Nie, miłość wcale nie jest najważniejsza. Miłość jest wyborem, który podejmujemy – ze względu na siebie i ze względu na kogoś. Miłość jest szansą na to, że nam się uda to życie razem, ale nie jest tego gwarancją. Jest słowo ważniejsze, wręcz kluczowe dla każdej relacji. Pojęcie, bez którego żadna miłość nie przetrwa lub będzie jedynie udręką. To zaufanie – ono sprawia, że czujemy się dobrze i bezpiecznie. I czasem to ono powoduje, że wybieramy na życiowego partnera kogoś, kogo kochamy tylko trochę, by z czasem pokochać go całym sercem. I być szczęśliwym w dobrym związku.
Ona i on, pięć lat po ślubie, rutyna w związku, wspólny kredyt na mieszkanie i wspólny czekoladowy labrador. I jeszcze jeden, jego drobniusieńki epizod z koleżanką z pracy. Właściwie do końca nie wiadomo, o co tam chodziło. Właściwie nie wiadomo, czy zdradził. Mówił, że nie, że tylko pisał z nią te durne SMS-y, że kilka razy byli na spacerze, raz się całowali. Ale Ewa wie, co widziała w tych obietnicach, na ekranie jego telefonu. To były obietnice czegoś więcej. I fantazje jego, o niej nagiej. Ewa postawiła ultimatum. Albo pakuje walizki albo koniec tego niby-romansu. Piotrek oczywiście błagał, by została, przekonywał, mówił, że każdy popełnia błędy. Że ona jest miłością jego życia. Została.
Z tamtą koleżanką nadal widzą się codziennie w biurze, wyjeżdżają na spotkania team leaderów. Ewa zagryza wtedy paznokcie i nie może sobie znaleźć miejsca. No bo jak sobie znaleźć miejsce, kiedy oni są tam razem?
Są momenty, kiedy Ewa zapomina. Na chwilę jest dobrze, prawie tak jak kiedyś. Wspólny film na kanapie, pyszna kolacja. Potem przychodzi chwila bliskości i ona się blokuje. Idą razem do łóżka, ale ona czuje żal. Nie może przestać myśleć.
Bo powraca niepewność. Ewa patrzy na męża i myśli o tym, że właściwie nie wie. Nie wie, czy to nadal nie trwa. A może trwa i rozwija się i teraz on sypia także z inną? Przecież wszystko się zmieniło.
Nie, telefonu nie sprawdzi. Nigdy tego nie robiła i nie zrobi. Jasne, że ją korci, że koleżanki podpowiadają – zajrzyj.
Ale dla niej to byłby właściwie koniec związku. W sumie… Może koniec związku już nastąpił? Może to uczucie, męczące, niepokojące, ten stres, to napięcia związane z każdą sytuacją, w której pojawia się JEJ imię, będzie coraz silniejsze? Ewa wie, że się zmieniła. Że potrafi być oschła, nieprzyjemna. Nie minęło dużo czasu – dopiero 4 miesiące. A ona wciąż ma wątpliwości czy Piotrek tak naprawdę dochowa jej wierności. Czy to, co zrobił, nie było już samo w sobie zdradą?
Ona i on, 8 miesięcy razem. Dzielą ich tysiące kilometrów, łączą kradzione co dwa, trzy tygodnie, wspólne weekendy. Raz u niej, raz u niego. Miłość spadła na nich niespodziewanie. Nie mogą nagle rzucić dla siebie swoich żyć, nie mogą jeszcze być razem cały czas, tak naprawdę budować swojego związku jak inne pary. Póki co, żyją razem, ale osobno. Muszą ufać. Inaczej ta relacja byłaby męczarnią. Być tak daleko i zadręczać się myślami, że ona może się z kimś spotykać. Że on może szukać kogoś bliżej. Oni nie mają wątpliwości. Nie mogą ich mieć. Muszą wiedzieć, ufać, że oboje dążą do tego, by kiedyś być razem naprawdę. Rozmawiają ze sobą dużo. Wszystko sobie mówią: dziś kolacja służbowa, wrócę później. Jutro jadę z przyjaciółmi na dwa dni nad morze. Jasne, wyślę ci zdjęcia. Bardzo kocham. Tęsknię i myślę o tobie. Marzę o tym, że tu jesteś.
Bywają momenty załamania, chwile, w których myślą, czy to w ogóle ma sens. Ale tedy przypominają sobie jak to jest, kiedy są blisko. Jak wyjątkowo się czują w swoim towarzystwie. Jak mogą być sobą.
Są wieczory, które spędzają z kimś innym. I ona wtedy się trochę boi, trochę popłakuje. On nie. On jest pewny. On jest odważny. Wie, czego chce. I uspokaja ją. Wysyła zdjęcia. Zobacz tu byłem. Kiedyś przyjedziemy tu razem. Zobacz, tu moi przyjaciele. Poznasz ich. I ona nabiera znów tej pewności. Choć bardzo tęskni, wie, że to ma sens.
Jeśli nie masz pewności czy zdradził… możesz kochać do utraty tchu, bez zaufania twoja miłość pozostanie tylko niespełnionym uczuciem. Jeśli w niego nie wierzysz, jeśli nie uwierzysz w waszą relację – to tak jakby was nie było.