Niezastąpiona, zawsze na posterunku, gotowa do opieki nad rodziną. A przy tym dobrze zarabia. No i szczupła. Szczęśliwa? Nie – kobieta skrajnie wyczerpana. Czy można temu zaradzić bez ofiar i wojny? Można – oto kilka dobrych sposobów.
Autor: Dominika Bagińska, konsultacja: Magdalena Chorzewska, psycholog, psychoterapeutka, lek. med. Joanna Gzik, pediatra, stosująca w swojej praktyce elementy medycyny naturalnej, jak homeopatia i zioła.
W naszej kulturze utrwalił się obraz kobiety, która nie może usiąść, by nie była posądzona o lenistwo. Nie wypada nam i nie wolno przestać pracować. W Polsce praca jest kultem i religią. Mamy też wgrany program, że musimy być potrzebne, robić coś dla innych. Towarzyszy nam model matriarchalny – jako matki i partnerki jesteśmy opiekunkami wszystkich istot. Próbujemy więc temu wszystkiemu sprostać, co nie tylko nie jest możliwe, ale wręcz niebezpieczne, bo prowadzi do wypalenia i stanów depresyjnych. Jak się ratować?
Domowe wzorce
– Takie zachowanie to „zalewanie mlekiem”, kiedy narzucamy wszystkim swoją nadopiekuńczość. Ma swoje konsekwencje :narażamy się, prędzej czy później, na odtrącenie– mówi psycholog Magdalena Chorzewska. Poza tym, jako siłaczki-ogarniaczki nie zwracamy uwagi na swoje potrzeby. Nie ma nas: nie jesteśmy zmęczone, nie możemy odpocząć, nie potrzebujemy niczego, bo działamy na rzecz innych. Mamy też przekonanie, że kto zrobi to wszystko lepiej niż my? W konsekwencji partner i dzieci nie pomagają nam, bo nawet kiedy to robią, spotykają się z naszą krytyką, że nie dość dobrze. Stale wszystko po nich poprawiamy. Mamy też wgrany program, że przecież wszystkie matki tak postępują. One mnie źle ocenią, jeśli będę inną matką. Jeśli np. będę miała gosposię w domu lub gotowaniem zajmie się mój partner. Co na to powie teściowa?
I z jednej strony wiemy, że możemy być wyzwolone: dobrze zarabiamy, czasem więcej od partnera, możemy odpocząć, wyjechać – a z drugiej strony wpadamy w wir bycia Matką Polką. Z automatu, bo tylko taką rolę znamy z domu.
Ramka: Przymus sukcesu
Polki podlegają też silnej presji na sukces, który przejawia się między innymi tym, że do ich obowiązków należy również atrakcyjny wygląd i szczupła sylwetka. Zatem katują się 4-5 treningami tygodniowo, brak im więc czasu na odpoczynek. Także kariera zawodowa musi być imponująca. No i dzieci – są najważniejsze i trzeba o nie zadbać, wykształcić. Muszą mieć wszystko, co najlepsze. Wpadamy więc w kierat obowiązków i wysokich poprzeczek.
Symptom to gniew
Wiele z nas tkwi w takim modelu życia i choć chce się wyzwolić, nie potrafi. – Trzeba się, po pierwsze, zatrzymać i sprawdzić, jak często doświadczamy gniewu: na świat, na siebie, na partnera, na życie. Zaniedbanie swoich potrzeb powoduje z czasem wielki gniew – wyjaśnia Magdalena Chorzewska. Ostatecznie uczucie to zaczynamy przerzucać na innych – a oni zwykle nam odpowiadają, że przecież nas o to wszystko wcale nie prosili. Kobieta odczuwa więc jeszcze żal z powodu niewdzięczności podopiecznych – mimo jej poświęceń.
Pora zatem wprowadzić zmiany:
– Zatrzymajmy się i zastanówmy, kim jesteśmy, jak sobie wyobrażamy naszą rodzinę. Wpadamy w automatyczny program rodziny wyniesiony z domu. Albo przeciwnie – zakładamy, że u mnie będzie inaczej – co też nie jest do końca dobre.
– Weźmy odpowiedzialność za siebie i oddajmy innym odpowiedzialność za nich. Kiedy zaczniemy wyręczać dzieci we wszystkim –zaszczepimy im syndrom wyuczonej bezradności. Wyrosną na dorosłych, którzy nie będą umieli podejmować decyzji, zadbać o siebie, bardzo długo nie wyprowadzą się z domu, nie podejmą żadnej sensownej pracy. Bo się będą bali tego, że im nie wyjdzie.
Ta idealna, zapracowana, wiecznie wkurzona kobieta nie stanowi dobrego wzorca dla córki, która będzie ją potem naśladować.
– Zapytaj: jaka ja właściwie jestem? Co lubię, czego potrzebuję, czego potrzebują ludzie wokół mnie? Typowa polska dziewczyna na początku związku bierze się za zmienianie swojego faceta: przebiera go, określa, z kim ma się przyjaźnić. Mówi mu, co jest dobre, a co złe, organizuje czas, zmienia sposób żywienia – jest jego menadżerką. W ten sposób bierzemy na siebie ogromną odpowiedzialność. Mądrzy i samodzielni mężczyźni bronią się przed tym z całych sił. Jednak jest mnóstwo panów wychowanych przez Matki Polki, którzy trafiają pod skrzydła żon i poddają się im. A w konsekwencji żona szuka sobie kochanka w typie samca alfa, bo męczy ją partner, który nie pomaga i nie umie podjąć żadnej decyzji.
–Zastanów się też, ile dajesz z siebie w pracy. Tu także odtwarzamy wzorzec wyniesiony z domu. Nadal żyjemy w kulturze patriarchatu – w której facet to jest ktoś, a my kobiety musimy starać się udowodnić, że jesteśmy równie dobre. Nie musisz udowadniać, że możesz być lepsza od mężczyzny – bo po prostu jesteś dobra.
Ważne
W pracy są też inne, równie dobre, kobiety, którym staramy się dorównać, prześcignąć. Czy warto? Pamiętajmy – częścią treningu sportowca jest regeneracja. Matka Polka nie ma tego przywileju, a tylko on daje szanse na prawdziwe zwycięstwo.
Zołzy też są kochane
Pomyśl, po co się tak poświęcasz? Komu chcesz coś udowodnić? Czasem jest to głośne wołanie o miłość i akceptację. A my nie musimy tego wszystkiego robić, żeby nas kochali. Zołzy i księżniczki też są kochane. Tak samo jak „złe” matki, które na kolację podają dzieciom pizzę z mrożonki.
Typowy facet, kiedy widzi, że jesteśmy takie wielozadaniowe i wszystko robimy najlepiej –reaguje agresją na naszą wyższość. To nie jest dobra relacja.
Uwaga – nie ma mnie!
Pomyśl, kiedy ty sama, lub ktoś inny, zrobił coś dla ciebie ostatnio. Nie przypominasz sobie? Nie prosisz innych o pomoc, bo jesteś doskonała. Ale czy ty masz jakieś relacje z innymi ludźmi? Zarobiona Matka Polka ich nie ma. W prawdziwej miłości czy przyjaźni chodzi o dawanie i branie. Poszukaj harmonii. Nie uda się jej w 100 proc. osiągnąć, bo życie to życie, ale staraj się do niej zbliżyć. Zrób w grafiku całotygodniowym czas na poranną medytację, na spokojną kawę czy witaminowy szot, na dobrą dietę, na aktywność fizyczną – dostosowaną do twoich możliwości i potrzeb – spójną z twoim ciałem i niekrzywdzącą. Odreaguj, porozmawiaj z kimś zaufanym. Coraz więcej osób ma swojego terapeutę, bo dobre słowo potrafi leczyć. Leczą też dobre relacje i emocje. Nasz organizm nie jest bez końca odnawialny.
Symptomy wypalenia
Także z punktu widzenia medycyny zbyt duże zaangażowanie się w życie rodziny, pracę, przy jednoczesnym zaniedbywaniu siebie – jest po prostu szkodliwe. Wypalenie ma swoje symptomy.O tym, że przekroczyłyśmy limit sił i mocy wielozadaniowości świadczą określone objawy:
– gniew, zmęczenie, frustracja, nadużywanie przekleństw, podenerwowanie;
– objawy fizjologiczne: bóle, napięcia, częste infekcje, bezsenność, zaburzenia miesiączkowania, spadek libido.
Wsparcie medyczne
Kiedy czujemy, że mamy za dużo na głowie, a nagromadzenie ról i zadań pozostaje w konflikcie z tym, co nakazuje nam poczucie obowiązku – zaczynamy tłumić swoje emocje. Na dłużą metę jest to bardzo niebezpieczne, bo pozbawia sił życiowych, sprzyja powstawaniu napięć. Poza tym, że niezbędna jest zmiana sposobu postępowania, warto wesprzeć się doraźnie, np. stosując rozwiązania medycyny naturalnej. – Pomocna może być np. homeopatia, której działanie polega na tym, że wzmacnia naturalne zasoby organizmu, a więc także odporność psychiczną – mówi lek. med. Joanna Gzik. Taka terapia jest dobierana do indywidualnych potrzeb i konkretnych problemów:
– Tłumiony gniew i niepokój, kiedy staramy się być doskonałe, a czujemy się niedocenione. Pojawia się uczucie upokorzenia, ale i bóle głowy, świąd skóry, a nawet częste infekcje pęcherza. Tu pomocna będzie homeopatyczna Staphysagria.
– Są kobiety, które starają się być perfekcyjne w pracy, z dużym poczuciem odpowiedzialności, a jednocześnie przeżywające konflikt wewnętrzny, że muszą też idealnie wywiązać się ze swoich domowych obowiązków. Cierpią zwykle na niskie ciśnienie i brak im energii, którą odzyskują przez rytmiczny ruch, sport, np. marsz, jogging, taniec. Nagromadzone obowiązki zawodowe i domowe często ograniczają taką możliwość. Pojawia się wypalenie, oskarżanie się o bycie złą matką, pracownikiem. Strach, że nie jest się wystarczająco dobrą, ale i skłonność do izolacji, płaczliwość. Do szału doprowadzają drobiazgi. W tym wypadku pomocna może być homeopatyczna Sepia.
– Niektóre kobiety są chorobliwie perfekcjonistyczne w stosunku do siebie i innych, przy jednoczesnym braku zaufania we własne siły. Chcą być najlepsze. Krytycznie oceniają siebie i innych. Mają obniżony nastrój, towarzyszy im niepokój. Źle znoszą niepowodzenia – rozpamiętują je, mają skłonność do obrażania się. A wszystko utrudnia ich silna potrzeba kontroli otoczenia. Tu pomoże homeopatyczne Lycopodium.
– Bywa też tak, że opanowuje nas nieustające uczucie ogromnego zmęczenia fizycznego i psychicznego, wyczerpanie pracą i obowiązkami. Towarzyszą temu problemy ze snem, rozdrażnienie, bóle głowy, irytuje hałas i dotyk. A samopoczucie poprawia jedzenie. W tej sytuacji pomoże homeopatyczne Kalium phosphoricum.
– Przy totalnym zmęczeniu, kiedy pojawia się pogorszenie pamięci, brak możliwości skupienia się na pracy, obowiązkach, brak siły, zobojętnienie na wszystko, bóle głowy i bezsenność – może pomóc homeopatyczne Acidum phosphoricum.
– Są też kobiety z natury niezwykle łagodne, płaczliwe, wrażliwe na odrzucenie. Potrzebują okazywania im uczuć, akceptacji, zależne emocjonalnie. Bardzo źle funkcjonują, kiedy zrzuca się na nie wszystkie obowiązki, chociaż kochają macierzyństwo i starają się być cudowną żoną i matką. Dla nich ważne jest okazanie miłości, sympatii, docenienie starań. Im w trudnych chwilach pomoże homeopatyczna Pulsatilla.
Mgr Magdalena Chorzewska, psycholog, psychoterapeutka, współtwórczyni WOW WOMEN WORKSHOP – warsztatów rozwojowych dla kobiet. Ekspert w programie Ślub od pierwszego wejrzenia, Dzień Dobry TVN.
Lek. med. Joanna Gzik, pediatra z 35-letnią praktyką zawodową. W swojej pracy łączy elementy medycyny naturalnej, jak homeopatia i ziołolecznictwo. Jest członkiem Polskiego Towarzystwa Homeopatii Klinicznej. Wykładowca z zakresu homeopatii dla lekarzy.
Przeczytaj także:
Mija rok w pandemii. Kto lepiej radzi sobie z nową rzeczywistością – kobiety czy mężczyźni?
Mija rok w pandemii. Kto lepiej radzi sobie z nową rzeczywistością – kobiety czy mężczyźni?
Mija rok w pandemii. Kto lepiej radzi sobie z nową rzeczywistością – kobiety czy mężczyźni?
Mija rok w pandemii. Kto lepiej radzi sobie z nową rzeczywistością – kobiety czy mężczyźni?
Mija rok w pandemii. Kto lepiej radzi sobie z nową rzeczywistością – kobiety czy mężczyźni?
Mija rok w pandemii. Kto lepiej radzi sobie z nową rzeczywistością – kobiety czy mężczyźni?