Przychodnie pediatryczne przeżywają w ostatnich dniach prawdziwe oblężenie. Dodzwonić się nie sposób, a jeśli już się uda, terminy wizyt są zbyt odległe w stosunku do potrzeb chorujących dzieci. Sytuacja wywołała już reakcję Ministerstwa Zdrowia. W czwartek ws. wirusów grypy oraz – dotykającego szczególnie dzieci – RSV, wypowiadali się kolejno rzecznik resortu i minister zdrowia. Sytuacja ma „stabilizować się z lekką tendencją spadkową. Wirus RSV – co o nim powinniśmy wiedzieć?
Wirus RSV (z ang. Respiratory Syncytial Virus) jest najczęstszą przyczyną zapalenia oskrzelików i zapalenia płuc u dzieci do 2. roku życia. Badania wykazują, że atakuje aż 90 proc. maluchów w tym wieku. Jest to oczywiście związane z ich dopiero dojrzewającym układem odpornościowym.
Rzecznik Ministerstwa Zdrowia przyznał, że w Polsce najwięcej zachorowań na grypę notuje się wśród dzieci i jeśli stan dziecka wymaga hospitalizacji, to „jest ona następstwem zakażenie wirusem RSV”. W tej chwili jednak za większość zachorowań odpowiadać ma wirus grypy.
Objawy RSV przypominają zwykłe przeziębienie, dlatego często bagatelizujemy je u starszych dzieci – nie pierwsza to infekcja i nie ostatnia, myślimy. Gorzej, jeśli to kolejna, a w domu mamy jeszcze maluszka, dla którego ewentualne zagrożenie RSV może być groźne i niebezpieczne.
Wirus RSV rozprzestrzenia się bardzo szybko, roznosimy go drogą kropelkową. Łatwo sobie wyobrazić, jak błyskawicznie dzieje się to w żłobkach, przedszkolach i szkołach, gdzie dzieci jest mnóstwo i mają z sobą stały, bliski kontakt.
RSV przebiega praktycznie tak samo jak przeziębienie. Pojawiają się katar, kaszel, gorączka (choć niekoniecznie). W przypadku najmłodszych dzieci również – różnica jest tylko taka, że ich stan może się szybko pogarszać.
Pamiętajcie, żeby niepokojące objawy od razu konsultować z lekarzem.