Go to content

Mamo, dlaczego mnie nie broniłaś? Mam do ciebie żal, że pozwalałaś, by ojciec mnie bił

fot. nikkimeel/iStock

Kazał mi wybierać: albo ten cieńszy, albo grubszy. Mówił, że grubszym będzie mniej bolało. Nawet nie chcę się zastanawiać, co ojciec miał w swojej głowie, że wymyślał te egzekucje. Byłam bardzo grzecznym dzieckiem, taką wzorowa uczennicą. Kiedy patrzę na swoje zdjęcia z tamtych lat, to widzę dziewczynkę o ogromnych smutnych oczach i wygiętych w podkówkę ustach. Nie łobuzowałam. Nigdy! W szkole zawsze byłam stawiana za przykład i przynosiłam świadectwa z czerwonym paskiem. Zastanawiam się więc, za co ja w dzieciństwie dostawał pasem tak mocno. W dodatku na gołą pupę. Dlaczego nikt z sąsiadów nie reagował. Przecież mieszkaliśmy na typowym polskim PRL-owskim blokowisku, gdzie ściany były zrobione z kartonu. Pamiętam, że głośno krzyczałam. A nikomu nie przyszło do głowy, by wezwać policję. Nikt nawet nie zapukał, by spytać, co się u nas dzieje. A ja przecież krzyczałam. Niemożliwym jest, bym pozostawała niema podczas tego bicia

Najbardziej jednak dziwię się tobie, mamo

Dlaczego ty na to pozwalałaś? Mamo, pamiętam, że kiedy ojciec bił mojego młodszego brata – to próbowałam jakoś go bronić. Łapałam ojca za nogę. Krzyczałam, żeby lepiej już zbił mnie. Próbowałam go rozśmieszyć. Próbowałam wszystkiego. Ale przecież to nie przynosiło skutku. Byliśmy wtedy z bratem… tacy mali. Nie mieliśmy szans się obronić. Nie mieliśmy szans nic zrobić.

Ty jednak byłaś dorosła. Dlaczego nas nie spakowałaś i nie uciekłaś? Czego się bałaś? Przecież zarabiałaś więcej od ojca, w pracy byłaś obrotna i przecież bardzo nas kochałaś. Pamiętam twoja miłość, czułość i to, ze o nas dbałaś jak potrafiłaś. To były trudne czasy, ale ty umiałaś czarować. Szyłaś nam sama ubrania. Potrafiłaś ze zwykłych ziemniaków czarować placki, kopytka.  Dlaczego wiec nas nigdy nie obroniłaś? Tylko… trzymałaś nas za nogi , kiedy tata bił. Pamiętam twoja minę. Widziałam w twoich oczach pomieszane emocje. Wiem, że nie chciałaś nas trzymać i że płakałaś.

Ja wiem, że on ciebie też bił. Wiem, to było dla nas okropne, gdy ciągnął cię do łazienki za włosy i tam bił.  Wszystko pamiętam…  Wydaje mi się jednak, że gdy on wracał do domu pijany, pierwsza chowałaś się. Wiedziałaś, że on będzie wściekły, że będzie nas wołał do siebie i kazał wysłuchiwać jakiś okropnych tyrad i żalów. Wiedziałaś, że nie da nam się wyspać. Wiedziałaś, że będzie potrzebował się na kimś wyżyć. Czy nie chowałaś się przypadkiem przed nim, by jego złość skupiła się na nas – na jego dzieciach? Czy ty nie podstawiałaś nas pod jego bicie, bo bałaś się, że sama oberwiesz?

Zobacz: Lubił dominację. Dziś wiem, że szczególnie podniecałam go sponiewierana. Bezsilna

I kto tu był ofiarą?

Ja wiem, że narracja jest taka, że to kobieta zawsze jest ofiarą. Ale moim zdaniem to tylko marna półprawda. Ty nie robiłaś nic sensownego, by w naszym domu był spokój. Podchodziłaś do ojca.  Wykłócałaś się, popychałaś go, szarpałaś. A kiedy on ciebie bił, natychmiast zanosiłaś się szlochem. Nie umiałaś mu postawić granic i powiedzieć: nie. Zamykałaś się w łazience i zamieniałaś się w taka bidulkę, ofiarę sytuacji. Wtedy on brał się za nas. Bił.

Wystarczyło przecież wyjść z tej łazienki, zabrać ze sobą dzieci i uciec. Czy ty wstydziłaś się opinii na nasz temat? Czy nie miałaś przyjaciół, sąsiadki, by nas tam zabrać? Ktoś przecież mógł nam wtedy pomóc! A ty nic. Tylko pamiętam twoje łzy i to, że po tym wielkim biciu ojciec zamieniał się w pełnego wyrzutów sumienia aniołka.

Kiedy nas pobił, bardzo szybko przychodził przepraszać. Płaszczył się jak zbity pies i przez kilka tygodni w domu było idealnie. On zmieniał się w trzeźwego faceta, organizował nam wycieczki, czytał bajki na dobranoc,  przygotowywała rano śniadania do szkoły. Mało tego… tobie przynosił kwiaty i było cudownie. Do następnego wybuchu.

Dziś myślę, że może tobie właśnie o to chodziło, by nastąpił taki moment kilku tygodni sielanki i spokoju. Ale czy ty zdajesz sobie sprawę, co to nam, twoim dzieciom, fundowało? Przecież my żyliśmy w wiecznym strachu przed jego kolejnym wybuchem. Baliśmy się go. Do tego ta wieczna huśtawka od bicia po sielankę.  Huśtawka niepewności. Huśtawka emocji. Strach i radość. Wszystko totalnie w naszym domu było pomieszane.

Marlena

Zobacz: Kobieto, działaj! Krótki poradnik pomocy prawnej dla ofiar przemocy domowej