Podobno pracoholik nigdy nie przyzna się do swojego pracoholizmu. Zawsze będzie powtarzał, że dużo pracuje dla dobra rodziny, na super wakacje, że jeszcze tylko dwa tygodnie, zamknie projekt i złapie oddech. Pracoholik choć mówi, że wie że pracuje za dużo, to jednak nic nie robi, żeby to zmienić.
Warto pamiętać, że pracoholizm nie dotyczy jedynie życia zawodowego, przenosi się na także na sferę domową, na relacje z ludźmi, na jakość czasu poświęcanego rodzinie. Myślisz: „Bez przesady, odbieram maile służbowe w domu po pracy, jak dzieci już śpią, ale żeby od razu pracoholizm?”. To może najpierw odpowiedz sobie na pytania:
Wychodzisz z pracy i jadąc po dzieci jeszcze odbierasz służbowe telefony?
Myślisz: „Łatwo powiedzieć, żeby nie odbierać, ale taka praca, muszę odebrać, nie mam wyjścia”. Podobnie ze służbowymi mailami sprawdzanymi wieczorem, kiedy dzieci położysz spać. „Jak teraz to zrobię, to jutro będę mieć mniej do pracy”, słyszysz w głowie taką wymówkę?
Boisz się utraty kontroli nad służbowymi obowiązkami?
Musisz być cały czas na bieżąco. Najchętniej wszystko zrobiłabyś sama, nie potrafisz dzielić się obowiązkami. Każda rzecz zaproponowana przez szefa staje się twoim udziałem, bierzesz na siebie coraz więcej obowiązków. Wydaje ci się, że bez ciebie firma nie będzie funkcjonować prawidłowo?
Praca cię dowartościowuje?
Pracując czujesz się lepszym człowiekiem, bo wiesz, że inni mogą na ciebie liczyć, bo pomimo wielu obowiązków potrafisz sprostać kolejnym i kolejnym. Bo znajdujesz uznanie w oczach szefa i kolegów z pracy. Nigdzie nie czujesz się tak doceniana jak w pracy? To jakim jesteś pracownikiem jest dla ciebie świadectwem tego, jakim jesteś człowiekiem?
Osiągasz satysfakcję ze swojej pracy?
Masz poczucie, że jesteś świetna, czy jednak zawsze jest coś do poprawienia, nigdy nie zadowala się efekt końcowy? Myślisz: „Mogłoby by być lepiej, następnym razem musisz się lepiej postarać”.
Rzadko spotykasz się ze znajomymi?
„No, ale przecież wszyscy pracują, nikt nie ma czasu”. Rozejrzyj się. Kiedy znalazłaś wolne popołudnie na spotkanie się z przyjaciółmi? Albo chociaż na telefon? Zaproponowałaś wspólny wieczór, wyjście do kina? Czy tłumaczysz się tym, że inni też się do ciebie nie odzywają, bo pracują?
Pracujesz ponad 50 godzin w tygodniu?
Wliczając w to także czas w domu poświęcany pracy. Tylko zrób to szczerze. Rozpisz, ile czasu dokładnie poświęcasz swoim zawodowym sprawom. Nie mów, że to dwa telefony, trzy maile, jedna umowa do sprawdzenia. Dokładnie sprawdź, ile zajmuje ci to czasu. Wynik może być zaskakujący.
Umiesz odpoczywać?
Mówi się o tym, że pracoholik zabierasz swoją pracę nawet na wakacje. Ale ja chciałam spytać, czy umiesz odpoczywać w domu, czy szukasz sobie coraz to nowych zadań. Sprzątasz, robisz porządki w szafie, pucujesz łazienkę? Albo biegniesz na siłownię, fitness, albo zakupy? Potrafisz usiąść na kanapie i robić nic? Nie zaglądać na służbowego maila, nie sprawdzać wiadomości w telefonie? Masz wolną chwilę, kiedy twojej głowy nie zaprząta praca?
Ile czasu dajesz swojej rodzinie?
Ale takiego, kiedy jesteś tylko dla swoich dzieci, partnera? Potrafisz wyjść na spacer zostawiając telefon w domu? Spędzić weekend bez internetu? Potrafisz w ogóle w weekend zupełnie odciąć się od pracy, bez poddenerowania, stresu? Co robisz, gdy choruje ci dziecko – szukasz niani, sprowadzasz babcię? Twoje zwolnienie w ogóle nie wchodzi w grę?
Można by powiedzieć: „Takie czasy, wyścig szczurów, wieczna rywalizacji”. Niestety minusem tych czasów jest właśnie pracoholizm, który choć jest uzależnieniem, to jednak społecznie akceptowanym. Kiedy o kimś mówimy, że jest zaangażowany w pracę, że utożsamia się ze swoją firmą, że zawsze można na niego w pracy liczyć, to najchętniej byśmy przyklasnęli. Powiedzieli: „Super, tylko pozazdrościć”. Ale trzeba pamiętać, że pracoholik pracuje, bo czuje przymus, praca nie daje mu przyjemności, niesie za sobą przede wszystkim presję i ogromny stres. I tak bardzo trudno się z tego wyrwać. Stawiamy sobie wysoko poprzeczkę, dajemy innym świadomość, że zawsze mogą na nas liczyć, oczekiwania innych rosną, bo dajemy na to przyzwolenie. I tak żyjemy w błędnym kole. Istnieje w nas przekonanie, że nie możemy się z niego wyrwać, bo bez nas wszystko się zawali, nikt sobie nie da rady.
Spróbuj spojrzeć na siebie z boku. I szczerze sama przed sobą odpowiedz sobie na pytanie, czy pracujesz tak bardzo dużo, bo chcesz? Bo praca daje ci satysfakcję, bo ją lubisz? Czy znajdujesz równowagę między swoim życiem zawodowym a rodzinnym, towarzyskim? Czy potrafisz odpoczywać bez myślenia o tym, co się dzieje w pracy?
A teraz pomyśl, że jesteś fantastycznym człowiekiem i wcale nie praca o tym świadczy, a twoje podejście do niej. I jak?
PS. A może podsuń pytania swojemu partnerowi?