„Nie mam ochoty na seks”, „Nie pamiętam, kiedy czułam się napalona”, „Nie czuję pożądania”, „Czuję się odcięta”, „Nie czuję TAM nic”, „Tak dawno się nie kochałam”, „Co się ze mną/z nami stało?… Czy któreś z tych zdań brzmi Wam znajomo? Czy coś z Wami rezonuje? Brak ochoty na seks, brak pożądania to jedne z najczęstszych niepokojów, z jakimi do gabinetów seksuologów czy sexcoachów zgłaszają się kobiety. Narzekają na wypalenie, nudę, rutynę, brak energii, brak iskry i namiętności. Są i takie, które mówią wprost, że nie czują energii życiowej. I nie ma w tym ani grama przesady, bo nasza seksualność, to właśnie nasza energia życiowa i nasze zasilanie. Seksualne pożądanie jest złożone, pulsujące i bardzo żywe. Funkcjonuje w kontekście, wymyka się liczbom i wpływa na nie wiele czynników. Warto również pamiętać, że fluktuacje pożądania, zwłaszcza w długoterminowym związku, to rzecz jak najbardziej naturalna i wiele osób go doświadcza. Znam kobiety, dla których już ta jedna informacja była jak wielki kamień, spadający z ulgą z serca.
Seksualność to integralna część naszego życia, która przejawia się w sferze emocji, ciała, myśli, duchowości. Każda z tych części domaga się zadbania, byśmy mogły rozkwitać seksualnie i żyć pełnią życia. I kiedy piszę o „zadbaniu”, to mam tu na myśli konkretną pracę do wykonania, która wiąże się i z wysiłkiem, i z pewną zmianą myślenia, i z wzięciem odpowiedzialności. Brzmi nudno? Być może dla osób, które mają przekonanie, że „seksualność i seks zawsze dzieją się same i bezwysiłkowo” – tak. Ale pragnę rozwiać ten dość szkodliwy mit. Seksualność to nie jest coś, co dzieje się samo i do czego nie musimy mieć ani specjalnych umiejętności, ani wiedzy, bo przecież „to się wie” i „to się dzieje spontanicznie”. Seksualność wiąże się z bardzo konkretnymi umiejętnościami (i nie mówię tu tylko o technikach seksualnych), z bardzo konkretną wiedzą, stale aktualizowaną, z czasem, wysiłkiem, planowaniem, energią, które się wkłada, żeby rozkwitała. Bez tego nic się nie wydarzy. Albo wydarzy się niewiele, albo nie tak jak byśmy chcieli.
Więc zapytam Cię Kobieto – czy chciałabyś zadedykować specjalny czas, miejsce i energię swojej seksualności i swojemu pożądaniu? Jeśli masz na to ochotę i gotowość, jeśli jest to Twoja decyzja, to zapraszam Cię dalej do czytania.
Jak obudzić ogień pożądania? Powoli, bez pośpiechu, bez wielkich wymagań, oczekiwań i bez presji. Stopniowo przyglądając się sobie, swojej cykliczności i swojej/swoich relacji. Seksualności nie służą wszelkie „powinności” i „musy”. To powinnaś, a tamtego nie. To trzeba, tamto wypada, to musisz, a tego Ci nie wolno. Jestem temu przeciwna. Jestem za wolnością, a przeciw porównywaniu się i ściganiu, jestem za rozpoznaniem tego, co Tobie służy, co jest właśnie Twoje, a nie narzucone przez kogoś. A do tego trzeba czasu i nierozliczania się z kolejnych punktów. Seksualność to nie jest lista z punktami do odhaczenia i oczekiwanie na cud. Seksualność to jest bardziej proces, droga albo podróż, z różnymi momentami, falami, zakrętami i odkryciami i przygodami. Zamiast zadaniowości, warto tu włączyć otwartość i ciekawość.
Jestem zwolenniczką holistycznego podejścia do seksualności i do człowieka, tego się też uczę od moich mentorek i ekspertek od seksualności – dr Patti Britton i Amy Jo Goddard, więc ważne jest dla mnie, aby zobaczyć, co się dzieje w sferze umysłu, emocji, ciała i duchowości (bardzo szeroko rozumianej). Taka perspektywa potrafi dostarczyć bardzo wielu cennych informacji.
Na początku zachęciłabym Cię do tego, abyś sprawdziła ze sobą, w jakim momencie życia teraz jesteś. Jaki jest Twój stan zdrowia? Kiedy ostatnio się badałaś? Jaki masz poziom hormonów? Czy odczuwasz już swoje starzenie się? Czy na coś chorujesz? A jeśli tak, to jakie przyjmujesz leki? Wiele z nich ma takie skutki uboczne, które wpływają hamująco na pożądanie. Podobnie może być również w przypadku antykoncepcji. Jaki jest Twój styl życia? Czy czujesz się zestresowana, przytłoczona i zapracowana? Czy jest w nim miejsce na dobry sen, prawidłowe odżywianie, ruch, przyjemność, zabawę, wypoczynek? Czy masz wsparcie w codziennych obowiązkach, czy wszystko dźwigasz sama? Co się dzieje w Twojej relacji? Jakie dominują w niej emocje? Jak wygląda komunikacja między Wami? Czy Twoje potrzeby są zaspokajane? Co myślisz o swoim seksie i seksualności? Jakie masz przekonania na temat seksu, miłości, związków, roli mężczyzny i kobiety? I wreszcie – jaki jest Twój seks? Co w nim lubisz, a czego nie? Za czym tęsknisz? O czym fantazjujesz? Co takiego się w nim działo ostatnio, że nie masz na niego ochoty? Jakie muszą być spełnione warunki, żebyś miała ochotę na seks? Co Cię podnieca, a co Cię hamuje? Czy dobrze znasz swoje ciało i jego reakcje? Czy wiesz, jakie pieszczoty są dla Ciebie dobre? Czy Twój partner/partnerka to wie?
Takie skanowanie pod różnymi kątami – siebie, swojego związku/związków i kontekstu, w którym jesteś – to klucz do tego, żeby zobaczyć, gdzie może być blokada Twojej seksualności. Czy leży ona w sferze myśli, emocji, ciała i zachowań czy może w sferze duchowości? A może jest to kombinacja kilku czynników? Tak też może być i bardzo często tak właśnie jest.
Czego mogłabyś zatem spróbować?
Daj sobie zgodę i pozwolenie na to, żeby dać swojej seksualności ważność, żeby się nią zająć, wygospodarować dla niej czas i przestrzeń. Niech to będzie czas dla Ciebie. Bardzo często kobiety zajmują się i opiekują wszystkimi dookoła, siebie zostawiając na końcu. Zapytaj siebie, czy to Ci służy? Czy właśnie tego byś chciała? A co by się stało, gdybyś siebie przesunęła z końca listy na początek?
Pożądanie płynie, jeśli jesteś odprężona, zrelaksowana, rozluźniona. Spróbuj więc zadbać o tę sferę. Co Cię relaksuje i odpręża? Czy w ogóle umiesz się relaksować bez poczucia winy? Zrób sobie listę takich rzeczy. Czy jest to masaż? Przyroda? Sen? Kąpiel? Podróże? Czas dla siebie, kiedy nic i nikt Ci nie przeszkadza? Czyjeś wsparcie w codzienności? Nicnierobienie? Medytacja? Ruch? Fantazjowanie? Taniec? Spotkania z przyjaciółmi? Możliwości jest tyle, ile jest kobiet. Ja uwielbiam na przykład taniec, bycie w lesie i masowanie ciała olejkami.
A skoro jesteśmy przy relaksie, to zachęcam Cię do spróbowania codziennej metody kwadransu przyjemności, której nauczyłam się od mojej nauczycielki seksualności, Karo Akabal. Na czym ona polega? Ano na tym, żeby każdego dnia znaleźć dla siebie 15 minut na czystą, zmysłową przyjemność. I wcale nie musi być ona seksualna. Niech będzie po prostu Twoja. Zatrzymaj się i zapytaj siebie, czego byś chciała, za czym tęskni Twoje ciało? A potem to sobie sama daj. Kobiety często mnie pytają: ale co to miałoby być? Wtedy odpowiadam, że to mogą być bardzo różne rzeczy: masaż ciała (delikatny albo mocniejszy), aromatyczna kąpiel, picie wykwintnej herbaty, pójście na spacer (do lasu, nad morze, na łąki albo gdziekolwiek zechcesz), samomiłość, zrobienie dla siebie czegoś pysznego do jedzenia, malowanie, przesadzanie kwiatków, pielęgnowanie ogrodu, czucie na swoim ciele jakiegoś delikatnego materiału, medytowanie w ciszy albo słuchanie odgłosów miasta i nasycanie się tym. Nie ma jednej odpowiedzi, zachęcam do szukania w sobie i układania swojej mapy przyjemności. Sama o nią zadbaj, bądź swoją (s)ekspertką. Zapewniam Cię, że efekty są niezwykłe. To buduje naszą pewność siebie, znajomość siebie i sprawczość.
Relaks, przyjemność i odprężanie to droga do swojego ciała, czucia i zmysłów. To jak powrót do siebie, do swojej bazy. Spróbuj uwolnić głowę od gonitwy myśli, osądów, poganiania siebie, porównywania się z innymi, krytykowania siebie, wywierania na siebie presji. Bądź obecna i uważna. Bądź tu i teraz. Najpierw na 15 minut. Codziennie. A potem może uda Ci się stopniowo wydłużać ten czas?
Czy zastanawiałaś się kiedykolwiek jaką masz relację ze swoim ciałem? Albo jaka jest Twoja seksualna „persona”? Czy lubisz swoje ciało? Znasz je? Wiesz, jak wygląda, reaguje i smakuje? Jaką ma seksualną historię? Jakie pieszczoty i stymulację lubi? Jak lubi być całowane i kochane? Czy je akceptujesz? Patrzysz z przyjemnością, wdzięcznością, podziwem? Czy masz wobec niego ciekawość? A może jest przeciwnie? Akceptująca, wspierająca relacja z własnym ciałem jest bardzo ważna, by seksualność i pożądanie mogły płynąć. Ale też budowanie takiej relacji to nie jest coś błyskawicznego. To jest proces, a każdy proces wymaga cierpliwości, własnego rytmu, czasu, uwagi, czułości, empatii i zrozumienia. A także gotowości na to, że w tym procesie mogą być zakręty, chwile słabości, momenty zatrzymania, momenty: „nie wiem” i przepływ różnych emocji. To naturalne. Czy jesteś w stanie wymienić jedną albo dwie rzeczy, które lubisz w swoim ciele? Albo jesteś za nie wdzięczna? Czy możesz powiedzieć, że akceptujesz swoje ciało takie, jakie ono w tym momencie właśnie jest? Bez czekania aż będzie „jakieś”, „inne”, „poprawione”, „idealne”, „perfekcyjne”?
Mnóstwo kobiet martwi się tym, że nie odczuwają pożądania spontanicznie. Że nie spływa ono na nie jak „grom z jasnego nieba”, że „nie jest tak jak na filmach”. Chciałabym tu uspokoić te kobiety, ponieważ nie ma żadnej sztywnej reguły, jak mają doświadczać pożądania. Są kobiety, które doświadczają go w sposób spontaniczny, nagły, bez zapowiedzi (15 proc. kobiet), ale są i takie, które doświadczają go w sposób responsywny (30 proc. kobiet), co oznacza, że powstaje na drodze intymnego dotyku lub seksualnej stymulacji. Reszta kobiet plasuje się między tymi dwiema skrajnościami. I wszystkie te modele są jak najbardziej naturalne. U kobiet doświadczających pożądania responsywnego, fizyczne podniecenie pojawia się, przed pożądaniem, czyli ochotą na seks. Dlatego też dla tej grupy kobiet tak ważna bliskość czy rozbudowana „gra wstępna”. Jedynie niewielka grupka około pięciu procent kobiet nie odczuwa w ogóle żadnej formy pożądania – spontanicznego ani responsywnego.
Czy zastanawiałaś się kiedyś, czego potrzebujesz, aby mieć udany, satysfakcjonujący seks? Czy jesteś świadoma tego, co jest dla Ciebie w seksie podniecające, a co hamujące? Jakie musisz mieć „idealne” warunki do seksu? Czy to musi być weekend za miastem, bez dzieci? Czy to musi być odpowiedni nastrój w sypialni? Czy to muszą być opłacone rachunki, żebyś się nie martwiła? Czy to musi być „czysta” sytuacja w związku, bez kłótni, napięć, niewyjaśnionych spraw? Czy to musi być wolna głowa bez piętrzących się zadań do wykonania? Czy to musi być sprawdzona antykoncepcja? Czy to musi być odpowiednia i długa gra wstępna? Czy to musi być zrelaksowane, wypoczęte ciało w seksownej bieliźnie? Czy to musi być pieprzne fantazjowanie, obejrzenie filmu erotycznego albo wysyłanie sobie przez cały dzień gorących sms-ów…? Każdy z nas ma taką listę warunków, nawet jeśli nigdy jej nie spisałaś. Listę tego, co pobudza i tego, co nas hamuje w seksie. Zachęcam Cię (oraz Twojego partnera/partnerkę) do tego, byś spróbowała zrobić takie dwie listy. Łatwo się domyślić, że im mniej hamulców i więcej czynników pobudzających, tym lepsze warunki do seksu. Wiedząc to, można lepiej opiekować się swoją seksualnością i uniknąć po drodze kilku frustracji.
Jeśli nie mamy ochoty na seks, to warto przyjrzeć się naszym ostatnim „seksom”. Co takiego się wtedy wydarzyło, że nie masz ochoty go powtórzyć czy inicjować? Czego Ci zabrakło? Czego było za dużo? Za czym tęsknisz? Czy chciałabyś zrobić coś inaczej? Czy byłaś odpowiednio stymulowana? Czy sama wiesz, jak lubisz być stymulowana, żeby doświadczyć orgazmu i czuć rozkosz? Często za brakiem pożądania stoi brak umiejętności seksualnych i niewiedza – naszych albo naszych kochanków. Wiele kobiet w obawie przed powtórzeniem kolejnego niepowodzenia w seksie, woli się z niego całkowicie wycofać. Wiele kobiet uważa też, że to partner jest tym, który jest odpowiedzialny za ich orgazm i przyjemność. A prawda jest taka, że to my jesteśmy odpowiedzialne za swój orgazm. Druga osoba można nam tylko w tym pomóc. Jeśli my same nie wiemy, co daje nam seksualną przyjemność, jeśli nie znamy swojego ciała i jego reakcji, to nie będziemy umiały też przekazać innym osobom, jak mają nas pieścić. Wiedza i doświadczenie to w tym przypadku podstawa. Seks to są umiejętności, które wymagają czasu, cierpliwości, treningu, empatii, czułości i… poczucia humoru.
Seks i pożądanie żywią się też zaskoczeniem, nowością, dreszczem i ekscytacją. Oscylujemy między dwiema bardzo ważnymi potrzebami w naszym życiu: potrzebą bezpieczeństwa i potrzebą przygody. Obie są paliwem w związku i warto o nie bardzo dbać. Kiedy zaprosiłaś nowość i przygodę do swojej sypialni? A może masz ochotę zrobić coś inaczej? Inna stymulacja, inna pozycja, inne okoliczności do seksu? Jeśli zwykle kochacie się wieczorem w weekend, to może spróbujcie poranek w jakiś inny dzień? Jeśli kochacie się zwykle w łóżku, to może wypróbujecie stół kuchenny albo dywan w dużym pokoju? A może po prostu spróbujcie gdzieś wyjechać, żeby mieć czas tylko dla siebie? Warto wpisać seksualne, intymne randki do swojego kalendarza, i choć dla wielu może się to wydawać mało romantyczne, a nawet śmieszne, to zapewniam, że może przynieść mnóstwo ekscytacji i odżywienia w relacji. Dobry seks wymaga czasu, planowania i przygotowania. Obudźcie swoją ciekawość, spróbujcie wyjść ze swoich utartych, seksualnych ról. Co by się mogło wydarzyć, gdybyście umówili się ze sobą „na mieście”, udając, że dopiero się poznaliście? Co by się mogło wydarzyć, gdybyście spróbowali być dla siebie jak para nieznajomych? Czym by się to mogło dla Was skończyć? Co by to mogło w Was obudzić? Próbujcie też nowych rzeczy, które nie są seksualne. Próbujcie INACZEJ. Nowe aktywności, nowe miejsca i nowe sytuacje dają nam dopaminowego kopa, takiego samego, którego mamy po dobrym seksie. Sprawdzaj, doświadczaj, eksperymentuj, popełniaj błędy i ucz się na nich.
Zablokowane pożądanie może również świadczyć o zablokowanej frustracji albo każdym innym uczuciu, które w jakiś sposób jest dla nas niewygodne. Proste pytanie: „co teraz czujesz?” może być pierwszym krokiem do zmiany. Bo nagle się może okazać, że czujesz i złość, i smutek, i niechęć, i lęk, i niespełnienie, i poczucie winy… A za każdą emocją, czy to dobrą, czy „niekomfortową” kryją się potrzeby – spełnione albo niespełnione. Jaka potrzeba może stać za Twoją frustracją albo złością? Potrzeba bycia ważną? Bycia widzianą i słyszaną? Potrzeba relaksu i spokoju? Potrzeba docenienia? Potrzeba kontaktu i więzi? Potrzeba bliskości? Bardzo często jest tak, że pożądanie nie popłynie, jeśli w relacji są nierozwiązane bolesne sprawy, problemy, jeśli są urazy, a poczucie bezpieczeństwa mocno naruszone. Jaka jest więc Twoja relacja? Czy to jest dla Ciebie bezpieczne miejsce, w którym jest przestrzeń na autentyczną, szczerą Ciebie? Czy umiesz rozmawiać ze swoim partnerem/partnerką o swoich potrzebach, emocjach (komfortowych i bardzo niekomfortowych), pragnieniach, fantazjach, trudnych momentach? Ile jest w Waszej komunikacji otwartości i empatii, a ile obwiniania, oceniania i unikania? Zdrowa i otwarta komunikacja to klucz do udanych związków i udanego seksu.
Przekonania, które mamy na temat seksu, seksu w małżeństwie, ciała, pożądania, związków, kobiecości czy męskości również wpływają na nasze pożądanie i naszą seksualność. A od przekonań może być już blisko do nierealistycznych oczekiwań i wyobrażeń, romantycznych i idealistycznych wizji związku i seksu, które potrafią narobić niezłego bałaganu. Weź kartkę papieru i spróbuj przez 15-20 minut wypisać swoje przekonania. Bez autocenzury, bez głębokiego zastanawiania się. Pisz spontanicznie, a potem przeczytaj uważnie swoją listę. Co Ci się rzuca w oczy? Czy coś Cię zaskakuje? Czy jest coś wśród tych przekonań, co wyraźnie Cię hamuje w tym, żebyś miała ochotę na seks i czerpała z niego przyjemność? Co z tych przekonań masz ochotę puścić, a co zostawić dla siebie? Bądź ze sobą szczera. I pamiętaj, że puszczanie przekonań, które nam nie służą, wymaga czasu i cierpliwości. Więc daj sobie to.
Jakie są częste przekonania wśród kobiet? „Seks po kilku latach związku zanika”, „Najpierw przyjemność innych, potem moja”, „Kiedy zostaję matką, przestaję być kochanką”, „Mężczyźni zawsze zdradzają”, „Seks trzeba uprawiać kilka razy w tygodniu, bo inaczej facet znajdzie sobie inną”, „Tylko szczupłe, piękne kobiety mogą mieć świetny seks”, „Genitalia nie są ładne”, „Nie mogę się podobać, jeśli przytyłam”, „Masturbacja to grzech i coś wstydliwego”, „To mężczyzna ma mi dać orgazm”, „Kobiety, które lubią seks, są puszczalskie i mężczyźni ich nie szanują”, „Jak powiedziało się w seksie A, to trzeba też powiedzieć B”, „Orgazm łechtaczkowy jest gorszy niż pochwowy” itd., itd…
A teraz weź kilka głębokich oddechów i pomyśl, poczuj w ciele, co z tego wszystkiego, co przeczytałaś, najbardziej do Ciebie przemawia na ten moment. Gdybyś miała wybrać jedną rzecz, to co by to było? Od czego byś zaczęła?
Joanna Bartmańska – certyfikowana coachka seksualności, trenerka komunikacji opartej na empatii.
Wspieram ludzi w ich rozwoju seksualności. Słucham, rozmawiam, edukuję, doradzam, stwarzam bezpieczną, empatyczną przestrzeń bez oceniania. Pomagam ludziom rozkwitać seksualnie. Wierzę, że nasza energia seksualna to coś, co sprawia, że jesteśmy żywi, soczyści, świadomi, pewni siebie i w autentycznym kontakcie ze sobą. Dlatego tak warto o nią zadbać.
Lubię żyć zmysłowo, w przyjemności, blisko natury i w ukochaniu siebie.
Zapraszam na mój profil FB, poświęcony seksualności: https://www.facebook.com/joannabartmanskacoachingseksualnosci/