzenie wrażenia, że jesteśmy mniej inteligentne, mniej doświadczone, mniej utalentowane
„Nie jestem ekspertką…”. „Pan ma w tym dużo większe doświadczenie niż ja…”
Te wyrażenia dodane na początku zdania dają naszemu rozmówcy jasny sygnał: nie czujemy się kompetentne, „nie znamy się” na tym i właściwie, wcale nie powinnyśmy się wypowiadać.
Kokieteryjne: ”chyba gadam głupoty” trywializuje sens naszych słów.
3. Zbytnia ostrożność i skromność
„Mogę się mylić…”, ”Czy to co mówię, ma sens?…”
Szukanie potwierdzenia dla własnych przekonań, próba uzyskania akceptacji dla swoich słów oznacza, że sama nie wierzysz w to, co mówisz i prosisz o impuls, który doda ci pewności siebie. Dużo lepsze wrażenie dałoby użycie zwrotów typu: „Co o tym sądzisz?” lub „Czekam na komentarze i pytania”.
Jeśli chcemy walczyć o swoje prawa, jeśli boimy się, że nasz głos zostanie zlekceważony, jeśli pragniemy być traktowane z szacunkiem i uznaniem, pora dopasować nasz język komunikacji do niełatwych realiów.
Na podstawie: upworthy.com