Twoje małżeństwo się skończyło. Można powiedzieć, że nic was już ze sobą nie łączy. No, prawie nic, bo są jeszcze dzieci, cztery półki książek oraz kilka wspólnych lat, których wymazać z pamięci się nie da. I właściwie nie trzeba. Wystarczy, że poradzisz sobie z emocjami, że przeżyjesz swoją żałobę po tym związku i po tej miłości. Że zdasz sobie sprawę z toksycznych mechanizmów. I niech cię nie kusi, żeby śledzić nowe życie twojego byłego na portalach społecznościowych. A dokładniej mówiąc to, co on tam publikuje. Bo możesz się zdziwić jak bardzo swoim odejściem wpłynęłaś na jego życie.
Przede wszystkim, odkryjesz ze zdumieniem, że facet, którego wydawało ci się, znasz jak nikt, jest z przekonania (i czynu) feministą. Kocha i wspiera kobiety oraz wszelkie inicjatywy promujące równość płci. Tak, ten sam mężczyzna, który wydzielał ci kasę, który mówił ci, że jesteś idiotką, który wyrzucał cię z domu bez butów, teraz walczy z przemocą i publikuje artykuły o tym, że słowa mogą ranić. Aż ci się łezka zakręciła w oku, prawda? Odkryłaś właśnie pokłady wrażliwości i empatii w kimś, kto nie okazywał ci jej przez kilka lat.
Poza tym okaże się, że twój były jest wielkim miłośnikiem zwierząt. Czemu się dziwisz? To, że będąc z tobą umierał na astmę za każdym razem, gdy wracałaś od koleżanki, która ma kota („Natychmiast zdejmij wszystkie ciuchy i wsadz je do pralki, bo umrę”) i kategorycznie sprzeciwiał się psom w waszym domu („ja z nim wychodził nie będę”), teraz ma wolontariat w schronisku dla zwierząt i prowadzi zbiórki pieniędzy na karmę dla bezdomnych czworonogów. Wzruszyłaś się.
Jest wysportowany. Tak, ten sam facet, który wracał z pracy i kładł się na kanapie, ten, który w weekendy leżał w łóżku żądając ciszy i zrozumienia i oświadczał ci, że na spacer z dziećmi o tobą nie pójdzie, bo musi odpoczywać, najlepiej oglądając wszystkie odcinki nowego serialu na Netflixie. Teraz biega maratony, chodzi na siłownie i ćwiczy pilates. Chyba w końcu ma czas, by o siebie zadbać. Przy tobie i dzieciach to było po prostu niemożliwe. Jednym słowem, wziął się za siebie. Podziwiasz go.
Twój były mąż to teraz dusza towarzystwa. Pamiętasz, jak nie mogłaś go namówić na spotkanie ze znajomymi, wieczór w towarzystwie bliskich ci osób? Dziś wszędzie go pełno. Okazuje się też, że myliłaś się sądząc, że nie interesuje go sport w telewizji. Obecnie jest zażartym kibicem i wszelkie sportowe wydarzenia ogląda w gronie przyjaciół.
Całe szczęście, że kiedy już myślisz, że mogłabyś się w nim znowu zakochać, odbierasz od niego telefon. Odbierasz i słyszysz, że wobec ciebie jest nadal tym samym dupkiem. I to cię ratuje. Bo może kilka jego nowych znajomych („Kim u licha jest ta długonoga brunetka, której zdjęcia on w kółko „lajkuje”? Chyba właśnie skończyła liceum”) da się nabrać na wizerunek kochającego dzieci, roślinki i zwierzątka wrażliwca, ale ty już oprzytomniałaś po pierwszym szoku. Ufff.
Cóż oczywiście bywa, że ludzie się zmieniają. Przyjmij do wiadomości, że być może rozstanie z tobą uczyniło go lepszym człowiekiem. Właściwie powinien ci podziękować za to, jak bardzo otworzyłaś mu oczy. I pamiętaj, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła. W tym wypadku dosłownie.