Mam siedemnaście lat i jestem kobietą. Myślisz sobie: Co ty wiesz o kobiecości? Dzieciak z ciebie. Nawet paznokcie pomalowałaś dla zabawy: każdy na inny kolor. Jesteś jeszcze taka młodziutka, taka dziewczęca z tą swoją jasną cerą i piegami na wiosnę. Tak niewiele poznałaś, tyle odpowiedzi przed tobą.
Nie wydawaj wyroków, przyjrzyj mi się. Jestem kobietą. Bo kobiecość to stan duszy.
Lato
Idę po plaży, biegnę właściwie. Piasek łaskocze mnie w stopy, słońce ogrzewa. I ta beztroska wakacyjna, poczucie swobody. Tyle przede mną.
„ Kwiatku! – krzyczy mama, gdzieś daleko – Idę już do domu, słabo się poczułam. Nie biegaj zbyt długo”. Macham do niej wesoło, zamaszyście. Zaraz wrócę, tylko jeszcze pobiegnę chwilę, dalej przed siebie. Nieważne gdzie.
Miłość? Nie zawracaj mi głowy. No dobrze, fajny ten Kacper ze szkoły. Zgrywa takiego niedostępnego trochę. Ale woli dziewczyny z maturalnej. Ciuchy? Kocham przeglądać z mamą katalogi różnych sklepów. Siadamy sobie z laptopem na kolanach i wybieramy sukienki, bluzki, bransoletki. I pijemy czekoladę. Moja mama jest piękna.
Pójdę na studia. Pewnie, pójdę, ale jeszcze nie wiem co chcę robić w życiu. Trochę projektuję, szyję różne szmacianki dla młodszej siostry, Gabrysi, a czasem sukienkę dla mamy. Lubię się uczyć. Kocham moje przyjaciółki i te momenty, kiedy śmiejemy się ze strasznych głupot. I bardzo lubię muzykę. I taniec współczesny kocham.
Jesień
Mama jest chora. Badania, szpitale. Diagnozy. Boję się. Boję się na nią spojrzeć, tak jakby moje spojrzenie mogło jeszcze pogorszyć jej stan. Mama umrze, tak powiedział lekarz. Nie umiem w to uwierzyć. Nie może być tak bardzo chora, przecież w wakacje biegała ze mną po tej plaży. Nie umiem też płakać tak, żeby mama nie widziała. Nakładam na twarz podkład, jak maskę i śmieję się głośno. Tata mówi, że zbyt głośno.
Jak się postaram, to na pewno znajdę jakiś sposób, żeby wyzdrowiała. Słyszy się teraz tyle o tym, jak ktoś był bardzo chory, a potem nagle choroba się cofnęła i wszystko jest znowu dobrze. Dlaczego u nas miałoby być inaczej?
Tłumaczę Gabrysi, że mama jest chora. – To daj jej witaminę C i ten syrop malinowy na gorączkę, który mi dajecie, jak jestem przeziębiona – odpowiada. Przytulam ją mocno. Jest ciepła i ładnie pachnie, lepiej mi jak się tak w nią mocno wtulę.
Szkoła? Nie zawracaj mi głowy. Nie umiem teraz skupić się na nauce. Nie, nie zawalam, nigdy nie zawalam. Ale to już nie jest najważniejsze.
Zima
Tata coraz częściej wyjeżdża do Holandii. Dobrze się rozwija ta jego firma. Mama jest uśmiechnięta kiedy pyta – Czym się tak martwisz? Czasem myślę, że nie wie, że jest chora.
Nie, nie pytam już dlaczego. Szukam sposobu by być z nią jak najmocniej. Czasem kładę się tuż obok i czekam aż położy swoją rękę na mojej głowie. Oglądamy dużo zdjęć, takich starych, czarno-białych. Dużo rozmawiamy, a wieczorem,zapisuję wszystko, co chciałabym zapamiętać.
Przyjaciółki? Są, wspierają, ale wiesz przecież, że nie zrozumieją. One zostały tam, po tamtej stronie. Nie umiem ci tego lepiej wytłumaczyć, ale nie potrafię już z nimi mówić o wszystkim.
– Mamo, a kto będzie moją mamą, kiedy umrzesz? – Gabi wskakuje mamie na łózko, choć wie, że nie wolno. Dusi mnie w gardle. Słowa „ kiedy umrzesz” wypowiedziane przez trzylatkę odzierają mnie z resztek złudzeń. Skoro i ona to wie, to musi być prawda.
Wiosna
Przenosimy mamę do hospicjum. Kiedyś tak bałam się tego słowa „hospicjum”. Znaczy ono tyle, co śmierć, prawda? Powoli oswajam się z tym miejscem, poznaję lekarzy i innych pacjentów. Lekcje odrabiam przy łóżku mamy. Wiesz, jaka ona jest mądra?
Mama odchodzi. Jestem z nią, cały czas. Wyłapuję ten jeden, ostatni wspólny moment. I niby jestem na to gotowa, niby wiem, a jednak w środku, wewnątrz chciałabym zatrzymać ją ze wszystkich sił, nie wypuścić bladej ręki, która tak niedawno głaskała mnie po głowie. Chce mi się krzyczeć.
Mamo, przecież ja ciągle nie wiem wszystkiego. Nie powiedziałaś mi jak się robi tę ulubioną szarlotkę Gabrysi i czy na katar lepsze te francuskie kropelki czy maść pod nosek. Mamo, jak mam teraz rozmawiać o Tobie z tatą? Gdzie ja cię teraz znajdę, mamo?
Łapię się na tym, że nie chcę płakać przy niej, żeby się nie martwiła. Ale ona już nie słyszy, nie widzi. Wybiegam na korytarz. – Płacz, dziecko, płacz – mówi tata, który płacze cały czas. A potem dodaje: Boże, jak ty wydoroślałaś.
Lubię siedzieć na plaży i przesypywać piasek między palcami dłoni. Mam marzenia, plany. Wiem dokąd biegnę. Lubię się śmiać i słuchać muzyki. Lubię taniec współczesny. Mam młodszą siostrę Mam 17 lat i jestem kobietą, bo poznałam tajemnicę życia.