Chłodnik w moim domu to temat zapalny, powiedziałabym nawet permanentny konflikt międzypokoleniowy. Moja Mama przyrządza chłodnik rzadki, lekko podgrzany, mój – obfity w maślankę, schłodzony cud kulinarny – nazywa „czerwoną breją”. „Bez jajka? Za grubo krojona łodyga! Buraczki dodajesz?! Dramat”. Ja natomiast uwielbiam i mogę jeść bez przerwy, zwłaszcza że robię to w dietetycznej wersji bez śmietany i jajek.
O to więc przepis na moją czerwoną breję czyli chłodnik.
Składniki:
1 pęczek botwiny
4-5 buraków
2 ogórki
1 pęczek rzodkiewki
1 pęczek koperku
1 pęczek szczypiorku
2 ząbki czosnku
1 litr kefiru
1/2 litra maślanki
koncentrat z barszczu czerwonego
Przygotowanie:
Botwinkę wypłukać i posiekać, buraczki obrać i pokroić w kostkę. Włożyć do garnka, zalać niedużą ilością wody (ok. szklanka) i gotować ok. 15 minut. Odstawić do ostygnięcia.
Chłodny wymieszać z kefirem i maślanką, dodać zgnieciony czosnek, koperek, szczypiorek i pokrojone w drobną kostkę ogórki i rzodkiewkę.
Posolić do smaku, dokwasić (gdy za słodki) lub dodać koncentrat z barszczu (zawsze dodaję!), a potem odstawić na kilka godzin do lodówki.
Mniam! Smacznego! Miłej niedzieli!