Macierzyństwo to z jednej strony niesamowite doświadczenie, z drugiej ogromne wyzwanie. Często przedstawiane jest jako najpiękniejsza, przepełniona słodyczą przygoda. Pierwszy uśmiech, pierwsze słowo, pierwszy krok dziecka. A gdzie w tym wszystkim jest matka? Dlaczego o niej mówi się tak niewiele? „Znikając. Reportaże o matkach” to jedyna w swoim rodzaju książka, która koncentruje się wyłącznie na kobietach. Na tym jakie są, co czują i jak bardzo utraciły siebie. Szczera prawda.
O samotnych, zmęczonych i zagubionych matkach
Anna J. Dudek, autorka książki „Znikając. Reportaże o matkach”, chciała napisać o matkach, tylko i wyłącznie o nich. W 2019 roku, kilka miesięcy po narodzinach syna Gustawa, umieściła w mediach społecznościowy kilkuzdaniowy post. Potrzebowała rozmowy, takiej zwykłej. O matce, kobiecie, która często jest samotna, zmęczona, zagubiona i wkurwiona.
Nie chciała rozmawiać o motylach w brzuchu, balonach czy lukrowym i słodkim macierzyństwie. Poszukiwała szczerości, autentyczności. Odezwało się do niej wiele kobiet, które chętnie dzieliły się swoimi historiami, swoim prawdziwym życiem. Trudnym, samotnym, bolesnym, ale prawdziwym. Nie udawały, mówiły co czuły. Dzieliły się niesamowicie trudnymi historiami, opowiadały o samotności, zatraceniu siebie, momentach zwątpienia i cierpienia.
„Wszystkie bohaterki książki żyją. W czasie, który upłynął od naszych rozmów, życie tych matek się zmieniło. Nie wszystkich. Niektórych. Czasem na lepsze, czasem na gorsze. Ale to już inna opowieść.” – pisze Anna J. Dudek
Przepełnione szczerością historie o trudnościach macierzyństwa
Książka „Znikając. Reportaże o matkach” skrywa w sobie wiele prawdziwych, często szczerych aż do bólu historii o macierzyństwie. Przepiękne reportaże pozbawione lukru pokazują, że matki bywają zmęczone, smutne, zrozpaczone, a często także i bardzo samotne. Codzienność wygląda zupełnie inaczej, niż pokazują media społecznościowe, to niesłodka, wręcz cukierkowa bajka, a prawdziwe, niekiedy brutalne życie. Macierzyństwo często przedstawiane jest jako niekończące się szczęście, cud i bezgraniczna miłość. Anna J. Dudek pokazuje jak depresjogenne i bolesne może być bycie matką w naszym kraju.
Historia Karoliny, która pamięta tylko kłótnie, krzyki i chowanie się w zamkniętej na klucz sypiali, momentami mrozi krew w żyłach. Dwa miesiące przed porodem, po ciężkich walkach w sądzie i udowadnianiu, że to ona była ofiarą, otrzymała rozwód. Czy tak powinno wyglądać oczekiwanie na dziecko? Ból, łzy i cierpienie? Wiele kobiet, zamiast cieszyć się z narodzin malucha płacze w ukryciu, cierpi w samotności. Dlaczego nikt nie mówi o tym głośno? Bo nie wypada? Bo przecież macierzyństwo powinno być najpiękniejszą przygodą, której nie towarzyszą żadne negatywne emocje?
Kolejna bohaterka, Zofia, zmagała się z depresją, choć sama początkowo o tym jeszcze nie nie wiedziała.
„Hugo ma cztery tygodnie, kiedy Zofia wstaje i wychodzi z domu. Czuje, że jeśli jeszcze przez chwilę zostanie na górze, eksploduje. Zofia:
„Naprawdę, kurwa, miałam poczucie, że oszaleję albo pęknę”. Zostawia śpiące dzieci w domu i schodzi pod blok. Przysiada na ławce i siedzi, może 5 minut, może 10.”
Na lekarza nie miała ani pieniędzy, ani czasu. Przypomniała sobie, że gdzieś na dnie szuflady schowane ma antydepresanty. Sama bez niczyjego nadzoru, postanowiła wziąć leki.
Małgosia z kolei od 23 lat niemalże nie śpi. Wstaje w nocy, pije łyk wody, słucha i czuwa przy chorej na Zespół Cornelli de Lange córce. O tym się nie mówi, w naszym kraju ukrywa się fakt, że macierzyństwo potrafi być cholernie trudne, bolesne i niewyobrażalnie ciężkie. Kobieta ma urodzić dziecko i sobie z nim poradzić. Niezależnie od tego czy jest zdrowa, czy chora, czy ma pieniądze, czy nie. Jeśli została sama, nie dostaje alimentów, trudno – jej sprawa.
„Masz urodzić i rzygać ze szczęścia. I powoli znikać.” – pisze autorka
Matki przyznają się, że ich życie to koszmar i udręka. To samotność, brak zrozumienia, a niekiedy nawet myśli o zrobieniu sobie krzywdy.