Chciałam ci podziękować, że go ode mnie zabrałaś. Kiedy pomyślę, jak bardzo cię nienawidziłam, to jest mi głupio.
Bo w sumie, czemu byłaś winna. Że stanęłaś na jego drodze? Przecież między nami było dobrze, on nigdy nie zwróciłby na ciebie uwagi, nie patrzyłby na ciebie tak jak na mnie, gdy się poznaliśmy. Nie wysyłał w nocy SMS-ów, że tęskni.
Ale w pierwszy momencie chciałam wiedzieć kim jesteś, gdzie mieszkasz, pojechać do ciebie i wykrzyczeć ci w twarz, że zniszczyłaś mi życie, że nie zasługujesz na szczęście i miłość, skoro mi to wszystko odebrałaś.
A tu już nie było ani miłości, ani szczęścia. Było bycie obok siebie, tolerowanie swoich przyzwyczajeń, nieme przyzwolenie na oddalanie się. Nie zależało nam już, choć wtedy, gdy powiedział, że odchodzi, bo kocha inną kobietę mówiłam mu jak mi zależy, jakie to dla mnie ważne, że on jest całym moim życiem. Błagałam, żebyśmy spróbowali jeszcze raz, groziłam, że nigdy nie pozwolę mu być szczęśliwym z inną kobietą, dramatyzowałam, że zniszczył mi życie i z poczuciem winy będzie musiał już zawsze się mierzyć.
Ale on odszedł. Zostawił mnie dla ciebie. Myślałam, że wszystko się skończyło, że już nic dobrego mnie nie czeka, bo kiedy ktoś ciebie odrzuca to wydaje ci się, że już nic nie jesteś warta. Że skoro on cię nie chce, to kim jesteś? Nikim. Śmieciem wyrzuconym do kubła, o którym łatwo jest zapomnieć. Bolało, że on tak łatwo skreślił te lata, które byliśmy razem.
Bo tak jest, że najpierw przychodzi wściekłość, później ból, a na koniec poczucie straty i tak wielkiego smutku i rozpaczy, z którego wydaje ci się, że już się nie podniesiesz. Ale to jest właśnie dno, od którego w końcu się odbijasz. Upadasz tak nisko, że już bardziej się nie da.
Dlatego dzisiaj dziękuję ci za to, że pojawiłaś się w naszym życiu. Bo dzięki tobie zrozumiałam, że:
– szczęście nie polega tylko i wyłącznie na tym, by mieć obok siebie drugą osobę, bo naprawdę można być szczęśliwym z samym sobą, trzeba tylko siebie pokochać i zaakceptować
– miłości nie da się utrzymać za wszelką cenę, dla siebie, dla niego, dla dzieci, dla innych, to nie jest rzecz nabyta, która raz nam dana zostaje z nami do końca
– czasami trzeba umieć odpuścić, nie walczyć, nie szarpać się, tylko zamknąć za sobą drzwi, zostawić to co było, a czego już nie ma i na pewno nie będzie, nie tracić energii na to, na co nie mamy kompletne wpływu, bo to już się stało, wydarzyło, a czasu choćby nie wiadomo jak byśmy chcieli nie da się cofnąć
– czasami trzeba też walczyć, jeśli nam zależy, jeśli coś jest dla nas ważne, to nie możemy machnąć na to ręką, bo nic samo się nie naprawi, nie zostanie przy nas, gdy o to nie dbamy i nie pielęgnujemy, ważność nie sprawi, że to po prostu będzie
– ważny jest szacunek dla emocji i uczuć innych, gdybym wcześniej to zrozumiała, uniknęłabym poniżania się, poczucia wstydu i umniejszania swojej wartości
– można kochać kogoś, kto odszedł, kto nas zranił, kto nie zawalczył o tę miłość, a może nie było o co walczyć, ale nadal można kochać taką miłością dojrzałą i spokojną za to, że zawsze jest przy naszych dzieciach, gdy tego potrzebują, że wiem, że w trudnych z dziećmi momentach można na niego liczyć, kocham go za to, jakim jest ojcem.
Widzisz, jak wiele dzięki tobie się nauczyłam. I dlatego chciałam ci podziękować za to, że:
– on jest przy tobie szczęśliwy, widzę to w jego oczach, to szczęście na początku bolało, choć on starał się je ukrywać, a dziś cieszę się, że ciebie spotkał, bo to ty dajesz mu szczęście
– dbasz o moje dzieci, wiesz, że lubią placki z jabłkami i cynamonem, kiedyś bolało, gdy Antek mówił: „Nie mamo, nie chcę kolacji, ciocia Ola usmażyłam nam naleśniki”, a dziś dziękuję ci, za radość i uwagę, którą od ciebie dostają
– dzisiaj jestem inną osobą, że dzięki tobie zrozumiałam ile jestem warta i nie muszę patrzeć na siebie czyimś oczami, żeby docenić to, kim jestem
– dbam o siebie, rozwijam się, dałam sobie prawo do bycia szczęśliwą i kochaną bez zabiegania o to
– otworzyłam oczy na wszystko co wokół, a czego od dawna już nie widziałam, co przytłumione było pretensjami, żalami i skupieniem się na związku, który na naszych oczach przestawał istnieć
– nauczyłam się czerpać ze swoich doświadczeń, ze wszystkiego co mnie spotyka wyciągać wnioski i ponosić konsekwencje swoich decyzji
– nadal mam nadzieję na miłość i gdy patrzę na niego wierzę, że ta prawdziwa istnieje.
I na koniec dziękuję ci za to, że dzisiaj jestem szczęśliwa. Gdyby nie ty moglibyśmy nadal sfrustrowani żyć obok siebie, zacząć się nienawidzić, oskarżać się o to, kto komu bardziej spieprzył życie. Zmarnowalibyśmy masę naszego czasu, a kto wie, może i całe życie będąc ze sobą dla dzieci, dla naszych rodziców, bo tak wypada. A na pewno nie z miłości.
Życzę ci tej miłości, by zawsze przy tobie był, wierząc, że mnie jeszcze też spotka.