Trwają castingi do kolejnego sezonu „Magii nagości. Polska”. To show randkowy, oparty na słynnym na całym świecie brytyjskim formacie „Naked Attraction„. Uczestnicy programu, jedynie na podstawie atrakcyjności fizycznej, wybierają kandydata lub kandydatkę na randkę spośród pięciu nagich osób, ukrytych w kolorowych kabinach. Poszczególne części ciała kandydatów są stopniowo odsłaniane, a wybierający, przed podjęciem ostatecznej decyzji, sam musi pokazać się w studiu zupełnie nago. Z prowadzącą polską edycję „Magii nagości” na Zoom TV – aktorką, Beatą Olgą Kowalską – rozmawiamy o intymności bez tabu. O intymności w każdym wieku!
Beato, czy długo zastanawiałaś się, jak opinia publiczna zareaguje na to, że przyjęłaś zaproszenie do prowadzenia polskiej edycji programu „Magia Nagości”?
– Przede wszystkim byłam zaskoczona faktem, że powstaje polska edycja i tym, że ktoś widzi mnie w niej jako prowadzącą. Dlaczego akurat ja i czy to dobry moment? Program znałam, bo oglądałam oryginał brytyjski i nigdy nie wydawał mi się on obrazoburczy. Ale rzeczywiście, zastanawiałam się, czy nadaję się na prowadzącą tak kontrowersyjnego formatu w Polsce. Myślałam też nad tym, jak wielki hejt spadnie na moją głowę? Bo byłam pewna, że hejt jednak będzie, niezbyt ciekawe czasy nastały pod tym względem. W krajach na całym świecie „Magia nagości” wywoływała spore kontrowersje, a co dopiero u nas. Kiedy wszystko wystartowało… miło się rozczarowałam. Odpukuję więc w niemalowane.
Dlaczego Polacy nie potrafią na luzie rozmawiać o cielesności?
– Moim zdaniem wynika to z wielu uwarunkowań. Chyba najważniejsze jest wychowanie, czyli to, w jaki sposób traktują tę sferę nasi rodzice i w jaki sposób rozmawiają o tym (lub nie!) ze swoimi dziećmi. Niestety my Polacy nadal jesteśmy pozamykani wewnętrznie. Nie potrafimy uśmiechnąć się i powiedzieć komuś obcemu coś miłego, a co dopiero rozmawiać otwarcie o intymności? Oczywiście nie chcę uogólniać i na szczęście nie jest to tylko domena Polaków.
Czy wiele par udało wam się połączyć?
– Nie prowadzę takiego rankingu (śmiech). W programie uczestnicy podejmują decyzje na podstawie wyglądu, a dopiero potem mogą ze sobą porozmawiać, spojrzeć sobie w oczy na rance, sprawdzić, czy jest chemia i czy ewentualnie będzie ona działać dłużej. Ale, jak to mówi się: seks na pierwszej randce nie wróży związku. Z drugiej strony, od tej reguły są wyjątki i sama znam pary, które zostają ze sobą na zawsze. W miłości przecież tak naprawdę nie ma reguł. Mimo wszystko, jako idealistka i romantyczka śmiem twierdzić, że wygląd zewnętrzny nie jest najważniejszy.
Dziś jesteś ekspertką od nagości. Proszę, zdradź na co mężczyźni zwracają największą uwagę?
– Mężczyźni to oczywiście wzrokowcy (śmiech). Dlatego patrzą przede wszystkim na biusty, pupy, ale też włosy i oczy. Dlaczego akurat te części ciała ich tak przyciągają? Mogę się domyślać, ale nie jestem facetem. Trzeba by ich zapytać.
A jak jest z kobietami? Co nam się najbardziej podoba w facetach?
– Wysocy, dobrze zbudowani bruneci. Żartuję (śmiech). Chyba z nami kobietami jest trochę inaczej niż z mężczyznami. Oczywiście pierwsze wrażenie jest dla nas ważne. Podoba nam się ogólnie zadbana sylwetka, ważny jest też wzrost mężczyzny. Ale choćby, nie wiem jak piękny facet stanąłby przed nami, a brakowałoby chemii, podobnego poczucia humoru, to taka relacja nie miałaby szans. Dla większości kobiet piękne ciało ma drugorzędne znaczenie.
Masz 56 lat. Jak ty się czujesz w swoim ciele?
– Oczywiście, że mam kompleksy. Nie zamierzam też nikogo oszukiwać, że upływający czas mnie cieszy. Oswajam starzenie się, choć nie znaczy to, że się z nim pogodziłam. Mam plany, marzenia i apetyt na miłość. Przyznaję się jednak, że czasem, gdy patrzę w lustro, nie wierzę, że mam tyle lat, bo przecież gdzieś w środku wciąż jestem zwariowaną małolata tańczącą na ulicy. Z drugiej strony: czuję się seksowna, lubię swoje ciało, dbam o nie. Ale moje ciało nigdy — ani gdy byłam małolatą, ani teraz – nie definiowało mnie jako człowieka i jako kobiety. Czasem śmieję się, że będę wesołą staruszką w trampkach, włóczącą się po świecie (śmiech). Mam na to dowody, bo wciąż zdarza mi się na ulicy… tańczyć.
Dlaczego nie mówi się o seksualności w okresie menopauzy?
– U nas w ogóle rzadko mówi się o seksualności, a co dopiero o dojrzałym seksie. To nadal pewien rodzaj tabu. Bo dlaczego uprawiająca seks kobieta, przechodząca menopauzę, ma być zjawiskiem zadziwiającym, a mężczyzna z andropauzą już nie? W podobnym okresie życia przechodzimy te przełomy, ale to menopauza jest straszakiem, tematem do żartów lub uszczypliwości. Przygnębia mnie, że o oczywistość trzeba walczyć, by zmieniać ich postrzeganie. Tak jak wszyscy dojrzewamy jako nastolatki, tak wszyscy przejdziemy przekwitanie. A przecież na każdym etapie życia chcemy być szczęśliwi. I jeśli mamy ochotę na seks, nikomu nic do tego.
Co myślisz o dyskryminacji kobiet ze względu na wiek?
– Świat idzie w tym temacie w złą stronę. Kult młodości zaburzył naturalną kolej rzeczy. Kiedyś nauczyciele i mentorzy dzięki swojej wiedzy i doświadczeniu wprowadzali młodych w świat. Ten bagaż przeżyć na plecach ludzi dojrzałych był wartością samą w sobie. Natomiast dziś pracodawcy najchętniej zatrudnialiby ludzi pięknych i młodych z wiedzą i doświadczeniem dojrzałych i starych. Tylko że tego nie da się przeskoczyć!
Właśnie takie zjawisko obserwujemy w szeroko pojętych w mediach i show-biznesie. Wiele hollywoodzkich gwiazd znika z ekranów z powodu dojrzałego wieku, bo nie ma dla nich ról. Sami biorą się za produkcję filmów i seriali. Ja też odczuwam presję tak jak pewnie wiele moich koleżanek aktorek. W ogóle wszystkie kobiety 50+ w różnych zawodach mówią o tym dziś otwarcie. Bo bycie kobietą 50+ wszędzie nie jest łatwe!
Bo kult młodości i piękna. Bo filtry, nakładki na Instagramie, zabiegi estetyczne, diety… Wszystko po to, żeby – nie daj Boże – nie pokazać, że się starzejemy, że czas mija. Dojrzałość nie jest dziś atrakcyjna, przede wszystkim pod względem fizycznym. Dlatego tak bardzo ciesze się, że w „Magii nagości” nikogo nie wykluczamy. I tak była runda, w której wybierającym został pan 60+ i uczestniczki w podobnym wieku. Mam nadzieję, że to nie jedyna taka runda, bo czy dojrzali ludzie nie mają prawa marzyć, bawić się i kochać?
Czy ten program zmienił twoje postrzeganie nagości i seksualności?
– Nagość czy seksualność nie są dla mnie tematami tabu, więc program nie mógł niczego zmienić w moim myśleniu. Mam natomiast nadzieję, że zmieni coś w widzach.
A co cię najbardziej zaskoczyło?
– Hmm… Chyba największym zaskoczeniem byłam ja sama. Już precyzuję, chodzi o to, że nagle stałam się trochę taką matką-kwoką. Mówię oczywiście o moim stosunku do uczestników. Bardzo dbam o to, by na planie każdy czuł się komfortowo. Chcę być wsparciem, by wszyscy uczestnicy uśmiechali się na wspomnienie programu. Ech, znów wyszła ze mnie idealistka.