Go to content

Jak rozmawiać z dziećmi o wojnie na Ukrainie? Cztery rady psycholożki dziecięcej, Aleksandry Piotrowskiej

fot.istock

– Nie oszukujmy się. To, jak rozmawiamy z dziećmi zależy od naszych prywatnych poglądów. Niektórzy będą mieli ochotę powiedzieć, że Rosja dobrze robi, inni, że to straszne i nigdy nie powinno się stać. Apelowałabym o zdrowy rozsądek, opanowanie emocji i proste komunikaty – mówi  dr Aleksandra Piotrowska, psycholog.

Po pierwsze: nie udawać, że to się nie dzieje

– Mimo, że stan pełen napięcia trwa już jakiś czas wiem, że w szkołach się o tym nie mówi. Milczą wychowawcy, nauczyciele, często też rodzice. A to najgorsze co możemy zrobić, bo dzieci i tak wyczuwają napięcie. Od wielu dni w mediach analizowany jest temat konfliktu, dziś w każdym domu włączone są kanały informacyjne. Pojawiają się kolejne obrazki z Ukrainy: wybuchy, kobiety na ulicach, miasto zakorkowane przez próbujących się ewakuować ludzi, płonące lotniska i punkty strategiczne. Dzieci też to widzą. Milczeniem ich nie ochronimy, z milczenia rodzi się strach – podkreśla dr Aleksandra Piotrowska.

Po drugie: ważny jest wiek i emocjonalność dziecka

– Jeśli rozmawiamy, na przykład, z trzylatkiem, czy czterolatkiem nie używajmy słowa: wojna. Chcąc opisać to, co się dzieje, odwołajmy się raczej do relacji rówieśniczych. „To tak jak u was w przedszkolu czasem się zdarza, jeden kolega chce bawić się piłką i drugi też chce tej samej piłki, ale nie potrafią się porozumieć. Zaczyna się bójka”. Albo: „To tak jakby ktoś wszedł do piaskownicy i próbował zabrać ci twoją zabawkę”. Jednocześnie podkreślajmy, że walka jest zawsze zła, że przemoc rodzi zło. A człowiek nie ma prawa w żaden sposób atakować innych ludzi.
Im starsze dziecko, tym więcej możemy mu powiedzieć, choć nie każde wprowadzałabym w zawiłe dzieje historii. Mówmy o tym co tu i teraz. Ważne też, żeby rozmowę dostosować do wrażliwości dziecka i jego zainteresowań. Nie wszyscy młodzi będą dopytywać o szczegóły.

Po trzecie: chronić siebie i dzieci przed spędzaniem wielu godzin przed ekranem

– Dzieci naprawdę wszystko widzą i słyszą, włączone wiadomości cały dzień, radio– to dla nich za dużo. Ograniczajmy czas niusów. Poza wszystkim, starajmy się żyć normalnie– nie zarażajmy swoim lękiem, postarajmy się nie panikować, choć to trudne, bo wszyscy jesteśmy dziś w napięciu i strachu.

Po czwarte: na pytanie, czy nam to zagraża, odpowiedzieć prawdę: tak, zagraża

– Dziś nawet w dorosłym świecie jest tak, że jedni atak na Ukrainę odbierają jako początek wielkiej wojny, inni próbują odciąć to od siebie i przekonują: „Nas to nie dotyczy”.
Dzieciom nie udzielałabym żadnej z tych skrajnych odpowiedzi. Trzymałabym się racjonalnego środka. Mówimy, że tak, ta wojna może nam zagrażać, bo każda wojna jest zła i może zagrozić światu– uważa dr Piotrowska. – Polecałabym odwoływanie się do książek, świetna jest seria: „Wojny dorosłych. Historie dzieci”, przybliżają temat wojny w przystępny, zrozumiały sposób. Autorami są znani i popularni autorzy, jak choćby Joanna Papuzińska, czy Michał Rusinek.

 

Aleksandra Piotrowska