Fotografka, modelka, mama, konsekwentnie realizująca swoje cele, wierna swojej pasji. Nigdy w tej drodze nie zgubiła siebie. Jak to zrobiła? Lidia Popiel jest bohaterką premierowego odcinka Lajf noł makeup, który właśnie pojawił się na kanale YT i Spotify – Gosia Ohme.
Jak to jest w życiu, jak jest się taką piękną kobietą? Czy ta uroda ci coś dawała, zabierała? Jak ty żyłaś z swoją urodą?
Rzeczywiście, uroda, która została nam wbita jako pewien schemat – pomaga trochę. Jakkolwiek dla wielu ludzi myślę, że może zrobić nieład w głowie. Bo jest pewna niewygoda, z tym, że ktoś mówi do drugiej osoby: „wyglądasz pięknie”. Czasami na zdjęciach, jak staję przed obiektywem, to „pięknie”, przeradza się w obciążenie, do którego nie jestem w stanie doskoczyć. Czyli ja wiem o swoich wadach, pewnych niedociągnięciach i o tym, że absolutnie nie jestem doskonała. A ktoś, kto mówi, że „piękna jesteś”, wyobrażam sobie, że chciałby, żebym taka była. A ja taka nie jestem! Tu mam serce rozdarte i co z tym zrobić? Po prostu dramat.
Ludzie nakładają na nas takie oczekiwania, że piękna kobieta ma cały czas być piękna...
Właśnie! A gdzie tutaj jest miejsce na fizjologię, na starzenie, na rozpad, na życie prawdziwe!
Jesteś idealną bohaterką dla mnie do „lajf noł makeup”, bo właściwie wyprzedziłaś nawet mój pomysł na ten format. Pamiętam jaka była sensacja, że Lidia Popiel chodzi w siwych włosach, że nie farbuje włosów. Byłaś pionierką pewnego rodzaju noszenia się z autentycznością. To też jest takie zabawne, że my się tak ekscytujemy tym, że ktoś postanowił, zwłaszcza że tak pięknie te twoje włosy wyglądają, zachować swój naturalny kolor i starzeć się po swojemu.
Kiedy świat potrzebował, żeby zejść w stronę naturalności i tego, żeby mniej zajmować się tym, co nie jest tak bardzo ważne, parę osób zwróciło na to uwagę. Nawet przyjęto mnie do agencji modelek. Cieszę się, że jest miejsce, nisza dla osób w moim wieku, grubo po sześćdziesiątce i że ten margines troszeczkę przechodzi do mainstreamu. Tak, to jest też otwarcie drzwi dla wielu kobiet, które czują się wykluczone. Trend do tego, żeby zaakceptować siebie, żeby nie martwić się tym, że czas leci, no bo leci. Nie możemy się martwić czymś, co jest oczywiste i nie ma na to rady.
Bardzo dobrze to powiedziałaś o – niewidzialności, dużo się o tym mówi, że my, w pewnym momencie, stajemy się niewidzialne. Kiedyś po czterdziestce, dzisiaj po pięćdziesiątce, a może po sześćdziesiątce. Zmienia się perspektywa czasu. I to jest piękne w ogóle, że w kampaniach biorą udział dojrzałe kobiety.
Myślę, że kobiety dusiły się oczywiście w różnym wieku, tym bardziej dusiły się w moim wieku, bo było bardzo dużo ograniczeń. Nie powinno się nosić mini, nie powinno się nosić czerwonej szminki, nie powinno się tego, śmego. Lepiej ciągle się odmładzać. To jest pętla na szyję. I kiedy tylko pojawiła się okazja do tego, żeby to zrzucić, to bardzo dużo
kobiet z tego skorzystała.
Czy nienawidzisz pętli?
Raczej nie!
Takie miałam wrażenie, czytając twoje wypowiedzi, że to jest dla ciebie jak płachta na byka.
Raczej tak, no kto lubi? A tym bardziej kobiety w moim wieku, kiedy dostają trochę testosteronu, uczucia wolności, tym bardziej się męczą. Zachęcam do tego, żeby się nie męczyć.
Ale podjęłaś decyzję, że jednak nie korzystasz z medycyny, która bardzo ingeruje w nasze zmarszczki, czyli na przykład botoks. Nie masz?
Nie mam botoksu, bo nie lubię igieł, nie mam dziur w uszach, nigdzie. Ale uważam, że wszystko jest dla ludzi. Uwielbiam zabiegi nieinwazyjne, oczyszczanie, masaże, preparaty, po prostu uwielbiam. Ale tak, to jest absolutnie nie dla mnie, poza tym mam też takie spojrzenie, punkt widzenia fotografa i w pewien sposób fotografii jest dokumentalistą. Ta twarz gdzieś tam zostaje w tym dokumencie. Jeśli spojrzę na te swoje zdjęcia sprzed iluś lat, to wiem też, że to moja twarz, że ona nie została tam w jakiś sposób zmodyfikowana, ale to jest absolutnie tylko i wyłącznie moje zdanie. Wiem też, że wielu osobom te zabiegi pomagają, po prostu pomagają, zmieniają im życie na zdecydowanie lepsze.