A gdybyś dokonała innych wyborów, może byłabyś szczęśliwsza? Ile razy zadałaś sobie w życiu to pytanie? Kilka razy? A gdybyś była ze sobą jeszcze bardziej szczera pewnie okazałoby się, że nie ma dnia, w którym nie myślałabyś o tym. Bo czy na pewno nie masz do siebie żalu, że nie skorzystałaś z okazji, stchórzyłaś nie podejmując decyzji, żeby wybrać inaczej… Wracasz z kolejnych motywacyjnych spotkań, widzisz te wspaniałe, mądre kobiety, które opowiadają o swoich sukcesach, ryzyku jakie podjęły, słuchasz o tym, jak im się udało i powtarzasz sobie, że od jutra wszystko się zmieni…
Być może to za dużo na raz, dlatego proponujemy Ci na początek coś mniej skomplikowanego – wybierz się zwyczajnie na film „Teraz albo nigdy”: – „To jeden z tych filmów, po którym człowiek czuje się lepiej z samym sobą” – tak mówi o nim Jennifer Lopez i zgadzamy się z tym absolutnie!
Maya (Jennifer Lopez) jest świetna w swojej pracy, lecz choć od lat zabiega o awans, zawsze jej wymarzone stanowisko dostaje jakiś łysiejący typ z brzuchem. Brzmi znajomo, prawda? Powód? Dziewczyna ma łeb jak sklep, ale brak jej odpowiedniego wykształcenia. Pewnego dnia jednak zostaje zaproszona na rozmowę w sprawie pracy do wielkiej korporacji. I nagle wszystkie marzenia się spełniają: dostaje kierownicze stanowisko, pokaźną pensję i wstęp do wielkiego świata.
Jak to możliwe? Ktoś życzliwy, bez jej wiedzy, zmodyfikował w sieci jej CV – tworząc zupełnie nową, ekskluzywną przeszłość dziewczyny: prestiżowa uczelnia, światowe kontakty i branżowe sukcesy. Maya podejmuje grę i pewnym krokiem wkracza na sam szczyt. Dla firmy będzie to prawdziwe trzęsienie ziemi, bo dziewczyna nie owija w bawełnę, a wielkopańskie maniery są jej obce jak język mandaryński. Ale jak to w życiu bywa, jednak przeszłość upomni się o Mayę i to w najmniej spodziewany sposób. Będzie musiała zawalczyć nie tylko o swoją karierę, ale przede wszystkim, o tych których kocha.
Bo to jest przede wszystkim film o wielkiej szansie. Szansie, którą dostaje się raz w życiu i trzeba zrobić wszystko, żeby z niej skorzystać. Czy za wszelką cenę? To już kwestia naszych kręgosłupów moralnych i priorytetów, i czasem zwyczajnie można znaleźć na to złoty środek. Film jest również o wielkiej kobiecej solidarności, za którą dzisiaj, i tu również musimy się grzecznie przyznać, tęsknimy, a której powinnyśmy się uczyć od Amerykanek.
Film natomiast nie jest o tym, że trzeba udawać kogoś, kim się nie jest, żeby odnieść sukces. W inteligentny sposób obnaża mity o karierach ludzi wybitnie wykształconych, z bogatym w doświadczenia profilem na FB…
Bo ileż to roboty, żeby zrobić sobie makijaż i pyknąć selfie z odwiecznym: właśnie wstałam i jeszcze się nie uczesałam… Każda z nas ma mniejsze lub większe fejsbukowe kłamstewka na swoim koncie.
Nie zwlekajcie zatem i odważnie zróbcie pierwszy krok w drodze po swoje nowe życie 🙂