Przyleciał, będzie ze mną przez miesiąc. Minął już tydzień. Jak zawsze nie mogłam doczekać się jego przylotu, a teraz z czasem mam wrażenie, że jesteśmy z innych planet.
Jak woda i ogień. On- woda , Ja-ogień. Gubię się we wszystkim, uwielbiam mieć wszystko zaplanowane, On na wszystko ma czas. Jest przy mnie, a mi i tak go brakuje. Nie mogę się nim nacieszyć. Obecny, ale nie do końca.
Ja romantyczka, On przyziemny realista. Ja uwielbiam czułe gesty, pocałunki, słówka, On romantyk, ale w żartach.
Moim żywiołem jest ogień, a jego ta cholerna woda. Woda gasi ogień, ogień próbuje pokonać wodę. Takie błędne koło miłości.
Przygryzam wargi, bo tak bardzo chciałabym, aby sprawy damsko-męskie były łatwiejsze. Chaos mam w głowie. Czy ja jestem dostosowana do życia, do życia z kimś? Jestem romantyczką, tylko chyba nie przystosowaną do realiów dzisiejszych dni.
Nie od dziś wiadomo, jak Wenus i Mars.