Go to content

Chciała rozmawiać, przepraszać, zrobić cokolwiek, by uratować małżeństwo. On nie mówił nic

kobieta i mężczyzna po kłótni
fot. Cottonbro/Unsplash

Rozalia spojrzała na męża, który właśnie wychodził do pracy. On nawet nie rzucił na nią okiem. Zrobił sobie rano szybką kawę, ucałował dzieciaki jedzące śniadanie i skierował się w stronę drzwi. Kobieta nawet nie oczekiwała, że obdarzy ją jakimkolwiek spojrzeniem. Wolała nawet nie widzieć jego smutnych oczu i zaciśniętych ust. Cierpiał bez wątpienia. Była tego
pewna. Doskonale pamięta, gdy przyszedł do niej któregoś dnia i zapytał czy zna Michała i czy chce mu coś o tym mężczyźnie powiedzieć. Zrobiło się jej gorąco, ale szła w zaparte.

Zaprzeczyła. Ponowił pytanie, a jego źrenice rozszerzyły się. Rozalia znów stwierdziła, że nie ma nic do powiedzenia i wtedy zaczęło się nieme piekło. Łukasz pokazał jej wiadomości od niejakiej Marty, żony rzeczonego Michała, która nakryła go na zdradzie, właśnie z Rozalią. Romans trwał kilka miesięcy, był namiętny i sprawiał, że zarówno ona jak i jej kochanek unosili się nad ziemią. Nie wiedzieli jednak, że Marta, która instynktownie wyczuła, że jej małżonek ma kogoś na boku, zaczęła działać.

Gdy Michał spał, ona sprawdzała mu telefon, kopiując jego rozmowy z kochanką. Sporo się tego zebrało. Marta nawet nie wie, jak dała radę funkcjonować normalnie wiedząc, że mąż ją kłamie w żywe oczy i wcale nie pisze służbowego maila tylko ociekające seksem zdania do Rozalii. Nie przypuszczał, że żona się domyśliła, nie kasował więc konwersacji na komunikatorze. Myślał, że zmienione imię i brak zdjęcia rozmówcy wystarczy. Zresztą nigdy nie kontrolowała mu telefonu. Ufał jej. Ona jemu nie.

Gdy już nie miała siły wytrzymać, wykrzyczała mu, że wszystko wie. Była tak zła, że screeny rozmów wysłała mężowi jego kochanki. Szybko go namierzyła. W mediach społecznościowych ludzie podają o sobie mnóstwo informacji. Pragnęła, by Rozalia cierpiała także i poniosła karę. Udało się jej. Trafiony zatopiony. Mało tego, zrobiła to w dniu jej urodzin. Tak akurat się składało, że właśnie nadeszły. Rozalia zatem w dniu, kiedy powinna świętować płakała zamknięta w łazience czując, że traci grunt pod nogami. Michał napisał jej, że to koniec ich relacji. Mąż katował milczeniem. Po prostu pokazał wiadomości otrzymane od niejakiej Marty i patrzył z takim wyrzutem, którego nigdy w jego oczach nie widziała. Chciała rozmawiać, przepraszać, zrobić cokolwiek, by uratować małżeństwo. On nie mówił nic.

Czuła się jak w potrzasku. Miała wrażenie, że brak jej tchu. Zmiażdżona poczuciem winy nie była w stanie spać ani jeść. Funkcjonowała jak robot. Nie wie co by było, gdyby nie dzieci. Łukasz spał na kanapie, gdy pociechy pytały, co się dzieje, kazał pytać mamę. Sam nie był w stanie powiedzieć, że go zdradziła. Cierpiał bardzo. Nie raz płakał pod prysznicem, myśląc co zrobił nie tak skoro jego żona wolała przeglądać się w oczach innego. Nigdy nie dała mu sygnału, że czegoś jej brakuje. Nie inicjowała rozmów. Był przekonany, że wszystko gra. Był szczęśliwy. Od pamiętnych urodzin żony przestał. Czuł obrzydzenie, czytając przysłane screeny.

Najpierw był zły, że ta Marta mu je wysłała. Wolałby żyć w nieświadomości. Po pewnym czasie doszedł do wniosku, że jest tej kobiecie wdzięczny. Potrzebował czasu, by zastanowić się co dalej. Na początku nie chciał rozmawiać z Rozalią. Irytowała go. Czuł ogromną złość i gniew. Na siłowni trenował jak szalony aż trener to zauważył. Puszczając oko zapytał: Kobieta? Łukasz nie odpowiedział, ale jego spojrzenie mówiło wszystko. Wiem, co chłopie czujesz. Jak warto to walcz, mimo wszystko. Jeśli nie, to zamknij ten rozdział jak najszybciej – poradził kulturysta.

Łukasz przez kilka tygodni rozważał, co dalej. Na YouTube słuchał podcastów o zdradzie małżeńskiej. Analizował, robił listę zysków i strat. I pewnego dnia postawił Rozalii warunek – ona zmieni pracę, by nie pracować z Michałem. I choć Rozalia ją uwielbiała zgodziła się bez wahania. Zrobiłaby wszystko, byleby uratować małżeństwo. Paradoksalnie ta zdrada pokazała
jej, jak wieku rzeczy nie doceniała – spokoju, bezpieczeństwa, rodziny. Nie potrafiła powiedzieć. dlaczego wplątała się w romans. To był impuls, a potem było tak przyjemnie, że nie potrafiła z tego zrezygnować. Następnie zrobiło się tak nieprzyjemnie, że nie przestawała żałować tego, co zrobiła.

Z pracy zwolniła się szybko. Znalazła inną posadę. Zapisała się na terapię, by radzić sobie z emocjami. Wiedziała, że Łukasz ją obserwuje. Czekała na jego gotowość, bo skoro nie złożył pozwu to była jeszcze szansa. Nie wiedziała, że mąż taki pozew już napisał, ale ciągle się wahał. Na Rozalię był zły jak diabli, nadal czuł gniew, ale radził sobie już nim lepiej. Pod tymi emocjami głęboko ukrywało się uczucie. Nadal kochał żonę. Nie chciał żyć bez niej tylko nie wiedział jak żyć ponownie z nią.

Tego dnia, gdy rano wyszedł bez pożegnania uznał, że jest gotowy na terapię. Widział jak Rozalia się stara, jak porzuciła ambicje zawodowe dla niego, jak zajmuje się dziećmi, jak walczy choćby o wspólne posiłki jedzone w milczeniu, jak posłusznie czeka aż mu przejdzie gniew. Nie chciał jej ranić. Był wściekły, ale za nic w świecie nie chciałby jej zadać cierpienia. Gdy wrócił do domu, pierwszy raz od urodzin żony zrobił dwie kawy. Chciał rozmowy. Bał się cholernie, ale czuł, że jest gotowy, by spróbować. Rozalia uśmiechnęła się, gdy zobaczyła na stole dwie filiżanki. W jej oczach zobaczył błysk, za którym tęsknił. Wiedział, że droga przed nimi jest długa, ale przypomniał sobie, że kilka lat temu przyrzekał jej przecież na dobre i na złe.