Erotyczna gra dla dwojga? Strzał w dziesiątkę, przysięgam. Ratunek dla znudzonych wieloletnich par, fajny eksperyment dla tych młodszych stażem. Sprawdziliśmy!
Miałam jedno postawienie noworoczne. Znów cieszyć się seksem, eksperymentować, być dawną sobą. Gdy jest się żoną, matką, kobietą pracującą i mieszka się w niedużym mieszkaniu to…utrzymanie gorącej temperatury w związku jest wyzwaniem. Wieczorem, po całym dniu orki, bardziej kusi ciepły dres, skarpety i miękka kanapa, z której można obejrzeć kolejny hit Netlixa czy HBO.
Nie chciałam się nigdy zamienić w seksualnie leniwą „Marysię”, której nie chce się: szybkiego numerku w aucie, w przebieralni, czy w łazience. Która mówi: „później”. Bo zmęczona, bo nie czuję swojego ciała (jak miałam je czuć, jak ze sportów ekstremalnych uprawiałam tylko macierzyństwo: głównie biegi po supermarkecie, żeby złapać pięciolatka i sprint po klatce schodowej, żeby dorwać nieznośną nastolatkę).
Owszem, w wakacje seks mieliśmy z mężem super, ale uprawiać dobry seks tylko przez dwa miesiące w roku?! Nie! Jestem za młoda. Postanowiłam nie udawać sama przed sobą, że nie ma problemu tylko wziąć się do roboty. Dosłownie.
Z pomocą przyszła mi erotyczna gra „The Lovers Extras”, którą dostałam w prezencie od koleżanki. Sześć pudełeczek, 4 dla poziomu 1 – pozycje, przebrania, gadżety, miejsca, oraz 2 dla poziomu 2 – gadżety i pozycje. Wersja romantic i hardcore – i to jest właśnie w The Lovers fajne. Eksperymentować może każdy. Zmęczone mężatki, które potrzebują tylko przypomnienia sobie, jak może być fajne, wielbiciele „waniliowego seksu”, ale też ci, którzy lubią, jak w seksie jest bardzo ostro.
Sugestia 1: nie doprowadź do nudy
„Mam dla ciebie erotyczną zabawę” mruknęłam do ucha mojego M. „Teraz masz ochotę na seks?” spojrzał jakbym właśnie oznajmiła, że na naszym trawniku wylądowali kosmici. Red flag! „On tak zareagował?! Myślałam, że buractwo to domena słabych kochanków” zezłościłam się. A potem stwierdziłam, że oboje seksualnie stetryczeliśmy. I musimy to zatrzymać, bo skończy się tym, że za kilka lat będziemy zasypiać obok siebie jak rodzeństwo.
Rozłożyłam wszystkie karty na stole i tak jak kilka miesięcy wcześniej przypominaliśmy sobie szachy, teraz zgłębialiśmy zasady „The Lovers”. W skrócie (bo resztę przeczytacie w instrukcji) możecie grać wspólnie, wtedy losujecie jedną
kartę i realizujecie jedno erotyczne zadanie. Plus: fajna zabawa. Minus: brak elementu zaskoczenia. Oboje wiecie, co się zadzieje. Samodzielna rozgrywka?
Każde z was wybiera kartę, ale nie pokazuje jej drugiej osobie. Erotyczna akcja jest spontaniczna. Czas na wykonanie: od tygodnia do dwóch. „Co?” zdziwił się mąż „Dlaczego to ma tyle trwać?! Jeśli gramy, to na całego”. I ustaliśmy, że każde z nas ma trzy dni na akcję i musi tak wykombinować, żeby druga osoba niczego nie wiedziała. My napaliliśmy się od samego oglądania kart. Są naprawdę piękne, erotyczne i zmysłowe.
Jak zaczynać? Zawsze byłam fanką mocniejszego seksu, od razu więc sięgnęłam do talii „Hardcore gadgets” i…. wymiękłam. Maski na twarzy, pejcze, seks w trójkącie, kary, wiązania. W porządku, ale jednak nie w domu z nastolatką i pięciolatką. Totalnie tego nie czułam. „Chyba jestem już cholernie stara, sięgnę po romantyczne karty, co?” zaproponowałam. M. się zaśmiał. Gdzie jego żona, która fantazjowała o BDSM? Która uczyła go przekraczania granic?
Najpewniej umarła. Wiecie, że myślałam, że dobrego seksu się nie zapomina? Że nie zmienia się nam temperament? No chyba jednak zmienia. W każdym razie nie byłam gotowa szybkie przekroczenie granicy.
Pierwsza rozgrywka – oboje tracimy punkty, ale…
Z łagodniejszym seksem nie było lepiej. Rozłożyliśmy karty w wersji romantycznej; pozycje i miejsca. Każde z nas wzięło po jednej karcie,„Ja muszę wymienić swoją” wrzasnęłam, gdy zerknęłam na obrazek. Na rysunku kobieta zwisała głową w dół, a
nogami oplatała szyję mężczyzny. Jej cipka znajdowała się na wysokości jego ust. M. parsknął śmiechem. „To raczej dla akrobatek, nie dla ciebie”. Nie wytrzymał i pokazał mi swoje zadanie. Seks na stojąco, na balkonie. Raczej zimą odpada…
Do każdej karty przypisana jest wiadomość, która ma podkręcić partnera. Na tej M. przeczytałam: „Przysięgam ci, że nie przestanę, dopóki twoje nogi nie będą się trząść, a sąsiedzi nie poznają mojego imienia”. Tym razem ja parsknęłam
śmiechem. „Kurde! Wszyscy sąsiedzi znają twoje imię”.
Tyle było z seksu. Ale chociaż się pośmialiśmy
Ale nad ranem obudziliśmy się pod kręceni, kochaliśmy się na kanapie, od tyłu. Wolno i długo. Następnego dnia okazało, że to wyzwanie z innej karty. – Jestem napalony i mogę powtórzyć – wyznał M.
Druga rozgrywka– oboje jesteśmy zadowoleni…
Wyzwanie. On ma się rozebrać, wziąć książkę do łóżka i leżeć na wznak. Czytać. Ona ma usiąść na nim, prężyć się, wyginać, prowokować. Ładny obrazek, a ja poważnie podeszłam do zadania. Zamiast zalegać na kanapie– zamieniłam się w
kobietę przed randką. Kąpiel, balsamy, perfumy, lokówka do włosów. Wyglądałam dobrze, naprawdę dużo lepiej niż dwa dni wcześniej. Nawet starsza córka zauważyła. Wyzwanie z książką nie było seksualnym Monte Everestem, ale fajnie się bawiliśmy. Przyciąganie, odpychanie, on nie zwracający na mnie uwagi. Skończyło nie ostrym numerkiem. Nie pamiętam, kiedy ostatnio miałam taki orgazm. Czy nas naprawdę tak kręcą rzeczy niedostępne? Nawet jak to jest udawane?
Trzecia rozgrywka– plus dla naszego życia seksualnego
Dopiero, kiedy „The Lovers” dołączyła do naszego życia zrozumiałam, jak wiele zamiatamy pod dywan. Spraw seksualnych również. Większość ludzi w stałych związkach wybiera seks znany, gdzie sprawnie dochodzi się z punktu A do B i C.
„The Lovers” wybija z rutyny. I na całe szczęście. Kolejne tygodnie bawiliśmy się pozycjami. Kilkanaście wersji pozycji klasycznej, wariacje „na jeźdźca”, seks na stojąco, na stole, pod prysznicem, ale nie tak zwyczajnie. Musicie zobaczyć te
obrazki i wymagania! Bo żaden opis nie odda tego, co się może zadziać między dwojgiem ludzi…
I nie, już nie uważam, że z dziećmi się nie da. Da się, po prostu jest trudniej. Plus dla ludzi pracujących zdalnie… Och!!!! To mega okazja. I tak, w końcu kochaliśmy się na balkonie. Zimą. Imienia nie wykrzykiwałam, bo naprawdę znamy sąsiadów… Ale mieszkamy na ostatnim piętrze, więc chyba te numerek zostanie naszą słodką tajemnicą.
Od Nowego Roku weszliśmy na poziom hardcore. I choć nasza sypialnia nie przypomina placu zabaw BDSM, przypomnieliśmy sobie, jak to jest lubić więcej i mocniej. Czy życie erotyczne zmienia się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki? Nie. Ale przysięgam, że jest lepiej. Fajniej. Intensywniej.
Na hasło OHME-10-2023 10% zniżki na zakupy. Kod ważny do 31 marca 2023 r.