Miała pieniądze, sławę, sympatię wiernego menadżera. Zabrakło tylko… talentu. Historia Florence Foster Jenkins obrosła już legendą, a ona sama stała się bohaterką zarówno sztuk teatralnych jak i filmów w gwiazdorskiej obsadzie (w jej rolę wcieliła się ostatnio Meryl Streep, a w Polsce , na scenie Teatru Telewizji- Krystyna Janda). Na czym polega fenomen tej postaci?
Urodziła się w połowie XIX wieku, w Pensylwanii, w zamożnej rodzinie. Będąc dzieckiem pobierała lekcje gry na fortepianie i świetnie sobie z tym instrumentem radziła. Jednak ojcu Florence nie spodobały artystyczne aspiracje córki. Jako 17-latka uciekła więc z domu, wyszła za mąż za lekarza, Franka Jenkinsa, i wyjechała do Filadelfii. Małżeństwo nie przetrwało, a Florence była zmuszona utrzymywać się sama, dając lekcję gry na fortepianie.
Jej los odmienił się w 1909 roku, po śmierci ojca, który mimo trudnych relacji z córką zapisał jej niemały spadek. Dzięki pieniądzom odziedziczonym po ojcu, Florence zaczęła spełniać swoje marzenia. W wieku 40 lat zainwestowała sporą kwotę w lekcje śpiewu. Głucha na krytykę i poprawność dźwięków, zachęcana przez przyjaciół i znajomych (hojnie wpierała ich finansowo) dawała koncerty dla członków klubów, do których należała, a potem dla coraz szerszej publiczności.
Fałszując niemiłosiernie, piszcząc i porykując, obwieszona świecidełkami, przystrojona kolorowymi piórami z czasem stała się pośmiewiskiem salonów, zyskując miano „najgorszej śpiewaczki świata”. W ogóle jej to nie dotknęło. Po śmierci matki, jej majątek znów się powiększył, a ona kontynuowała swoje występy (śpiewała np. w sali balowej hotelu Ritz-Carlton w Nowym Jorku, a miesiąc przed śmiercią w Carnegie Hall – bilety na ten występ wyprzedały się wiele tygodni przed pokazem).
Ekscentryczna, ale dobroduszna Florence z całą pewnością kochała sztukę i nie bała się sięgnąć po swoje marzenia. I z tego właśnie powodu również, a nie tylko ze względu na jej zabawne „popisy”, zostanie zapamiętana 🙂
Tu możecie usłyszeć fragment występu Florence: