„Kochanie, wszystko w porządku?” – pada tuż po tym, kiedy on wie, że palnął głupotę. Są zdania, które mężczyźni powinni wyryć sobie w głowie, by nigdy w obecności kobiety ich nie wypowiadać, które powinny być jak czerwona lampka, alarm: STOP. NIEBEZPIECZEŃSTWO.
O ile życie byłoby przyjemniejsze, gdyby mężczyźni kompletnie zapomnieli o istnieniu:
O co ci znowu chodzi?
To jak atak na rozjuszonego byka. Musi mieć facet odwagę rzucając tym pytaniem w kobietę, która właśnie próbuje mu wyłuszczyć, o co JEJ właśnie chodzi. O to, że znowu zapomniał zadzwonić, że znowu jej nie słuchał, że jest gruboskórnym samcem, na którego czułość tak rzadko może liczyć. I kiedy ona dwoi się i troi, on jej tym: „o co ci chodzi” prosto w twarz – wyrok: śmierć na miejscu. Zresztą podobnie, gdy zapada z jej strony BARDZO wymowne milczenie. Naprawdę – „o co ci chodzi” nie jest najlepszą taktyką na złagodzenie konfliktu, no chyba, że chce się go zaostrzyć – to droga wolna.
Jak wyglądasz? No, dobrze
O tym „dobrze” napisano już tyle słów, że pewnie mógłby powstać obszerny poradnik o wieloznaczności tego słowa. Jednak faceci nadal uparcie, kiedy my w panice poprawiając spódnicę czy sukienkę pytamy: „Jak wyglądam”, odpowiadają „Dobrze”. Dla nas „dobrze” to znaczy źle, że kiepsko, że bez wow, że nie osiągnęłyśmy zamierzonego efektu. Czy tak trudno to zrozumieć? To, że dobrze wyglądamy – to my naprawdę wiemy. Pytanie: „Jak wyglądam” od razu powinna wywołać w facecie jedną odpowiedź: „Fantastycznie!”. I BARDZO WAŻNE by po każdym kolejnym: „ale naprawdę?”, „na pewno?”, „może jednak za obcisłe/krótkie/długie”, trzymać się tej jednej wersji. Nie dać się podpuścić, każde wahanie zostanie odebrane jak zaprzeczenie tego „fantastycznie”. Ile minut przed lustrem sobie i nam zaoszczędzicie.
Zaraz/Za chwilę to zrobię
Wrrrr. Jak to ZARAZ?!? Skoro ja coś właśnie robię i ciebie o to proszę, to jest to dla mnie zrozumiałe, że ty zrobisz to od razu. Bo JA bym tak zrobiła. Nie ma co z tym walczyć. Naprawdę. Lepiej, choć pewnie nie raz bywa trudno, zrobić coś od razu, niż wyrzucać z siebie, że „zaraz” – to nie jest dobre słowo. Naprawdę. Wiele czasu i nerwów można zaoszczędzić unikając tego zwrotu. A jak już musisz „zaraz” czy „za chwilę”, to ubierz to w inne słowa.
Co mówiłaś?
To najczęściej pada, kiedy ona już się naprodukowała, nagadała, uzewnętrzniła, a on dopiero zdaje sobie sprawę że to brzęczenie z boku, to nie lodówka chodząca zbyt głośno, tylko ukochana, która wpadła w szaleństwo monologu. Jasne, że powinna zadbać o twoją uwagę chcąc powiedzieć ci coś ważnego, ale czasami wyrzuca z siebie słowa jak karabin maszynowy, na co natychmiast mężczyzna się zamyka. NIGDY, przenigdy nie pytaj, co mówiła przed chwilą, bo nie wiesz, czy było to coś ważnego, czy jakaś błahostka właściwie kierowana do siebie bardziej niż do ciebie. Może od tej chwili, kiedy uświadamiasz sobie, że ona od ciebie mówi – zacznij jej słuchać.
Nie histeryzuj
Myślę, że kiedy kobieta jest w szale, to ostatnią rzeczą, jaką chce usłyszeć, to żeby się uspokoiła. Lepiej tego nie mówić. Co to, to nie. Trzeba wbić sobie do głowy, że szał musi się wyszaleć. Histeria musi znaleźć swoje ujście. I z pewnością „nie histeryzuj” tu nie pomoże, bo ona zaraz się odwinie: „Przecież jestem spokojna”, albo „A właśnie, że będę krzyczeć”, albo: „Nie mów mi, co mam robić!”. Lepiej przytulić, poczekać, zapytać, o co chodzi, czy w czymś pomóc. Naprawdę.
Jak chcesz
„Kochanie zamówimy dziś pizzę, czy może wyjdziemy gdzieś coś zjeść?”, „Zaprosimy znajomych na weekend”, „Pójdziemy do kina?”. Kiedy ona wychodzi z propozycją, nie mów, żeby było tak, jak ona chce, bo to dla niej oznaka lekceważenia jej pomysłów, propozycji. Dla kobiety „Jak chcesz” równa się: „Nic mnie to nie obchodzi”. Warto o tym pamiętać.
Przecież wiedziałaś, jaki jestem
Nie no jasne, to wszystko tłumaczy. Po co się czepiasz babo, po co gadasz i smęcisz, to nic nie da, nic nie pomoże, bo przecież widziały gały, co brały. Halooo, ale to nie znaczy, że w związku nie można się jednak trochę postarać, że zmienić się pod wpływem osoby, którą się kocha, dla tej osoby. Że ta zmiana jest po to, by wasze wspólne życie było jeszcze lepsze. A gdy tej chęci brak, to męcz kobieto.
Jesteś jak moja matka
To chyba najgorsze działo z możliwych do wytoczenia. Być jak teściowa, choćby nie wiem, jak wspaniała, to jednak słaby komplement. Pytanie jeszcze, ile tych teściowych idealnych mamy… Nie ma co się dziwić, jeśli kobieta po takich słowach trzaska drzwiami i wychodzi z domu. Chcesz wojny? Tym zdaniem możesz bez problemu ją wywołać.
Dobrze by było tę listę wydrukować i umieścić w widocznym miejscu opatrzoną czerwonymi wykrzyknikami. Przecież to takie proste nie wyprowadzać nas z równowagi… 😉