Go to content

Dlaczego mężczyźni zamykają się w sobie i wycofują, gdy krzyczysz lub płaczesz? Jak ich nakłonić do „normalnej” rozmowy?

Fot. iStock/Mixmike

Mężczyźni często czują się niekomfortowo, gdy ich partnerki odczuwają złość, furię czy lęk. Dlaczego silnie emocjonalna kobieta jest takim wyzwaniem dla facetów? Odpowiedź nie jest łatwa. Można powiedzieć, że oni są wychowywani do poczucia odpowiedzialności za szczęście kobiet. Jeśli więc żona jest bardzo nieszczęśliwa, mąż uważa, że zwyczajnie ją zawiódł w ważny sposób i to jest dla niego pierwszy powód do frustracji. Ale nie tylko!

Wyobraź sobie rodzinę. Anka od jakiegoś czasu martwi się o córkę i wciąż próbuje przekonać Marka, że ​​on nie dostrzega zagrożeń. Ich szesnastoletnie dziecko chodzi spać o 2.00, 3.00 nad ranem, niemal non stop przesiaduje w internecie i nie chce chodzić do szkoły. „Czy to depresja?”, pyta męża Anka. A on na to odpowiada: „Daj spokój, wyluzuj. Dziś świat wygląda inaczej. Daj jej żyć, jak chce”. Anka swoje: „Dzieci nie powinny tyle czasu przebywać on-line. Mamy ostatnią szansę, by wykształcić w córce zdrowe nawyki. Teraz albo już nigdy. Pomóż mi”, prosi.
W rzeczywistości Anka chce, aby Marek dołączył do niej w poczuciu strachu. Teraz czuje się niezwykle samotna i ma wyrażenie, że niepotrzebnie strzępi język, bo do Marka nic a nic nie dociera. Brzmi znajomo?

Trudno powiedzieć, jak się czuje Marek, ponieważ on ciężko pracuje, aby nikt się o tym nie dowiedział, łącznie z nim samym. Najprawdopodobniej jednak cały ten jego logiczny wywód o odmienności dzisiejszego świata jest tylko przykrywką dla jego rzeczywistych lęków o córkę. Z jakiegoś niezrozumiałego dla siebie powodu Marek stara się nie denerwować. Jednocześnie wyraźnie widzi, że jego Anka jest zła, co sprawia, że on ​​właśnie czuje się zaskakująco nieswojo. Chociaż chciałby być bardziej empatyczny, jest coś w tych silnych uczuciach jego kobiety, że go niepokoją. Ponieważ Marek czuje się niekomfortowo, zaczyna się odcinać. Robi to, aby się chronić.

Anka jednak nie potrafi się wyluzować, czuje się bardzo odpowiedzialna za córkę. A ponieważ Marek sprawia wrażenie obojętnego, ona musi martwić się za dwoje. Mąż wtedy wysuwa inne racjonale argumenty np. takie, że on też siedział sporo w necie i dlatego teraz jest programistą, pisze kody, sporo zarabia na rodzinę. Słowem wyszedł na ludzi. Nieustannie naciska na Ankę, aby się trochę wyluzowała, aby „pozostała racjonalna” i „nie wpadała w histerię”. Oczywiście, że chciałby jakoś pocieszyć, ale im bardziej emocjonalna staje się Anka, tym on jest bardziej wycofany. A im bardziej on się dystansuje od kłopotów w domu, tym silniejsze stają się uczucia jego partnerki. Anka jeszcze bardziej „przyciska” męża, bo próbuje przecież znaleźć sposób na nawiązanie z nim jakiegokolwiek porozumienia. Teraz są zamknięci we wzajemnie destrukcyjnym cyklu; im bardziej ona naciska na połączenie, za którym bardzo tęskni, tym on bardziej od wszystkiego ucieka. Im on bardziej stara się kontrolować własny strach przez odłączenie, tym ona się bardziej denerwuje.

Dlaczego doszło w tej rodzinie do takiego impasu?

Powodów są dziesiątki. Na ogół faceci są mniej zaznajomieni z własnymi uczuciami i zazwyczaj nie bardzo potrafią o nich mówić. Dlatego czują się od razu przegrani, gdy rozmowa z kobietą staje się pełna emocji. Poza tym nasza kultura traktuje świat płaczu, krzyku, rozpaczy i niewysłowionej radości jako terytorium zarezerwowane dla płci pięknej. To jest oczywiście stereotyp, ale od wczesnego dzieciństwa mężczyźni są wyszydzani za okazywanie emocji innych niż gniew.

Dlatego obawiają się, że jak okażą miękkie uczucia, to ktoś popatrzy na nich jak… na mażące się baby. Intuicyjnie czują, że emocje są zaraźliwe. Przebywanie wśród kobiet, które krzyczą z rozpaczy albo ze szczęścia jest w ich perspektywie groźnie zaraźliwe, właśnie jak wspomniane ziewanie. Oni boją się, że to może u nich wywołać kaskadę płaczu, lęku, złości, których nie chcą prezentować ani światu, ani nawet najbliższej kobiecie. Czują się z czymś takim niekomfortowo i dlatego nauczyli się to tłumić.

Marek najprawdopodobniej obawia się też, że jeśli rozluźni czujność i podda się temu, co do niego „przypływa”, wściekłość może wymknąć się im spod kontroli i eskalować jako przemoc. Dlatego kiedy Anka jest zdenerwowana, on całą swoją energię skupia na tym, by nie wybuchnąć. Przeraża go wizja własnej agresji. Woli przeczekać, dopóki sytuacja nie zostanie rozwiązana.

I co teraz? Czy taki impas można jakoś pokonać? Czy Ance i Markowi wystarczy sama wiedza o mechanizmach, którym się do tej pory bezwiednie poddawali? Być może jeśli on dostrzeże, że Anka nie jest histeryczką, a ona zrozumie, że on nie jest obojętnym gburem, łatwiej im będzie się porozumieć.

Artykuł powstał na postawie książki Dr Avrum Weissa Hidden in Plain Sight: How Men’s Fears of Women Shape Their Intimate Relationships