Go to content

Chcę się podobać mężowi i nie widzę w tym nic złego

Fot.Archiwum prywatne

Bardzo często mówi się, że najważniejszy jest charakter człowieka, a nie to, jak wygląda. „Ładna miska jeść nie daje” – kiedy to słyszę, dodaję: „a z brzydkiej jeść się nie chce”. Fizyczność w związku jest dla mnie bardzo ważna.

Kocham mojego męża, bo jest wartościowym, dobrym i (jakkolwiek to zabrzmi) prawym człowiekiem, jednak umówiłam się z moim mężem na pierwsze spotkanie, ponieważ uznałam go za atrakcyjnego mężczyznę. Nie zdradzam mojego męża, bo mnie niezmiennie pociąga i jest mi z nim w łóżku dobrze. Najkrócej rzecz ujmując, dostaję wszystko to, czego potrzebuję.

Kiedy słyszę, jak kobiety mówią, że dbają o siebie wyłącznie dla siebie, śmiać mi się chce. Z moich obserwacji wynika, że dbamy o siebie z kilku powodów. Po pierwsze chcemy zdobyć faceta. Jak już zdobędziemy, chcemy pozbyć się konkurencji, więc robimy wszystko, abyśmy były bezkonkurencyjne. Trochę inaczej jest, gdy wybieramy się na imprezę. Wówczas chcemy pokazać innym kobietom nowe buty, torebkę, sukienkę, więc te godziny spędzone w łazience, garderobie, u fryzjera, kosmetyczki poświęcamy po to, żeby inne kobiety, jeśli już muszą, mówiły o nas dobrze.

Często zastanawiam się, dlaczego ludzie się zdradzają. Nie jest niczym odkrywczym, że wina leży po obu stronach. Wyobrażam sobie, że mogłabym zdradzić mojego męża wyłącznie wtedy, gdyby w małżeństwie czegoś mi brakowało, co byłoby trudne, ponieważ, jeśli coś nie gra, mówię o tym otwarcie. Mówię, ponieważ wiem, że zostanę wysłuchana i mój partner przynajmniej postara się zrozumieć. To działa obie strony. A to znaczy, że także ja stwarzam warunki, w których Grzegorz może powiedzieć, czego oczekuje, czego potrzebuje, a czego nie lubi.

Lubię patrzeć na mojego męża, jak o siebie dba, jak robi zakupy i porządki w swojej garderobie, żeby wyglądać atrakcyjnie, a jednocześnie nie udaje nikogo, nie naśladuje. Właśnie dlatego jest dla mnie atrakcyjny, że dobrze czuje się w tym, co ma na sobie.

Czy chęć podobania się mężowi oznacza dla mnie wyrzucenie do kosza dresów, bawełnianej koszuli nocnej i papci z tygryskiem? Nie. W domu ubieramy się przede wszystkim wygodnie. Nie zwalnia nas to jednak z dbania o siebie. Można pięknie wyglądać bez makijażu, kiedy skóra jest świeża, nawilżona i czysta. Można wyglądać seksownie w dresach, kiedy się ładnie pachnie. Kobieta jest piękna także w związanych w kucyk włosach, kiedy te włosy ma czyste i lśniące, choćby z 5-centymetrowym odrostem.

Faceci są wzrokowcami. Kobiety także są wzrokowcami . Lubimy patrzeć na to, co ładne – bez względu na płeć. Tworzymy udane związki wówczas, gdy mamy o czym rozmawiać, gdy rozumiemy się bez słów, gdy wzbudzamy w sobie podziw, gdy mamy wspólne cele, oczekiwania i wspólne drogi dojścia do założonego celu, a także podobne tempo, w jakim zmierzamy ku realizacji planów i marzeń. Dla mnie udany związek nie może jednak istnieć bez udanego seksu, bez: „pięknie dziś wyglądasz, „lubię twój zapach”, „podobasz mi się w tych spodniach”, „kręci mnie twój dwudniowy zarost”, bez jednoznacznego spojrzenia podczas tańca, które oznacza, że już trzeba wrócić do domu.

Lubię rozmawiać z moim mężem, lubię jego humor, który u osoby mówiącej tak niewiele ma swój niezwykły urok, lubię, gdy mój mąż opowiada o rzeczach, które go interesują, a więc o nowinkach technicznych, grach komputerowych, swojej pracy. Zazwyczaj przynajmniej połowy nie rozumiem, ale sprawia mi przyjemność obserwowanie zaangażowania Grzegorza w to, co mówi. Ogólnie lubię mojego męża. Zawsze powtarzam, że, nawet gdyby nie był moim życiowym partnerem, lubiłabym go. Nie byłby jednak moim mężem, gdyby nie był dla mnie atrakcyjny, gdyby mnie nie pociągał.

Zapraszam na mój profil na Facebooku: MamaM&M
Jeśli mnie poznasz, będziesz ci łatwiej mnie zrozumieć 😉