Nowy film dokumentalny „Tajemnice Marilyn Monroe: Nieznane nagrania” stara się wyjaśnić tajemnice związaną ze śmiercią aktorki w 1962 roku. Sześćdziesiąt lat później dokument Netflixa ujawnia nowe szczegóły dotyczące nocy, w której Monroe rzekomo przedawkowała tabletki nasenne. Dokument od razu stał się hitem. Obecnie zajmuje 9. miejsce w rankingu najchętniej oglądanych pozycji na świecie. Czy to było samobójstwo? Morderstwo? A może Marilyn zachorowała na schizofrenię jak jej matka?
Od sześćdziesięciu lat teorie spiskowe na temat śmierci wielkiej gwiazdy mnożą się jak grzyby po deszczu. Nowy dokument zawiera wiele do tej pory niepublikowanych rozmów dziennikarza Anthonego Summersa, który sugeruje, że okoliczności śmierci aktorki zostały zatuszowane. Summers przeprowadził trzyletnie śledztwo i nagrał 650 rozmów ze znajomymi i przyjaciółmi gwiazdy, m.in. z żoną i dziećmi psychiatry, który leczył Monroe oraz z kilkoma agentami FBI. Dotarał do nowych niesamowitych informacji!
Z notatek psychiatry Marilyn
Od zawsze miała skłonności autodestrukcyjne – zanotował jej psychiatra Ralph Greenson. Gwiazda wyznała mu jednak, że jej mama leczyła się w szpitalu psychiatrycznym z powodu schizofrenii paranoidalnej i dlatego ona – jako mała dziewczynka – trafiła do domu dziecka, a potem była przekazywana od rodziny zastępczej do kolejnej. „Płakałam i krzyczałam, że przecież nie jestem sierotą. Do każdej napotkanej kobiety mówiłam mamo. Do każdego mężczyzny tato”, wyznała Marilyn. Miała wówczas tylko osiem lat. W sumie wychowywała się w dziesięciu rodzinach i nigdy nie miała poczucia bezpieczeństwa. Dlatego potem, jako dorosła już kobieta, szukała miłości na oślep i oparcia w silnych mężczyznach, którzy mieli władzę. Pierwszym jej mężem był policjant, drugim Joe DiMaggio (sławny baseballista), trzecim Arthur Miller (najbardziej uznany i wpływowy w Hollywood dramaturg i laureat Nagrody Pulitzera). A potem już w jej życiu rządzili tylko bracia Kennedy – Bobby (prokurator generalny) i John (prezydent Stanów Zjednoczonych).
Małżeństwa Monroe nie były szczęśliwe
Dlaczego jej relacje z mężczyznami zawsze były trudne? Z notatek psychiatry Monroe wynika też, że gwiazda była molestowana seksualnie w dzieciństwie. Szczegóły tego traumatycznego wydarzenia nie są znane. Psychiatra zapisał, że aktorka godziła się na to z ciekawości i nie przywiązywała znaczenia do tych wydarzeń. Jednak to z całą pewnością nie było obojętne dla jej psychiki. Jedna z jej znajomych zdradziła dziennikarzowi, że pamięta hollywoodzkie przyjęcie, podczas którego goście opowiadali sobie swoje największe marzenia. Monroe wyznała wtedy coś szokującego. Powiedziała, że chciałaby w barze poderwać swojego ojca (którego przecież nie znała!) i uprawiać z nim seks, a potem powiedzieć mu: ”Jak się czujesz, wiedząc, że kochałeś się z własną córką?”
Jej wszystkie małżeństwa okazały się fiaskiem. Jedna z fryzjerek, która pracowała z Marilyn przy filmie „Książę i aktoreczka”, wyznała Summersowi, że po słynnych dziś już zdjęciach, kiedy gwiazda pozowała w białej sukience, która unosiła się do góry od podmuchu z metra (zna tę scenę każdy) Joe DiMaggio pobił żonę. Był o nią okropnie zazdrosny. Marilyn podobno krzyczała i wzywała pomocy w wynajmowanym apartamencie, ale nikt jej nie usłyszał. Następnego nią przyszła z posiniaczonymi rękoma do pracy. Dlatego to małżeństwo przetrwało tylko… 9 miesięcy.
Kiedy Marilyn zaczęła romansować z Arthurem Millerem, miała zaledwie 29 lat, a on 40. Słynny dramaturg na początku uważał, że gwiazda jest inteligentną, ale nieoszlifowaną jak nieobrobiony kryształ osobą. Ich ślub był kameralny. On dał ukochanej obrączkę z napisem: „Tym razem na zawsze”. A ona jedno ze ślubnych zdjęć podpisała: ”Nadzieja, nadzieja, nadzieja”. Niedługo po weselu gwiazda przez przypadek przeczytała w notatkach męża, że ten uważa, że biorąc z nią ślub, popełnił jednak błąd, bo Monroe okazała się równie płytka, co jego poprzednia żona i nazwał ją, cytujemy: „dziwką”.
- Zobacz także: Pięć skandali, o których Elżbieta II chciałaby zapomnieć. To działo się podczas 70 lat jej panowania
Nadzieja i obłęd
Gwiazda przyznała, że kiedy kręciła zdjęcia do „Pół żartem pół serio” była w ciąży z Arthurem. Od dawna marzyła o dziecku i opowiadała przyjaciołom, że to był najszczęśliwszy moment w jej życiu. Faktycznie promieniała! Ale kiedy poroniła, wszystko w niej się załamało. Zaczęły się kłopoty z narkotykami i nadużywaniem lekarstw na receptę, zwłaszcza tych nasennych. Podobno brała na zmianę środki pobudzające i uspokajające. Jej przyjaciele alarmowali Arthura, że – jak tak dalej pójdzie – Marilyn wyląduje na cmentarzu. Zaczęła też spóźniać się do pracy, czasem wcale nie pojawiała się na planie. Kiedy rozwiodła się z trzecim mężem… na scenie jej życia pojawili się bracia Kennedy. Najpierw spotykała się z Jackiem, potem z Bobbym, a potem z obydwoma na raz.
Czy bracia Kennedy mieli lepkie rączki?”, pyta w filmie przyjaciół Marilyn dziennikarz Summers. A wszyscy zgodnie odpowiadają, że tak. Podobno ojciec dał obu synom Kennedym radę, która brzmiała mniej więcej tak: „Korzystajcie z każdej okazji, by uprawiać seks”. Więc obaj korzystali i … mówiąc wprost – dzielili się Marilyn.
A ona, wchodząc w intymne relacje z prezydentem Stanów Zjednoczonych oraz jego bratem prokuratorem generalnym igrała z ogniem, bo tym samym „wchodziła w drogę” wszystkim ich politycznym wrogom. Dlatego w jej domu były zamontowane podsłuchy.
Summers twierdzi, że w FBI zapewne uznano, że niestabilna emocjonalnie, zażywająca kokainę i nadużywająca środków nasennych gwiazda, która cały czas była pod opieką psychiatry – nie jest odpowiednią partnerką dla tak wysokich urzędników państwowych. Pamiętajmy, że na początku lat 60. było realne zagrożenie konfliktu atomowego. Rosja wysyłała do Fidela Castro na Kubę głowice atomowe, a Marilyn miała zdecydowanie lewicowe poglądy. Mogła więc… np. przekazywać informacje przyjaciołom komunistom, którzy zostali deportowani – właśnie z powodu swoich poglądów – ze Stanów.
Czy Marilyn miała złamane serce?
Na miesiąc przed śmiercią zdążyła jeszcze podekscytowana zaśpiewać zmysłowo prezydentowi Stanów Zjednoczonych: „Happy Birthday! Mr President”. Niedługo potem dostała oficjalny zakaz kontaktowania się braćmi. Była wściekła. John Kennedy nawet do niej nie zadzwonił. Ona jednak miała swoje dojścia i zadzwoniła sama do Białego Domu, robiąc okropną awanturę. Podobno dostała szału. „Czy miała złamane serce?”, pytał dziennikarz. Na co dostał odpowiedź od znajomych Marilyn: „Nie! Ona po prostu czuła się WYKORZYSTANA!” Przekazywana jak trofeum z rąk jednego – w ręce kolejnego faceta. Musiała czuć się zrozpaczona.
Dlatego znów szukała ukojenia w narkotykach i środkach nasennych. 5 sierpnia 1962 roku tuż po godzinie 3.00 nad ranem martwą Marilyn Monroe odnalazła jej gosposia. 36-letnia gwiazda srebrnego ekranu leżała twarzą do łóżka, a jej prawa dłoń była kurczowo zaciśnięta na słuchawce. Czy tak wyglądał jej koniec? Nie!
Summers twierdzi, że FBI starało się zatuszować wszelkie powiązania gwiazdy z braćmi Kennedy, dlatego dopiero w wyniku śledztwa dziennikarskiego dowiedzieliśmy się, że gwiazda zmarła nie w domu, a w karetce. Summers jest niemal pewien, że aktorka nie została zamordowana. Uważa, że popełniła samobójstwo lub nieświadomie przedawkowała lekarstwa. By poznać całość historii, obejrzyjcie ją na Netflix.