Dlaczego w związku bywamy samotni? Jakie są tego przyczyny i czy można zaradzić samotności we dwoje? Czy rutyna rzeczywiście zwycięży w związku, w którym już i tak każde żyje bardziej osobno? Na te i inne pytania odpowiada Paweł Jezierski – psycholog, psychoterapeuta.
Marta Jacukiewicz: Każdy z nas od czasu do czasu potrzebuje pobyć sam ze sobą, mimo, że jesteśmy w związku. Czy jest w tym coś złego?
Paweł Jezierski: Wręcz przeciwnie. Jeśli nie mamy własnej przestrzeni, to zlewamy się z drugą osobą. Niby nic złego, ale jednak wtedy rezygnujemy z jakiejś części siebie. A to prowadzi do frustracji, żalu, złości. Ponieważ jednak wydaje nam się, że tego właśnie chcieliśmy, to nie mamy do kogo tych uczuć zaadresować. Konsekwencje mogą być różne. Depresja, ucieczka w używki, objawy somatyczne. Ci, którzy potrzebują przylgnąć do drugiej osoby, nie zdają sobie sprawy, że tak naprawdę, nie dostrzegają jej. Niech Pani spróbuje być tak blisko kogoś, że prawie stykacie się Państwo nosami. Czy widzi Pani wtedy tą drugą osobę? Ja bym się zastanawiał czemu to ma służyć? Dlaczego, kiedy druga osoba wyjeżdża służbowo albo na weekend, robić coś na co ja nie mam ochoty, to czuję lęk, niepokój, złość?
Chodzi też o to, aby nie uciekać przed sobą, ale nie być podporządkowany drugiej osobie?
Podporządkowanie prowadzi do frustracji i złości. Wiele osób zgłasza się na terapię zdziwionych, że druga strona odeszła, a „przecież spijaliśmy sobie z dzióbków”. Ktoś odszedł, bo nie mógł czegoś dostać w obecnej relacji. Uczepieni tej drugiej strony, to nie dostrzegamy jej potrzeb. Należy też pamiętać, że związek tworzą dwie osoby. Jedna może dążyć do dominacji, przyciągnięcia partnera, ale ta druga strona współuczestniczy w tym, nie potrafiąc się przeciwstawić, zawalczyć o swoje. Nie są to wybory całkowicie świadome i łatwo jest znaleźć „wymówkę”. Nie chcę jej ranić, wolę mieć spokój, właściwie to wolę iść z nią do kina na ten głupi film niż jechać 50km na grilla do kolegów. Podporządkowanie i uległość z góry zakładają niesymetryczną relację. A związek wymaga raczej równości, partnerstwa. Wtedy obie strony mogą jednocześnie się realizować i czerpać z relacji z drugą osobą.
Wśród znajomych uchodzimy za idealny związek. Wracamy do mieszkania, ale nie dogadujemy się już tak dobrze jak kiedyś. Wiele rozmów kończy się kłotnią. Czujemy się nierozumiani…
Wtedy powstaje pytanie, co z tym robimy? Najczęściej osoby, które zgłaszają się do mnie na terapię po rozpadzie związku, mówią o oddalaniu się od siebie. „Czułam się nie rozumiana, nie było o czym rozmawiać, to zapisałam się na jogę. On wtedy poszedł na kurs fotografii. Ja zaczęłam jeździć na rowerze a on zapisał się na taniec. Wracaliśmy po godzinie 22 zmęczeni i szliśmy spać. W weekend też nie było okazji do rozmowy”. Raczej należy powiedzieć, że trudno nam było ją podjąć, bo czas zawsze można znaleźć. A to, że znajomi nas postrzegają jako idealny związek? Wytłumaczenia mogą być różne. Przykładowo wynieśliśmy z domu „a co ludzie powiedzą” więc dbamy o wizerunek zewnętrzny lub nie chcemy być źle postrzegani, bo „to fajne” jak inni nam zazdroszczą. To nic, że nie ma czego. Przez chwilę możemy poczuć się jak w bajce, że mamy księcia/księżniczkę za partnera, skoro tak nas widzą i tak mówią.
Może fakt, że nie widzimy już zaangażowania, miłości u drugiej osoby – to kwestia naszego wychowania, doświadczenia, niskiego poczucia własnej wartości?
Po to między innymi jest terapia, by zrozumieć, co jest przyczyną naszej „ślepoty”. Zdarza się, że nie chcemy widzieć braku zaangażowania, bo czujemy, że to będzie zbyt bolesne i dlatego trzymamy się iluzji, że nasz związek kwitnie. Tymczasem on jest już w fazie rozkładu. Możemy też bać się, że już nikogo innego znajdziemy i zostaniemy sami dlatego kurczowo trzymamy się partnera. Niestety, fałszując rzeczywistość, zaczynamy działać kiedy zazwyczaj jest już za późno. Ona odeszła, bo związek się skończył. A my tkwimy w wielkim bólu i zdziwieniu, bo przecież było tak cudownie.
Jakie są przyczyny samotności w związku?
Tyle ile osób czuje się samotnych w związku, tyle może być przyczyn. Frustracja, że ja tyle robię, poświęcam się a nie dostaję nic w zamian. Ciągle się nie domyślił, czego od niego oczekuję. Może unikamy zaangażowania w relację, bo mamy złe doświadczenia z bliskimi osobami i nieświadomie boimy się ponownego zranienia. W takim związku czegoś brakuje, niby jesteśmy razem ale jednak to nie to. Więc szukamy dalej. I historia się powtarza. Bo problem nie leży w innych tylko w nas.
Mogę się też czuć samotny, bo partner się realizuje, a ja tego nie potrafię. Zamiast też coś zrobić dla siebie, walczę z nim, oskarżam go. Albo nieskie poczucie własnej wartości sprawia, że czuję się niedoceniana. I cotygodniowe kwiaty, kolacje, wypady weekendowe to ciągle za mało. Często takiej postawie towarzyszą myśli „na pewno mnie nie kocha” i „dociskanie” by to sprawdzić. Co prowadzi do rozstania i wtedy odczuwamy gorzki triumf: miałam rację. Wiedziałam, że tak będzie. Nie widzimy swojego udziału w tej sytuacji. Pracowałem z pacjentką, która po trzech latach związku uważała, że partner „wciąż oszukuje w uczuciach”. A z jej relacji wynikało, że on się bardzo starał, zależało mu. Tylko pacjentka nie była w stanie tego przyjąć i zaakceptować. Przez co czuła się samotna i nieszczęśliwa.
Jak można być samotnym we dwoje?
Jeśli nie widzimy drugiej osoby z jej potrzebami, wadami, miłością i całym bagażem, to czujemy się samotni. Jesteśmy w tej relacji tylko fizycznie. Jeśli wybieram kogoś, bo chcę z nim być, to go dostrzegam. Szanuję jego potrzeby, reaguję jak coś się dzieje. Gdy wiążemy się, bo nie możemy żyć bez drugiej osoby, to łączymy się samolubnie. Realizujemy tylko swoje potrzeby. Druga osoba jest traktowana przedmiotowo, służy realizacji naszego celu. Jak czerpać z takiej relacji, skoro istniejemy w niej tylko my?
Poczucie samotności może być też początkiem pytania, czy dalej chcę trwać w tym związku?
Tak. Stawianie pytań powoduje, że zaczynamy dostrzegać sytuację w jakiej się znaleźliśmy. A stąd następnym krokiem może być podjęcie działania by coś zmienić. Przyczyn samotności może być wiele, dlatego tak ważnym jest odkryć dlaczego my się tak czujemy. Dlaczego to dzieje się w naszym związku? Może ja mam obecnie trudny okres, obciążenia w pracy, nadmiar obowiązków i nie potrafię czerpać z partnera? A może on rzeczywiście się oddalił? Już nie jest jak dawniej. Tylko czy to oznaka, że już mnie nie kocha? Czy może on przechodzi przez coś trudnego?
Co w przypadku, kiedy w tej samotności nie widzimy nic złego, a w związku jesteśmy już tylko z przyzwyczajenia?
To rzadko spotykana sytuacja. Raczej bym pomyślał, że tłumaczymy wówczas, racjonalizujemy sobie naszą samotność. Po co? Żeby się chronić. Nie podejmować odpowiedzialności za to co dalej zrobić ze swoim życiem. Mam obiad i wyprane koszule, to po co to zmieniać? A że nie czuję nic do partnerki? Trudno, znosiłem gorsze rzeczy. Tylko, że kiedy zaczyna nam czegoś brakować, a nie wiemy czego, to zaczynamy szukać. Alkohol? Koleżanka z pracy? Może czas na dzieci? Zazwyczaj nie trafiamy i nie znajdujemy ukojenia. Należy też pamiętać, że jest druga strona, którą ranimy. Być może ona się angażuje w ten związek. A my tkwiąc w nim, oszukujemy ją. Może teraz ten związek trwa, ale wcześniej czy później ktoś nie wytrzyma i zdecyduje się coś zmienić lub odejść.
„Myślałem, że najgorsze w życiu to być samotnym. Tak nie jest. Najgorsze to być z ludźmi, którzy sprawiają, że czujesz się samotny” mówił Robin Williams Trudno się nie zgodzić…
Nie wiem, co aktor miał na myśli. Nie wiem też, co jest gorsze. Ja rozumiem te słowa tak, że jeśli nie potrafimy korzystać z dobrych relacji, a widzimy jak inni są szczęśliwi obcując ze sobą, to jest to dla nas trudne i smutne. Oni mają coś czego ja pragnę, a czego nie potrafię sobie stworzyć, wziąć. Patrzenie na dobre relacje międzyludzkie może zwiększać u osoby samotnej poczucie izolacji, pogłębiać poczucie wyobcowania.
Jak radzić sobie z samotnością w związku?
Słuchać i rozmawiać. Jeśli widzę drugą osobę, to nie jestem samotny. Jeśli jestem w związku, a czuję się samotny, to powinienem postarać się zrozumieć, dlaczego tak się dzieje. Rozmowa z partnerem to już jest sposób, by dostrzec, że nie jestem sam. To duża wartość mieć wsparcie w trudnych momentach. Słuchając partnera również czuję, że w czymś uczestniczę, jestem w relacji, czuję się potrzebny. Jeśli to jest trudne, a wierzę, że takie może być, zawsze można zgłosić się po pomoc do specjalisty.
Marta Jacukiewicz – dziennikarka i managerka. Studiowała w Toruniu, gdzie ukończyła dziennikarstwo i politologię, współpracowała z licznymi mediami. Od 2015 roku jest zastępcą redaktora naczelnego portalu mojafigura.com. Czas wolny najchętniej spędza w górach i na siłowni. A jej życiowe motto brzmi: Musicie od siebie wymagać, nawet gdyby inni od Was nie wymagali! (Św. Jan Paweł II)