Go to content

„Zaraz urwą mi się cycki”, czyli o czym myślą kobiety w trakcie pozycji od tyłu

Fot. iStock/miljko

Facetom wydaje się, że klasyczna pozycja „od tyłu” jest dla kobiet wygodna. No cóż w tym trudnego – wypiąć się i już. O nie, nie. To naprawdę ciężka praca. Raz, że odpowiednie wygięcie ciała w łuk wymaga pewnej gibkości, na którą pracuje się latami. A dwa, że trzeba jakoś utrzymać równowagę, gdy facet napiera. I wszystko to na tych nieszczęsnych kolanach. Dzięki Bogu większość tych akcji dzieje się na materacu, bo i dla nich klęczenie na podłodze jest udręką. Wiadomo, że oni kochają tę pozycję – nie muszą się jakoś szczególnie nagimnastykować i wysilać. Nawet kontaktu wzrokowego nie muszą utrzymywać. Tylko ruszają biodrami i podziwiają widoki. A co myślą sobie kobiety, w trakcie pozycji „na pieska”? Hohoho!

„Zaraz urwą mi się cycki”

Wcale nie trzeba mieć rozmiaru D, żeby w tej pozycji odczuwać poważny dyskomfort. Szybkie falowanie wiszących piersi jest po prostu bolesne. Fajnie, gdy cała akcja odbywa się jeszcze przed zdjęciem stanika – wtedy jest łatwiej i zdecydowanie przyjemniej. Jeżeli więc twoja partnerka, drogi mężczyzno, łapie się za piersi w tej pozycji, to nie dlatego, żeby się dodatkowo popieścić, tylko próbuje zmniejszyć ból i „zatrzymać” cycki w miejscu.

„Zaraz zrobię szpagat”

Obawiamy się tego wtedy, gdy facet opiera się nam na tyłku lub w ogóle kładzie się na nas, by na przykład pocałować w szyję. I to jest naprawdę straszne! Niełatwo utrzymać ten ciężar. Całujcie nas po plecach i szyi, ale zachowujcie przy tym trochę gracji.

„Jak wygląda mój tyłek?”

To pytanie pojawia się zawsze. Szczególnie, gdy nie jesteś modelką, noszącą rozmiar XS i masz swoje mankamenty, na przykład cellulit, rozstępy, blizny, przebarwienia lub trądzik na pośladkach. A całkiem sporo z nas zmaga się z tymi problemami. Wypięcie się jest więc dla nas często przełamaniem pewnej bariery wstydu.

„Zaraz mnie oskalpuje”

Ciągnięcie za włosy jest super, naprawdę. Kręci nas to niemiłosiernie. Ale za włosy trzeba chwycić mądrze, czyli złapać jak najwięcej włosów (a najlepiej za kucyk), by ciągnięcie jakoś się równomiernie rozłożyło. Problem w tym, że wy łapiecie trzy włosy na krzyż i szarpiecie, aż potylicą dotkniemy do kręgosłupa. Błąd, błąd, błąd.

„No ciekawe, czy sam by się tak wygiął”

On się pochyla (właściwie to kładzie na twoich plecach) i jeszcze przekręca ci głowę (jak jakiejś cholernej sowie), żeby właśnie teraz intensywnie cię pocałować. Serio? SERIO? Owszem, podołamy, jakoś kącikiem ust ten język wystawimy, ale ciekawe bardzo, czy wy byście coś takiego potrafili zrobić.

Hę?

Aaaa! No i najgorsze jest potem. W tej pozycji wyjątkowo mocno się „otwieramy”, a to powoduje, że do pochwy dostaje się dość dużo powietrza. Efekt? Przy zmianie pozycji powietrze się wydostaje, powodując te wszystkie, specyficzne dźwięki. Mądry, doświadczony kochanek będzie wiedział, o co chodzi. A inny? No cóż…