„Nazywam się Zuza i jestem modelką. Agencja modelek poprosiła mnie, żebym schudła i pozbyła się masy mięśniowej. Miałam nie jeść i nie ćwiczyć. To doprowadziło mnie do anoreksji i bulimii” – mówi ze łzami w oczach polska modelka. Film z z udziałem Zuzanny Buchwald, kilka dni temu obiegł cały świat. Zuzanna płacząc opowiadała o pracy modelki, o tym jakie wymagania stawiane są młodym dziewczynom przez agencje. W branży pracuje 14 rok, a nadal targają nią silne emocje na wspomnienie pierwszych lat pracy jako modelki.
Ewa Raczyńska: Ile miałaś lat, kiedy zostałaś modelką?
Zuzanna Buchwald: Czternaście, gdy podpisałam swój pierwszy kontrakt. Moim zdaniem o wiele za wcześnie, ale byłam na tyle odpowiedzialna (sport miał pewnie na to duży wpływ), że zaczęłam wyjeżdżać do Paryża, do Nowego Jorku i do Tokio sama. Jedynie w Mediolanie był wymóg, że modelki, które ukończyły 16-ty rok życia musiały mieć opiekuna, więc jeździła ze mną babcia. Moje pierwsze duże pokazy były dla Prady i MiuMiu. Pamiętam też pokaz Versace w Mediolanie, gdzie wybieg miał kilometr długości, a obok mnie szły gwiazdy modelingu, to babcia stała za kulisami i trzymała za mnie kciuki.
Ale najpierw „Filipinka”?
Tak, ja nigdy nie myślałam o tym, żeby zostać modelką. Marzyłam o podróżach. Jako dziecko byłam harcerką, tancerką, ostatecznie na pięć lat wkręciłam się w pływanie synchroniczne. To właśnie w tym czasie wysłałam swoje zdjęcie do „Filipinki” przy okazji konkursu, którego nagrodą było znalezienie się na okładce czasopisma. Redakcja odezwała się po pół roku z informacją, że wygrałam. Miałam wtedy 13 lat i bardzo się cieszyłam z tej mojej chwili sławy, bo przecież to miała być tylko chwila. Myślałam, że moja modelkowa kariera na okładce Filipinki się skończy. A jednak wszystko potoczyło się zupełnie inaczej. Po ukazaniu się tego zdjęcia zaczęły się telefony, dostałam wiadomości od kilku agencji z Warszawy i z jedną z nich podpisałam swój pierwszy kontrakt.
Presja była duża?
Jedna z agencji, choć właściwie było ich kilka, dała mi od początku do zrozumienia do jakich rozmiarów powinnam zejść. Po pięciu latach naprawdę intensywnego trenowania pływania synchronicznego byłam bardzo umięśniona. Miałam większe udo niż moje koleżanki modelki. Dostałam przykazanie, żeby zrzucić masę mięśniową.
Jak miałaś to zrobić?
Dostałam konkretną sugestie, żeby nie ćwiczyć, żeby mięśnie się nie rozwijały i by jeść mało, a najlepiej w ogóle. Bo przecież jak się nie ćwiczy to się kalorii nie spala. Zwykle dostawałam termin tygodnia lub dwóch na pozbycie się iluś tam centymetrów w biodrach i w talii. To był mój problem, jak to zrobię. Wtedy nie miałam żadnej wiedzy o tym, jak zgubić wodę z organizmu, jak umiejętnie i zdrowo schudnąć ćwicząc. Jako 14-latka chłonęłam jak gąbka wszystkie rady agencji, bo agencja była dla mnie autorytetem, bo oni pewnie wiedzą, co mówią. To był wieki świat. Ja jestem ze Śremu, niedużego miasteczka pod Poznaniem, a tu była Warszawa, Paryż, Londyn. Teraz wiem, że te rady były bardzo zgubne, ale nadal są modelkom udzielne bo to dzieje się w każdej stolicy mody.
Nie jadłaś?
No nie jadłam i nie ćwiczyłam i patrzyłam tylko jak mi te mięśnie wiotczeją. Co normalnie jest złym znakiem, ale dla mnie było wielką radością. To wszystko poszło w niezdrowe podejście i do swojego ciała, i do jedzenia i do zawodu, bo im byłam chudsza, tym bardziej podziwiana. Podpisywałam kolejne kontrakty, agencje stawiały kolejne wymagania dotyczące tego, jak mam wyglądać. Słyszałam: „Ten projektant chciałby cię, ale jesteś o rozmiar za duża, ale jeśli w przyszłym sezonie będziesz mniejsza, to może cię wezmą”. Albo: „W Japonii kontakt gwarantowany dostaniesz, ale musisz jeszcze zgubić dwa centymetry”. Im jesteś chudsza tym większy był twój kontrakt gwarantowany”
Rodzice wiedzieli, co się dzieje?
Bardzo naciskałam rodziców, żeby pozwolili mi podróżować. Oczywiście warunkiem było zdanie egzaminów w szkole. Zaliczenie materiału. Wracałam na sprawdziany i przed maturą byłam trochę dłużej. Kiedy rodzice zobaczyli, że coś złego się dzieje, ściągnęli mnie do Polski.
Co była dla nich sygnałem, że coś jest nie tak?
Chyba zdjęcie z Paryża, na którym byłam nie do poznania, wychudzona. Jestem bardzo blisko z moją rodziną, mama wiedziała, że nie czuję się zbyt dobrze….
Wszyscy wiedzą, że modelki cierpią na anoreksję, że jest na nich wywierana ogromna presja…
Ale nikt nic z tym nie robi… Właśnie dlatego zdecydowałam się nagrać ten filmik. To ma być w ogóle długometrażowy film. 100 kobiet ma się wypowiedzieć o sobie, swojej pracy, o tym jak jesteśmy traktowane, pomimo tego, że żyjemy w 2016 roku. Nie spodziewałam się, że filmik z moim udziałem obiegnie świat. Ale myślę, że dobrze się stało, bo o tej ciemnej stronie modelingu trzeba mówić. Ja nadal pracuję w tej branży i nie zamierzam z pracy odchodzić, choć po filmie docierały do mnie różne sygnały ze świata mody. Uważam jednak, że im mniej mówimy, tym bardziej staje się to wszystko straszne. Nie można tych problemów zamiatać pod dywan.
Mówi się o tym, jak wyglądają znane polskie modelki, niektórzy twierdzą, że to geny, ale tak jest pewnie w jakiś pojedynczych przypadkach. Nie jest normalne, jeśli moja koleżanka w wieku 31 lat ma kształt ciała i rozmiar taki, jaki miała jako 14-latka. To rzadko geny czy natura. Szczególnie w przypadku kobiet, bo rozwijamy się, rosną nam piersi, puchniemy, mamy okresy, hormony wpływają na to, jak wyglądamy, a po niektórych moich koleżankach tych zmian nie widać.
Nie chcesz mówić o tym, jak wyglądałaś w czasie swojej choroby.
Tak, nie chcę też udostępniać zdjęć z tamtych czasów i nie chciałaby dzielić się technikami chudnięcia, ani wyznaczać granic, że jak będziemy ważyć na przykład 50 kilogramów, to już choroba. Bo wiem sama po sobie, że jak się jest chorym, to człowiek wyznacza sobie jakieś cele, wzoruje się na tym, co zobaczy w Internecie, na innych modelkach, na zdjęciach z wybiegów. Im mniej jest obrazów pokazujących chore na anoreksję modelki tym lepiej. Promujmy zdjęcia z teraz, te zdrowe, niech one będą inspiracją.
Kiedy zorientowałaś się, że potrzebujesz pomocy?
To nie był jakiś jeden moment. Anoreksja to bardzo dziwna choroba. Bo przez miesiąc możesz funkcjonować normalnie i nagle orientujesz się, że masz dwa centymetry więcej i zaczynasz się odchudzać, oczyszczać organizm, głodzić. Kiedy rodzice ściągnęli mnie do domu, mama powiedziała, że mnie nie wypuści, dopóki nie dostanę z powrotem miesiączki. To wtedy pochodziłam do szkoły, pożyłam takim normalnym życiem dziewczyny z małego miasteczka. To mnie ugruntowało, zawsze powrót do Śremu pokazywał mi, że tam to jest zwariowany świat, że tam to nie jest zwykłe codziennie życie, bo takie toczy się w moim rodzinnym domu i mieście.
Później przeprowadziłam się do Nowego Jorku i poszłam na studia. Studiowałam wieczorowo, a w ciągu dnia pracowałam. Zaczęło brakować mi energii, którą moi znajomi ze studiów mieli. Wtedy pomyślałam, że pora skończyć z pokazami i z przymiarkami o trzeciej nad ranem, że nie da się nie jeść nic, chodzić na siłownię, studiować i pracować. Dotarło do mnie, że jeśli chcę się do studiów przyłożyć, to muszę jednak jeść, żeby mieć energię, żeby móc się skoncentrować i się uczyć, że nie da się tak żyć, kiedy non stop jest mi zimno i nie masz siły na uśmiech.
Korzystałaś z pomocy terapeuty?
Byłam raz na terapii raz w Polsce, źle trafiłam. Tak naprawdę pomogli mi znajomi, przyjaciele i rodzina. To skąd pochodzę ściągało na ziemię.
Z anoreksji czy bulimii nigdy się nie wychodzi. Raz zaszczepiona choroba w nas zostaje. Można się nauczyć z nią żyć i ją kontrolować. Ona pozostaje w nas na całe życie, dlatego też jest taka groźna. To w tej chwili najbardziej śmiertelna choroba psychiczna. Ja dzisiaj już wiem, jak jej zapobiegać, i jak kontrolować
Wiesz, kiedy przeginasz?
Tak, ale nadal bardzo emocjonalnie podchodzę do jedzenia. Jak tylko coś dzieje się nie tak w moim życiu, odbija się to na jedzeniu, albo jak zjem za dużo, to źle się czuję sama ze sobą i muszę to sobie w głowie wszystko poukładać.
Miałaś 14 lat, kiedy otworzyły się przed tobą wszystkie drzwi, trochę jak bajka. Na młodych modelkach nietrudno wywrzeć presję, jest to w jakikolwiek sposób kontrolowane?
Ten zawód w ogóle nie jest kontrolowany. Oprócz presji agencji, codziennie spotykasz się z krytyką twojej osoby. Bo masz osiem castingów dziennie i na każdym z nich słyszysz, że masz za duży nos, za małą głowę, jesteś za chuda, za wysoka, za gruba. Na każdym castingu jest coś innego. Kiedy masz 15 lat i codziennie ktoś ci mówi, co z tobą jest nie tak, a ty bierzesz sobie to do serca, to naprawdę można zwariować, o tym też się nie mówi.
Kiedy dziewczyny, które chcą zostać modelkami, pytają mnie o rady, to im mówię: „Przygotujcie się, że będzie wam wmawiane, że jesteście nic nie warte, że wasze ciała będą nie takie, że nie dostaniecie pracy, bo komuś coś nie będzie się w was podobać”. Do tej pracy trzeba podejść jako silna kobieta a nie jako dziecko.
Ty byłaś dzieckiem.
Niestety i pewnie dlatego uważam, że ten zawód powinno się wykonywać po skończeniu 18-tego roku życia.
Swojej córce byś nie pozwoliła zostać tak wcześnie modelką?
Może bym pozwoliła, ale z pewnością bym ją kontrolowała. Mam świadomość tego, jak ta branża funkcjonuje. Poza tym mam nadzieję, że kiedy już będę miała córkę, to jednak coś w świecie mody się zmieni. Piszę właśnie petycję do stanu Kalifornia, by modelki w Stanach miały zaświadczenie od lekarza pozwalające im podpisywać kontrakty, tak jak jest obecnie w Hiszpanii, Włoszech, Francji i Izraelu, choć nadal nie do końca jest to przestrzegane.
Prawa modelek na razie raczkują, ale zmiany zachodzą. Bo przecież nie jest tak, że cała ta branża jest zła. Ja jestem wdzięczna za to, że już 14-ty rok mogę pracować w zawodzie modelki. Trzeba jednak przestrzegać nowe dziewczyny i te, które już w tym siedzą, żeby się nie zatracić i nie pogubić.
Bardzo emocjonalnie zareagowałaś opowiadając o swoim zawodzie.
Sama się tego nie spodziewałam.
Wyszła z ciebie ta 14-latka, na której wywierano presję?
Myślę, że tak. Zwłaszcza, że to o czym mówię, cały czas się dzieje. Nadal chodzę na castingi i nadal słyszę, co ze mną jest nie tak, ale teraz już to po mnie spływa jak po kaczce, bo wiem, kim jestem, znam swoją wartość i znalazłam też niszę tego zawodu, w której mogę być sobą, mieć takie ciało jak ja chcę mieć, a nie jak ktoś ode mnie wymaga i nadal pracować. Bo to jest możliwe, tylko trzeba poświęcić niektóre pokazy i niektóre okładki i tego Vouge’a. A szkoda, bo czemu mamy się poświęcać dla jakiegoś chorego ideału. Myślę, że zbyt mało jest różnorodności w świecie modelingu – na pokazach, w magazynach i kampaniach reklamowych. Dzisiaj kiedy myślimy modelka, mamy w głowie jeden obraz.
Nie obawiasz się konsekwencji po tym, co powiedziałaś?
Wytyczyłam sobie ścieżkę, wiem dla kogo mogę pracować, a kto mnie nigdy nie zatrudni. Myślę, że jeśli ktoś nie podpisze ze mną kontraktu ze względu na ten filmik, to tym samym przyłoży rękę do tego, co się dzieje. Moi agenci mnie poprali, skrytykował tylko jeden. Powiedział, że po głośno mówić o tym, o czym wszyscy i tak wiedzą. Właśnie – wiedzą, a i tak siedzą cicho. Tak nie można. Temu się sprzeciwiam.
Obejrzyj film z udziałem Zuzanny Buchwald