Seks. Wszędzie pełno seksu. Na ulicach, w króciutkich spodenkach z długimi nogami. Na osiedlowej siłowni, z umięśnioną, lśniąca klatą. W telewizji z płonącym konarem na rozżarzonych węglach. W radiu ze zmysłowym głosem mówiącym o kilkugodzinnym, nieprzerywalnym orgazmie. Seks to zjawisko ukochane i wciąż pożądane, do granic i utraty tchu. Ale, bywają takie stany (choć może ciężko w to uwierzyć), gdy na wszędobylski seks – ochoty brak. I wtedy się zaczyna:
1. Szaleństwo paniki
O matko! Przestałam mu się podobać! To pewnie przez tę nową oponę na brzuchu! A tyle razy sobie mówiłam, żeby przestać żreć, ale przecież ja nikogo nie słucham! To teraz mam za swoje, i nie dziwie mu się wcale. Wieloryba w okresie godowym bym nie podnieciła!
2. Seria podejrzeń
No tak, mogłam się tego spodziewać! Pewnie to zasługa tej nowej sekretarki, widziałam ją przecież! Nie przekona mnie, że to nie przez nią, przecież widziałam jak wygląda! Sama bym ją przeleciała. Ale ona mnie już pewnie niekoniecznie, wystarczy, że się wzięła za niego. A mówiły koleżanki, pilnuj, uważaj, zło nie śpi. To teraz będzie spało z moim mężem!
3. Syndrom matki i lekarki
Na pewno jest chory! Jezusie, on jest pewnie impotentem, prostata mu się zaczyna i boi się powiedzieć! Cholera, jak to ugryźć? Może by go podstępem do lekarza? Tylko, jak ma ten lekarz od penisów? Zadzwonię do Baśki, może coś poradzi. Trzeba chłopa ratować!
Tymczasem, zanim wpadniemy w paranoje i zaczniemy myśleć o tym, że z naszym seksem koniec na wieki zastosujmy kilka naturalnych trików. Nic nie tracimy, a jedynym ryzykiem, jest obłędny orgazm. Panie i Panowie, przedstawiam wam więc. Oto oni:
Ziele Damiana
Jest jednym z najbardziej cenionych afrodyzjaków ze względu na możliwości pobudzające popęd seksualny. A wszystko dzięki oddziaływaniu ziela, które stymulująco wpływa na zakończenia nerwowe w okolicach genitaliów i poprawia w nich, przepływ krwi. Wystarczy 2-3 razy dziennie pić herbatkę z Damiankiem, a afekty są ponoć piorunujące ;).
Żeń-szeń
Podnosi libido, a czynniki w nim zawarte uwalniają w organizmie tlenek azotu, który wspomaga rozkurcz naczyń krwionośnych i powoduje zwiększony napływ krwi do narządów płciowych. Jednym słowem co ma kwitnąć, to kwitnie a co ma stać, na-pewno się nie położy. Mówi się przecież o nim, że jest sto razy skuteczniejszy ( i zdrowszy!) niż pewne popularne niebieskie tabletki, które podobno potrafią wyrwać z butów nawet 90 letniego staruszka. Pomyślcie, co się musi dziać po tym Żeń Szeniu ;).
Ma huang
To roślina, która produkuje efedrynę. Jest czysto ziołowym środkiem, który ma ogromny wpływ na poprawę funkcjonowania seksualnego. A wszystko dzięki stymulacji układu nerwowego. Można go spotkać w postaci syropu, zaparzyć z niego herbatę. Mówią o nim, że to napój długowieczności. Seks na wieki wieków? Kto by nie chciał! :).
Mleczko pszczele
Jest produkowane przez pszczoły dla Królowej Matki. To mówi samo za siebie, moi drodzy. Mimo to, dodam jeszcze, że udowodniono naukowo, iż ma masę właściwości, pobudzających popęd seksualny. Wyrównuje ciśnienie. Nie wiem jak u was, ale na mnie to mleczko to już tak jakoś działa. Strach pomyśleć, co będzie, gdy go skosztuje ;).
I na koniec petarda absolutna, czyli Korzeń Kolcorośli
Zawiera w sobie prekursor testosteronu. Co tu więcej mówić, czy się rozpisywać? Krótko, zwięźle i na temat. I bardzo przekonywująca. Można go łatwo kupić, w większości sklepów zielarskich, natomiast w aptekach dostępne są preparaty bez recepty na ten cudowny specyfik. Czytałam, że od zarania dziejów, w Meksyku skąd pochodzi nasz korzeń, wszyscy wiedzą, na co jest najlepszy. Ma jeszcze wiele innych zalet, ale mówią, że gdy zapytasz o niego Meksykanina, jego szelmowski uśmieszek powie ci wszystko ;).
Zanim więc zaczniemy rwać włosy z głowy i lamentować, że żar namiętności zgasł, że to już koniec absolutny. Że spadły na nas siódme plagi egipskie zwiastujące brak seksu jakiegokolwiek. Zróbmy herbatkę, np. z Damianem. Albo z uwodzicielsko azjatyckim Żeń Szeniem. Albo daj mu się poczuć królem serwując Mleczko Pszczele. I kup fajne majtki, im mniejsze i bardziej czerwone lub zmysłowo i koronkowo fioletowe, tym korzeń zapłonie mocniej. Korzeń Kolcorośli, rzecz jasna, zadziała a nie zapłonie ;). Zresztą, co ma wisieć nie utonie, a co do tej pory leżało, na pewno powstanie.
I kochajmy, pragnijmy, pożądajmy naszych Panów, nie tylko dziś, w ich święto.