Go to content

Andrzej Gryżewski: Życie seksoholika to nie jest dobra zabawa. To nuda i droga przez mękę

Andrzej Gryżewski, fot. archiwum prywatne

„Pamiętam jednego z moich pacjentów, który opowiadał o tym, że trzy lub cztery razy dziennie bywał w agencji towarzyskiej. Wychodził z jednej i wchodził do drugiej, mając nadzieję, że wreszcie tam uzyska nasycenie. Ten człowiek miał odłożone pieniądze na operację swojej córki, kilkaset tysięcy. Któregoś razu, po kilku miesiącach, poszedł do agencji towarzyskiej i zobaczył odmowę na terminalu. Okazało się, że na koncie ma zero złotych, a termin operacji był już za dwa tygodnie. Wtedy dopiero nastąpiło przebudzenie, że jego córka może umrzeć. To była taka dramatyczna sytuacja”, opowiada Andrzej Gryżewski, psycholog kliniczny, seksuolog, psychoterapeuta, z którym rozmawiamy na temat uzależnienia od seksu, pornografii i masturbacji.

Czy można się uzależnić od seksu?

Ten temat długo nie był jednoznacznie definiowany. Psychiatrzy stali na stanowisku, że niektórzy ludzie uprawiają seks kompulsywnie. Na świecie było niewielu badaczy tematu, wśród nich przede wszystkim seksuolog Patrick Carnes. Dziś rozróżniamy aż 11 podtypów uzależnienia od seksu.

Niektórzy twierdzą, że seksoholizm to alibi dla tych, którzy zdradzają…

Większość osób, które trafiają do mnie, cierpią realnie i próbują zerwać z uzależnieniem od masturbacji, pornografii i seksu płatnego. To jest współczesna plaga. Ludzie uzależnieni są również od seksu intruzywnego, od portali randkowych i erotycznych. Wiele kobiet uzależnia się od fantazjowania erotycznego i masturbacji. Tylko dzisiaj na ośmiu pacjentów było u mnie w Instytucie czterech, którzy są uzależnieni od pornografii.

Dlaczego tych pacjentów jest i będzie coraz więcej?

Ponieważ Internet się rozwija i pornografia jest dostępna na wyciągnięcie dłoni. Nie trzeba iść do sklepu, sex shopu z kasetami wideo, nie trzeba ze wstydem wypożyczać DVD, tylko 24 godziny na dobę można korzystać. Wystarczy mieć smartfon i na nim można sobie wygooglować bezpłatną, anonimową pornografię.

Na początku ma się poczucie, że to jest dogodne, łatwe, szybkie i nikomu nic złego nie robi. Pojawiają się oczywiście różne mechanizmy obronne, które mogą jeszcze bardziej wciągnąć. Na przykład mechanizm minimalizacji zagrożenia, kiedy człowiek myśli: „A właściwie ja tylko tak epizodycznie tam wchodzę”, albo mechanizm zaprzeczenia: „Od pornografii nie można się uzależnić, przecież wszyscy to robią”.

Jednak bodźce w pornografii są na tyle silne, że wiele osób szybko dochodzi do wniosku: „Po co mam szukać kogoś na Tinderze, stroić się, siedzieć w kawiarni, rozmawiać? Wydać jeszcze kilkaset złotych na randce i później nie wiadomo, czy ja ją oczaruję, czy w ogóle dojdzie do tego seksu?” Pacjenci, którzy odwiedzają mój Instytut mówią, że onanizują się podczas oglądania pornografii z powodów czysto budżetowych. Opowiadają, że nie trzeba tej kobiety „urabiać”, flirtować z nią. Wystarczy, że się człowiek zaloguje i już ma temat z głowy. 

Jak poznać, że jestem uzależniona? Może mam tylko bardzo wysokie libido?

Na początku to jest niezmiernie trudne do rozróżnienia, bo korzystamy z pornografii rekreacyjnie. Jednak po jakimś czasie ta rekreacja zmienia się w rytuały, w nawyki. Zazwyczaj ludzie zaczynają się naprawdę niepokoić, kiedy pojawiają się w ich życiu większe straty. Ktoś obiecał sobie, że pójdzie o godzinie 23.00 spać, a siedzi do 3.00 nad ranem przy komputerze. Nagle zauważa, że do swojego przyjaciela ostatni raz dzwonił osiem miesięcy temu. Albo obiecał sobie, że już więcej pieniędzy nie wyda na pokazy na kamerkach, a wydaje na to kilkaset złotych tygodniowo, a czasami dziennie.

Do mojego gabinetu uzależnieni trafiają najczęściej, gdy w ich życiu wydarza się jakaś tragedia związana z nałogiem. Kiedyś przyszedł do mnie pacjent, który dopiero, jak po raz trzeci, zaraził się chorobą przenoszoną drogą płciową, przyznał, że ma kłopot. Pierwsze dwa razy wydawały mu się przypadkowe.

Jaka jest specyfika cierpienia takich pacjentów? Co oni czują?

Na początku jest przyjemnie, ale późniejsze fazy uzależnienia są kompulsywne, zrytualizowane i nie przynoszą ukojenia ani radości. Pacjenci opowiadają mi, że dziś masturbowali się już osiem albo dwanaście razy i nie poczuli ulgi. Oni czują przymus i mają nadzieję, że może jak jeszcze raz się zmasturbują, to dojdą do jakiejś psychicznej równowagi. A okazuje się po kolejnym razie czują się jeszcze bardziej sfrustrowani, napięci i zasmuceni. 

Czytałam książkę Wiktora Krajewskiego pt. „Seksoholicy”. Bohaterowie opowiadali w niej o seksie z bezdomnym, trzech wizytach w domach publicznych jednego wieczora. To były mocne wyznania. Nie było w nich wielkiej nadziei na wyzdrowienie…

Pamiętam jednego z moich pacjentów, który opowiadał o tym, że trzy lub cztery razy dziennie bywał w agencji towarzyskiej. Wychodził z jednej i wchodził do drugiej, mając nadzieję, że wreszcie tam uzyska nasycenie. Ten człowiek miał odłożone pieniądze na operację swojej córki, kilkaset tysięcy. Któregoś razu, po kilku miesiącach, poszedł do agencji towarzyskiej i zobaczył odmowę na terminalu. Okazało się, że na koncie ma zero złotych, a termin operacji był już za dwa tygodnie. Wtedy dopiero nastąpiło przebudzenie, że jego córka może umrzeć. To była taka dramatyczna sytuacja.

Ten wywiad na pewno będą czytały kobiety. Co możemy powiedzieć takim, które pewnego wieczoru odkryją, że ich mąż czy partner ogląda porno?

Psychoterapeuci uważają, że komunikacja w związku jest ważniejsza niż miłość. Jednak zazwyczaj wszystko odbywa się po cichu, bo żona domyśla się, ale boi się zapytać. Woli jeszcze poczekać, a uzależnienie często rozwija się w ciszy i w milczeniu. Dopiero kiedy mężczyzna zaczyna zawalać zadania w pracy, bo nie śpi w nocy, to w domu zaczyna się piekło. Kobieta krzyczy, ale nadal omija sedno problemu. Cisza i milczenie w takiej sytuacji są złe, ale krzyk i awantura też, ponieważ jeszcze bardziej zamykają partnera.

Dlatego uważam, że najważniejsze jest zauważanie objawów i szczera o nich rozmowa. Zazwyczaj osoby, które są uzależnione od seksu czy pornografii, osłabiają swoją intymną więź ze stałym partnerem. Seks w związku pomału wygasza się, staje się coraz bardziej epizodyczny. To częsty objaw uzależnienia – brak seksu w relacji podstawowej.

Dlaczego tak się dzieje?

Mężczyznom uzależnieniom od seksu zależy na ekscytacji i nowych bodźcach. Około 98% moich pacjentów seksoholików nie uprawia seksu w stałym związku. Jednym chodzi o to, że lubią jakieś formy BDSMu, seks analny lub oralny, a ich partnerka tego nie uznaje. Jednak najczęściej tacy mężczyźni po prostu poszukują nowych bodźców, innego ciała i poczucie zaliczenia. Jedni panowie grają na konsolach i ekscytują się tym, że zaliczają kolejne etapy gry. Natomiast seksoholicy za kolejne etapy uważają: flirt, seks oralny, stosunek bez prezerwatywy… Doliczają sobie za to kolejne punkty, zupełnie jak w grze komputerowej.

Czy seksoholizm, uzależnienie od pornografii czy masturbacji można leczyć?

Leczenie seksoholików jest trudne. Pacjenci często krążą bezskutecznie od psychiatry do terapeuty uzależnień. Ostatnio miałem pacjenta, który był w prywatnym ośrodku leczenia uzależnień za duże pieniądze. Leczył się tam przez ponad dwa lata, ale finalnie uznał, że nie uzyskał pomocy. Ja łączę cztery specjalizacje – jestem seksuologiem, psychoterapeutą i psychologiem, przez lata pracowałem też w terapii uzależnień. Seksoholizm jest na skraju tych czterech obszarów, a taka spersonalizowana pomoc znacząco zwiększa szansę na zatrzymanie nawrotów.

Zobacz także: Są takie zachowania, które drążą twój związek jak choroba. 8 czynników, które rozwalają miłość

Czy w leczeniu nie jest potrzebna pomoc psychiatryczna?

Jeśli przychodzi do mnie pacjent silnie uzależniony, często programista, informatyk, który siedzi cały dzień w domu na home office i ma możliwość masturbowania się kilkanaście razy dziennie, to korzystam z pomocy psychiatry, którzy najczęściej przepisuje leki stosowane w OCD, czyli  zaburzeniach obsesyjno-kompulsywne. Natomiast sama farmakoterapia zazwyczaj nie jest wystarczająca. Tu potrzebna jest systematyczna praca psychoterapeutyczna.

Na czym polega taka psychoterapia?

Na początku pracujemy nad ustabilizowaniu zastałej sytuacji, czyli nad zmniejszeniem przymusowych zachowań seksualnych. Skupiamy się na teraźniejszości, żeby pogasić pożary. A później przyglądamy się, jakie pacjent ma korzyści wtórne z tego uzależnienia. Najczęściej uzależnienie to jest forma regulowania emocji. Wygląda to tak: osoba nie radzi sobie ze swoim smutkiem, złością, żalem lub nudą, więc szuka sposobu, który pozwoli łagodzić te emocje. Niektórzy wpadają na pomysł, że to może być seks. Pracujemy więc nad tym, żeby znaleźć sobie inne, skuteczne metody regulowania uczuć. Pomaga np. sport, zaangażowanie w nowa pasję, mindfulness… Rozmawiamy też o rodzinie pochodzenia, np. o relacjach z matką.

Pamiętam jednego z moich pacjentów, który miał bardzo chłodną, kastrującą matkę , która powtarzała mu wielokrotnie, że jest idiotą i żadna kobieta się nim nie zainteresuje. W trakcie terapii doszliśmy do wniosków, że jeśli on miał narcystycznego rodzica, to teraz niestety do związku wybiera sobie taką samą osobę. On na początku przychodził na spotkania zgnębiony, mówił, że nie chce być z kastrującą kobietą, ale chemia za każdym razem do takiej właśnie go popychała.  To jest przymus powielenia tej pierwszej relacji,  która wydaje się znajoma, ale jest tylko pozornie bezpieczna.

Czy przychodzą też pary?

Najczęściej partnerki wysyłają na terapię swoich mężczyzn. Ale kiedy przychodzi para, on mówi, że nie wie, dlaczego nie pożąda już żony. Twierdzi, że jest przepracowany i zmęczony. Często dopiero po pół roku wspólnej pracy, okazuje się, że jego życie seksualne wcale się nie wygasiło, ponieważ on masturbuje się podczas oglądania pornografii, a efektem ubocznym nałogowego korzystania z porno są zaburzenia erekcji. Na tych filmach co chwila jest nowa kobieta, kolejne silne bodźce. Zaś w łóżku z partnerką, bez względu na to, co ona by nie robiła, zawsze jest tych bodźców zdecydowanie mniej.

Jest nadzieja dla tych pacjentów?

Ponad 90% moich pacjentów uzależnionych od seksu kończy terapię sukcesem. Wychodzą z tego uzależnienia, mają zdrowy satysfakcjonujący seks. 10% tych, którym się nie udało, to ci, którzy mają potężne korzyści wtórne.

Proszę to wytłumaczyć.

Na przykład mężczyzna, który jest uzależniony od pornografii i ma zaburzenia erekcji, widzi, że „fantastycznym” skutkiem ubocznym jest to, że wprowadza swoją partnerkę w skonfundowanie. Kiedy pojawiają się zaburzenia erekcji, kobieta bierze winę na siebie i stara się być mniej zaborcza. Zamartwia się o swoją kobiecość i zmysłowość. A on wreszcie bierze oddech przy tej kobiecie, bo wcześniej czuł się przez nią zdominowany.

Ci pacjenci, którzy mają gigantyczne korzyści wtórne, nie chcą się pozbyć uzależnienia. Gdyby chcieli się leczyć, musieliby szukać sposobów na wyciszanie się, np. pójść na jogę. A według nich film pornograficzny zabiera z życia tylko 5 minut i temat z głowy.

Dziś wiele osób chce iść na skróty i dlatego korzysta z różnych form uzależnienia. Terapia jest skuteczna, a jej efekty bardzo satysfakcjonujące. Jednak niektórzy chcą szukać złotego runa, licząc, że wreszcie da im spełnienie. Jednak na koniec dnia, jak popatrzą, co robili w ciągu dnia, jak ganiali po mieście za tymi agencjami towarzyskimi albo oglądali godzinami pornografię, to pojawią się głęboka frustracja i smutek. Uzależnienia od seksu najczęściej odcinają od realnego kontaktu z drugim człowiekiem, więc jest to droga przez mękę. To nigdy nie jest wesołe. Jedynie społeczeństwo myśli, że życie seksoholika jest jak dobra zabawa. A tak naprawdę to jest cierpienie: nuda, brak nasycenia, frustracja, żal, smutek, złość. A przede wszystkim dojmująca samotność.

Andrzej Gryżewski

Psycholog kliniczny, seksuolog, psychoterapeuta poznawczo-behawioralny (CBT), certyfikowany edukator seksualny, terapeuta schematów.  Założyciel Instytutu Psychoterapii i Seksuologii „Arte Vita”.  Autor bestsellerowych książek m.in. „Sztuki obsługi penisa” oraz „Niekochalni. Lęk przed bliskością.” Prowadził liczne wykłady z seksuologii i psychologii na SWPS, na UW i na WUM.  Członek Polskiego Towarzystwa Seksuologicznego, Polskiego Towarzystwa Terapii Poznawczej i Behawioralnej oraz członek Unii Literackiej. Ekspert w wielu audycjach i programach telewizyjnych poświęconych seksualności człowieka. Współautor podcastu „Dialogi waginy i penisa”. IG: @andrzejgryzewski

Zobacz także: „Uczono nas, że wagina to terytorium, do którego wchodzą tylko faceci. Kobiety tam nie zaglądają”