Śmieją się, gdy słyszą hasło: – Uwaga! Baba za kierownicą! Nie zgadzają też ze stereotypem głupiej blondynki za kółkiem, nawet gdy jest brunetką. Przytakują, że faktycznie, jeśli jest chwila w korku na to, żeby poprawić oko czy machnąć usta, to czemu nie. Nie mówią, że są lepsze czy gorsze, bo uważają, że dobry kierowca, to ten rozważny, ale też pewny siebie. Bo na trasie liczy się refleks, umiejętność szybkiej analizy i cierpliwość, jakiej żadnej z nich nie brakuje. Są kobietami kierowcami, tymi, które robią to zawodowo. I tymi ” zwykłymi”, które po prostu lubią i potrafią jeździć. Wypadki? Zdarzają się nawet najlepszym. Nie tylko tym, którzy do auta wsiadają w spódnicy.
Ewa, na taksówce od czterech lat
– Nie chcieli mnie do korporacji, nie ze względu na to, że słaba płeć, a na taksie, wiadomo, różnie bywa. Zresztą kobiety rzadko jeżdżą na nocnych zmianach. Jak mnie pierwszy raz szef zobaczył, to się pytał, czy to prima aprilis. Bo jak to, dziewczyna taka niepozorna i w ogóle, żeby się za kółko pchała. Czasem, mam wrażenie, że prowadzenie samochodu to taki hermetyczny świat, do którego faceci niechętnie nas wpuszczają. Zasłaniają się tymi legendami, że nie rozróżniamy biegów, ani kolorów na światłach. Kiedy zaczęłam jeździć, ciągle patrzyli mi na ręce, jedyna wtedy byłam, w stadzie męskiej części załogi. Ostrożni i nieufni przekonali się z czasem, że warto mi dać szansę. Że popełniam błędy, jak każdy, że się nie wymądrzam, tylko pytam. Po roku pracy mój przełożony zatrudnił kolejne trzy dziewczyny. Bywa różnie, czasem nerwowo, a czasem wręcz zabawnie. Bo koledzy trochę są o nas zazdrośni, troszczą się i nie pozwalają, żeby nas ktoś obrażał. Jeden mi się przyznał, że stukał się w głowę, gdy mnie pierwszy raz zobaczył i, że laska za kierownicą kojarzyła mu się tylko z kłopotami i niewiedzą. Pomylił się bardzo i cieszy go to. Dziś już nie twierdzi, że kobieta to żart, a nie kierowca.
Monika, od ponad roku jest miłą panią, kierującą autobusem linii nr 28
– Chyba największy problem ze mną mieli sami pasażerowie. Czasem miło, bo zagadywali, wypytywali, dziwili się, ale sympatycznie. Słyszałam, że szacunek, bo to nie łatwo, prowadzić taki kolos. A to prawda, inaczej osobowe inaczej autokar, bo wcześniej też wycieczki woziłam. Dlaczego akurat taki zawód? A dlaczego nie? Nigdy nie myślałam o tym pod względem podziału jakiegokolwiek, że są zawody bardziej dla kobiet i tylko dla mężczyzn. Tak jak oni potrafią być świetnymi niańkami, pielęgniarzami czy kucharzami, tak my kierowcami. Oczywiście, choć to trudne, przyznaję, że sama, spotykam na drodze panie rodem z dowcipów. Nie raz niestety zdarzało mi się głośno taką jazdę skomentować. Bo lusterka nie są tylko do poprawiania włosów. Ba! Od tego są na samym końcu. Ale też nie dajmy się zwariować, że jak niektóre z nas faktycznie za kierownicę siadać nie powinny, to od razu fama idzie po wszystkich. W mojej robocie wiadomo, odpowiedzialność ogromna, przewożę dziennie wielu ludzi. Kobiety, dzieci, młodzież, jak to w autobusach. Ale kiedy kończę zmianę i przesiadam się do swojej osobówki, nadal kieruje mną, przede wszystkim, zdrowy rozsądek. Na drodze, nikt nigdy nie powinien o tym, zapominać. Bez względu na płeć.
Karina, jest kierowcą TIR-a. Za kółkiem już od 11 lat, nie tylko zawodowo
– Gdy mnie pytają, gdzie pracuję i mówię prawdę, że jeżdżę na tirze, to czasem chamsko słyszę : „tirówka?”. Rura im mięknie, gdy mnie widzą w kabinie ogromnego samochodu z kilkutonowym załadunkiem. I szczęki opadają, gdy bez mrugnięcia okiem zmieniam koło, czy naprawiam co drobniejsze rzeczy. Nie, żeby się popisać, bo po co i przed kim? W dzieciństwie przeżyłam dość poważny wypadek, wpadł na nas nietrzeźwy kierowca. Ani mi ani ojcu, nic się nie stało, ale pamiętam to do dziś. I traktuję jako ostrzeżenie, taki talizman, który podświadomie każe mi ściągnąć nogę z gazu. Prawko zdawałam dwa razy, wcale nie było tak łatwo. Nie mam jakiś cudownych genów, bo w domu, nikt zawodowo nie jeździł nigdy. Imponowała mi koleżanka, która jest kurierem, choć się utarło, że to faceci raczej prowadzą dostawcze. Chwilę pracowałam w hotelu, woziłam gości. Jednak, gdy widziałam dużą kabinę, solidny kawał auta, tęskniłam za czymś. Poszłam na kolejny kurs, potem kolejny i zrobiłam większość możliwych kategorii. A potem bardzo długo siedziałam bez pracy, bo nigdzie mnie nie chcieli. W niektórych firmach słyszałam wprost, że szukają kierowców, a ja nim według nich nie byłam. Pomógł mi wujek kumpla, kilkanaście ładnych lat w branży. Poręczył za mnie, choć powiedział mi potem, że się obawiał. Myślał, że spękam, będę dzwonić zapłakana z trasy, że nie dam rady. Na szczęście nie dałam się, choć bywały ciężkie momenty i zwątpienia. Z prywatnych pobudek, bo faceci się mnie trochę bali. Podjeżdżasz na randkę ogromną ciężarówką i koleś głupieje. Myśli, że jestem wulgarna, bez seksapilu, nie potrafię być kokietką, tylko twardym babo chłopem. Mój obecny facet też tak sądził. Dziś, nie odstępuje mnie na krok i jest dumny, że jego dziewczyna ma takie poważanie u innych kierowców.
Magda – matka, żona, kucharka i praczka. Pracuje w sklepie, prowadzić auto zwyczajnie lubi
Jeżdżę ot tak dawna, że nawet nie pamiętam już ile to lat. Nie tylko autem, ale też sporym motocyklem. Jasne, że bywam jak ta kobietka. Loki poprawię, rzęsę pociągnę i nos przypudruję, bo niby czemu nie? Stoję w korku, to przelew za rachunek zdążę zrobić i przedszkole córce opłacić. I pana z samochodu obok poderwać, ot tak, żeby się uśmiechnąć i zrobić komuś miły dzień. Myślę, że jak na 6 lat jazdy jedna mała kolizja, a w zasadzie, zarysowanie to niezły bilans. Zdarza mi się przyspieszyć, jak sama jestem i widzę, że mogę depnąć więcej. Taka kontrolowana adrenalina, bo bezpieczeństwo najważniejsze. Sama miałam mieszane uczucia, gdy odebrałam prawko, bo tak trochę się wmawia wszystkim, że kobieta to gorszy kierowca. Pewnie, że bywamy tak irytujące, że w ubiegłym tygodniu, choć jestem stateczną matką i żoną, chciałam takiej jednej, przyłożyć. Za kompletny brak wyobraźni, czyli pisanie SMS- ów podczas jazdy. Przecież nie chodzi tylko o nią i jej samochód, komuś może się coś stać i to przypadkowemu. Prowadzenie to wysiłek, trzeba być zawsze uważnym i przygotowanym, bo droga zaskakuje, czasem aż przerażająco. Ale nie uważam się za mistrza kierownicy, wolę mieć w tej sprawie, głęboką pokorę. Już nie raz, bardzo mi się to opłaciło. Nie panikuję, gdy wpadnę w poślizg, myślę jak rasowy kierowca w spodniach ( śmiech ) oczywiście mrugając okiem. Ale koła zmienia mi mąż. Mam za długie paznokcie i delikatne dłonie – w końcu, jestem kobietą, prawda?
Kierowcy, bywają różni. Tak samo jak ludzkie charaktery i przyzwyczajenia. Przekonanie, że kobieta to zły kierowca, jest tak samo prawdziwe, jak to, że to faceci się na to miejsce bardziej nadają. Jesteśmy od nich inne, co nie oznacza, że choć trochę gorsze. Dotyczy to każdej dziedziny, nie tylko tej odpalanej kluczykiem i pachnącej paliwem. I działa sprawiedliwie w obie strony.