Go to content

Pójdę z tobą na kompromis, ale się nie poświęcę. Dobry związek nie wymaga rezygnowania z siebie

Fot. iStock/gradyreese

Znacie ten żart: „Ona chciała iść do kina, ja na kręgle. Zdecydowaliśmy się na kompromis, więc oglądamy film.”? Zabawne, dopóki nie uświadomimy sobie, że humor tu polega na założeniu, że jedna ze stron tego związku jest apodyktyczna i zawsze znajdzie sposób, by doprowadzić do realizacji celów, które to właśnie jej odpowiadają najbardziej… A to przecież coś, co w normalnej relacji doprowadziłoby do katastrofy. Kiedy jedna osoba działa egoistycznie, druga osoba zawsze na tym traci. Kompromis nie polega na ciągłym stawianiu się w roli ofiary!

Zbyt często zdarza się, że jedna strona relacji znosi wszelkie poświęcenia rezygnując z siebie, wierząc, że tak właśnie trzeba, jeśli się kocha.

Tymczasem kompromisem jest zasypiać trzymając się za ręce, gdy jeden z partnerów chce się przytulać, a drugi woli po prostu spać. Poświęcaniem się jest zasypianie „oddzielnie w tym samym łóżku”. Jeden z partnerów będzie czuł się samotny i niespokojny, podczas gdy drugi zaśnie w spokoju.

Kompromisem będzie pójście na obiad do małej knajpki, wtedy kiedy ty masz ochotę na wystawną kolację w restauracji, a on wolałby ugotować coś w domu. Czy ten, który się poświęci, będzie w stanie docenić smak wykwintnych dań, uroczystą atmosferę miejsca, czy raczej skupi się na wysokim rachunku?

Kompromisem jest pójście na uniwersalny kurs tańca kiedy jeden z partnerów nie potrafi tańczyć wcale i ledwo „słyszy muzykę”, a drugi ma ochotę na salsę dla zaawansowanych. Poświęceniem się jest pójście na kurs salsy, i uczucie upokorzenia, gdy twój partner bezbłędnie wiruje w tańcu z instruktorką, a ty się potykasz i co chwila gubisz rytm :D.

„Niezdrowy” kompromis to ciągłe odejmowanie sobie przez jedną stronę. Czy jesteś jedyną osobą, która z czegoś rezygnuje „dla dobra związku”? Czy coraz mniej, lub niewiele dostajesz w zamian? Jeśli taka jednostronna relacja trwa już długo, w związku brak równowagi, a zamiast tego przeważa w nim skrywane niezadowolenie i złość.

Zdrowe kompromisy przynoszą korzyści i poczucie spełnienia obu stronom, wzmacniając autentyczność związku, sprawiając, że czujemy większą bliskość.  W zdrowym, „zbilansowanym”  związku to kim jesteś naprawdę widać lepiej, wyraźniej.

Zdrowe kompromisy prowadzą do dobrych zmian, oto kilka przykładów:

1. Gdy jeden z partnerów proponuje, abyście oboje nadal komunikowali się ze sobą w czasie kryzysów, kłótni, trudnych momentów. Próbujecie, chociaż jest to duże wyzwanie, trudno wam się „otworzyć” i być do końca szczerym.

2. Jeśli jedna ze stron zachęca drugą, by bardziej troszczyła się o swoje zdrowie, sugerując wprowadzenie ćwiczeń i zdrowszego odżywiania, przeprowadzenie okresowych badań.

3. Gdy prosisz swojego partnera, żeby wziął udział w bardzo ważnym wydarzeniu rodzinnym, mimo, że będzie tam osoba, z którą on nie potrafi znaleźć porozumienia.

Jeśli nie wiesz, czy kompromisy zawierane w twoim związku są „zdrowe”, spróbuj zadać sobie następujące pytania:

Czy ten kompromis sprawia, że czujesz się mniej „sobą”?

Czy ten kompromis przynosi twojemu partnerowi korzyść w postaci większej władzy w związku?

5 zasad dobrych kompromisów:

1. Angażują obie strony, partnerzy wspólnie z czegoś rezygnują

2. Wnoszą do związku jakąś pozytywną wartość

3. Nie są zawierane w złości, dla „świętego spokoju”

4. Zbliżają obie strony do ustalenia wspólnych priorytetów

5. Zawierają element akceptacji

Jeśli czujesz się zmęczona ignorowaniem twoich potrzeb, przestań się poświęcać i zacznij wymagać kompromisów. Możesz stawiać kogoś na pierwszym miejscu tak długo, jak długo oczekujesz od niego tego samego. Nie spodziewaj się jednak, że druga strona będzie się dla ciebie poświęcać każdego dnia i nie pozwól również sobie samej na takie codzienne poświęcenia. Zdrowe relacje istnieją i są osiągalne. Związek to porozumienie dwóch, różnych osób, które będąc razem nawzajem pomagają sobie stać się lepszą wersją siebie.