Go to content

Kiedy dowiedziałam się o zdradzie, mój świat się zawalił. A później było jeszcze gorzej

fot. Mindful Media/iStock

Nigdy nie sądziłam, że dołączę do tego grona. Że będę jedną z tych zdradzanych kobiet. Chyba żadna tego nie przewiduje. Tym bardziej nie sądziłam, że będę przez długie lata żyła z kimś, kto mnie zdradza w nadziei, że w końcu przestanie.  

Nie przestał, a ja się przyzwyczaiłam. I to było chyba najgorsze, co mogło się stać.  

 Najpierw przez długi czas byłam ślepa. Wypierałam ze swojej świadomości fakt, że coś może być nie tak. Udawałam, że nie widzę oczywistych sygnałów. Na wszystko miałam jakieś wyjaśnienie. Człowiek wierzy w to, w co chce wierzyć. Wmawiałam sobie, że on by mnie przecież nigdy nie zdradził. Nie jest ideałem, ale co to, to nie. Przecież zapewniał, że kocha i że nie robi niczego złego. Zaufanie jest podstawą związku. Trzeba ufać drugiej osobie, bo inaczej taka relacja nie ma sensu.  

 Za późno się zorientowałam 

Mieliśmy wtedy trudny okres. Niebawem miał minąć rok od narodzin naszego dziecka. Ja byłam zmęczona nową rolą matki. A on miał coraz więcej pracy i coraz częściej nie było go w domu. W natłoku obowiązków nawet nie zauważyłam, że mnie unika. Kiedy się zorientowałam było już za późno. Spytałam go wprost, czy kogoś ma, sama w to nie wierząc. Byłam pewna, że zaprzeczy. Ale on potwierdził.  

Nie rozstaliśmy się wtedy, bo nie wyszło mu z tamtą kobietą. Wrócił do mnie, a ja przyjęłam go z otwartymi ramionami. Kochałam go i nie chciałam żyć bez niego. Kochałam go mimo wszystko, tak bezwarunkowo. Teraz wiem, że to był mój błąd. Wtedy sądziłam, że prawdziwa miłość zasługuje na kolejne szanse. Nic już jednak nie było jak przedtem, a ja każdego dnia miałam przed oczami twarz tamtej. Sprawdzałam jej profile w mediach społecznościowych i zastanawiałam się, w czym jest lepsza. Teraz już wiem, po prostu nie była mną. Tylko tyle.  

Mąż mnie przeprosił, przyznał, że popełnił ogromny błąd i przysiągł, że to był pierwszy i ostatni raz. Kłamał. Zdradzał mnie przed tym i zdradzał mnie po tym.  

 To nie był pierwszy raz 

Jak się dowiedziałam o wcześniejszych zdradach męża? Powiedział mi o tym nasz wspólny znajomy. Nie wiem, dlaczego to zrobił. Nie wiem też, dlaczego dopiero wtedy. Gdyby zdecydował się wcześniej, oszczędziłby mi sporo bólu. I kilka zmarnowanych lat u boku zdrajcy. Ale i tak jestem mu wdzięczna. Później się okazało, że prawie wszyscy wiedzieli. On jeden postanowił stanąć po mojej stronie i mi powiedzieć.  

Oczywiście, że mu wtedy nie uwierzyłam. Ale ziarno niepewności zostało zasiane. Zaczęłam analizować pewne sytuacje i baczniej obserwować męża. Ludzie kłamią, fakty nie. Zrobiłam więc coś, czego nie powinno się robić. Sprawdziłam bilingi telefoniczne. Nie wiem, czego się spodziewałam, ale na pewno nie tego. Od dawna korzystał z usług prostytutek.  

Kiedy uświadomiłam sobie, że mój mąż mnie regularnie mnie zdradza, poczułam jakbym się rozpadała na maleńkie kawałeczki. To był tak ogromny ból, żal, strach i złość, że nie potrafię tego ubrać w słowa. Jakbym spadała w ciemną otchłań. Zrobiło mi się zimno, zaczęłam się trząść i nie wiedziałam, co mam ze sobą zrobić. W tamtym momencie czułam się najgorzej na świecie. Nigdy wcześniej nie przeżyłam czegoś takiego. 

Nie chciałam, żeby się przyznawał. Chciałam, żeby przestał 

Nie wiem, co było gorsze i trudniejsze do zaakceptowania. Że się zakochał, czy że uprawiał seks za pieniądze.  

Ale pogodziłam się z jednym i z drugim. Kiedyś pijana zapytałam go o panie do towarzystwa. Zaprzeczył i spojrzał na mnie tym swoim najszczerszym spojrzeniem. “Nie, nie zrobiłbym tego. Nie umiałbym” – powiedział.  A ja mu prawie uwierzyłam, chociaż doskonale wiedziałam, jaka jest prawda. Tak bardzo chciałam mu wierzyć.  

 Przez kolejne miesiące sprawdzałam bilingi, przeglądałam mu telefon i cierpiałam w milczeniu. Czasami próbowałam dać mu do zrozumienia, że ja wiem. Nie chciałam, żeby się przyznawał. Chciałam, żeby przestał. A on cały czas twardo obstawiał przy swoim.  

 Teraz widzę, że byłam głupia i czekałam na coś, co się nie zdarzy.  

 Czasami się zastanawiam, czy była w tym moja wina. Czy mogłam zrobić coś, żeby temu zapobiec. Może, gdybym była inna i inaczej postępowała, to by się nie stało. Jak to jest, że niektóre kobiety są ciągle zdradzane? Czegoś im brakuje, czy są zbyt dociekliwe i po prostu się dowiadują? A może chodzi o to, że źle dobierają sobie partnerów?