Zakochujemy się i odkochujemy, wchodzimy w związki, zdarza nam się „sparzyć” i cierpieć w toksycznych, trudnych relacjach. Gdyby tak można było, jeszcze na samym początku znajomości, kierować się bardziej rozumem i intuicją, a nie emocjami… O tym, skąd wiadomo, że to „nie to” i kiedy uciekać przed nowo poznanym mężczyzną, gdzie pieprz rośnie, rozmawiamy z Magdaleną Chorzewską, psychoterapeutą, psychologiem, coachem.
Czasem, ledwo zakończy się jedna relacja, my już biegniemy na spotkanie następnej, żeby zapomnieć o tym, co bolało.
Magdalena Chorzewska: Zdecydowanie odradzam przeskakiwanie z jednej relacji w drugą. Szukanie tak zwanego „plasterka” ukoi ból i samotność tylko na chwilę… a w rozstaniu rzecz polega na tym, aby przeżyć stratę. Uporać się z emocjami, a nie spychać je „pod dywan” i budować coś nowego z nieprzepracowaną stratą i żałobą. Chyba, że związek od dawna był tylko fasadą, wtedy przejście w nowy związek jest dosyć zrozumiałe.
No, a jeśli ta nowa znajomość znowu okazuje się atrakcyjna, prawie doskonała? Skąd mamy wiedzieć na pewno, że tym razem nie popełniliśmy błędu?
Każda nowa znajomość zazwyczaj zaczyna się cudownie. Okazuje się, że ona nigdy nie spotkała nikogo tak wspaniałego jak on. Wszystkie cechy charakteru, osobowość, zachowania, gesty – ideał! Tyle, że warto na tym etapie porozmawiać z przyjaciółką, osobami z naszego otoczenia i opowiedzieć im o nowej znajomości. Bez emocji można zobaczyć o wiele więcej.
Rozum mówi co innego, serce co innego. Czy są jakieś sygnały, na samym początku znajomości, które powinny nas zaniepokoić?
Pewnie, trzeba tylko umieć je dostrzec. Kiedy pewne fakty nam się nie zgadzają, kiedy jest za dużo tajemnic, kiedy wiemy, że nowy partner zauroczył i porzucił ostatnich 10 kobiet, to powinno wzbudzić nasz niepokój. Istnieje prawdopodobieństwo, że nas też porzuci. Zwracajmy uwagę na to, czy mężczyzna nie zachowuje się w sposób chamski lub ordynarny w stosunku do nas, a na dalszym etapie związku izoluje nas od znajomych, rodziny czy przyjaciół. Niepokojące jest również zbyt szybkie wyznawanie miłości i dążenie do przekraczania „na szybko” etapów znajomości, które powinny trwać. Warto wsłuchać się w siebie, swoje odczucia i zapytać, czego tak naprawdę od tego mężczyzny potrzebujemy i czy to właśnie dostajemy.
Ale miłość sprzyja idealizowaniu…
No tak. Klasyczne idealizowanie partnera i zauważanie w nim wszystkiego, co chcemy zauważyć, a nie tego jaki jest naprawdę, to gwarancja kłopotów. Tak, jak wspominałam ideałów brak! Tu uaktywnia się błąd atrybucji. Nadajemy ukochanemu cechy, których szukamy. I zapewniam, że nie bez powodu wybieramy właśnie tego partnera. Poza tym, może trafiłyśmy na niezłego manipulatora?
A manipulatora można rozpoznać w trakcie zwykłej, pierwszej rozmowy?
Tak, wystarczy posłuchać co i w jaki sposób mówi. Jak opowiada o życiowych zawirowaniach. Jeśli coś mu się w życiu wydarzyło, zawsze opowiada z perspektywy osoby pokrzywdzonej, nie bierze na siebie odpowiedzialności za niepowodzenia, asekuruje się. A w związku – wymusza coś na nas: zachowanie, określony rodzaj emocji, reakcji. Zachęcam do zapoznania się z trójkątem dramatycznym- zgodnie z tą teorią w relacji często wchodzimy w rolę ofiary, wybawcy i kata. Manipulator zazwyczaj zajmuje pozycję i kata i ofiary. Słuchajmy uważnie i nie bójmy się konfrontować potencjalnego partnera z tym co mówił wcześniej, jeśli teraz to się nie zgadza. Miałam ostatnio pacjentkę, która trafiła na manipulatora. Zaprosił ją na wspólny weekend. Z wielu powodów nie mogła jechać, wyjaśniła mu dlaczego. A on do niej tonem zbitego psa: „Czyli nie chcesz ze mną jechać?” I to jest już pewna forma manipulacji.
Mina pokrzywdzonego, odpowiedni dobór słów – manipulacja jest celowym działaniem. A niestabilność emocjonalna? Czy można to jakoś „wyłapać” na początku znajomości?
Cechy świadczące o niestabilności to wieczna zmiana: zdania, nastroju, planów. To taki swoisty roller coaster, duża emocjonalność i taka przerysowana dramatyczność. Wszystko wydaje się takiej osobie sto razy bardziej intensywne, a emocje szybko ulegają zmianie. Mówi w silnych emocjach rzeczy, które nas niepokoją. Na spokojnie przeprasza, po czym robi to samo.
Jest skłonny do przemocy?
Typ „przemocowca” to bardzo często „ugrzeczniona” osoba, z początku bardzo miła, lecz niekontrolująca rozdrażnienia i napięcia. Wybucha od czasu do czasu, to taki typ zazdrośnika, potrzebujący ciągłej atencji. Warto zwrócić uwagę, czy osoba, którą jesteśmy zainteresowane nie wypowiadają się źle i agresywnie o kobietach. O tym, że mężczyzna pochodzi z rodziny przemocowej, gdzie jest przyzwolenie na bicie kobiet dowiemy się raczej na późniejszym etapie znajomości.
To kiedy powinniśmy absolutnie zakończyć znajomość z daną osobą, a kiedy możemy dać sobie „jeszcze jedną szansę”?
Znajomość należy zakończyć, gdy tylko czujemy zagrożenie ze strony partnera. Gdy emocjami przeważającymi nad radością są smutek i lęk. Gdy cierpimy lub gdy czujemy, że to nie „to”. Relacja ma na celu dać nam możliwość zaspokojenia potrzeby miłości i bliskości ale także dawania tego drugiej osobie. Jeśli nie mamy w sobie pozytywnych uczuć, czujemy się zalęknione i osaczone – związek nie ma sensu. Jeśli partner nas oszukuje, zmusza do czegoś czego nie chcemy, są to wyraźne sygnały, które powinny dać nam do myślenia, czy warto trwać w tej relacji. Założenie „bycia razem” jest takie, że mamy być z kimś szczęśliwe.
Mamy prawo zareagować i „wtrącić się” w związek bliskiej nam osoby, jeśli coś nas niepokoi?
Oczywiście. Myślę, że w bliskiej przyjaźni, takiej, gdzie przyjaciele chcą dla siebie dobrze, warto ich słuchać. Zachęcam do pytania przyjaciół o ich punkt widzenia. Warto reagować, jeśli widzimy, że z bliską nam osobą dzieje się coś złego. Na początek wystarczy zwykła rozmowa o tym co „dziwne”” , niepokojące, inne niż zazwyczaj. To samo dotyczy naszych relacji z naszymi dorastającymi dziećmi.
Ale jak rozmawiać z nastolatkiem o jego znajomościach tak, by się od nas nie odwrócił?
Zawsze mówię rodzicom małych dzieci, że właśnie pracują na relację z nastolatkami :), że jeśli dziecko, także starsze, nam ufa, to przyjdzie do nas z problemem. Zachęcam, abyśmy mówili od siebie, używając komunikatów typu „ja”. Na przykład: ”Widzę, że jesteś smutna od pewnego czasu i bardzo mnie to martwi. Czy masz jakiś problem i chciałabyś porozmawiać?”.
Warto jednak zaznaczyć, że dziecko, które czuje się oceniane, nie otworzy się przed rodzicem. W relacjach nastolatków dzieje się bardzo wiele, dlatego nie wolno tego bagatelizować, a trzeba to uszanować. Reasumując, słuchajmy a nie doradzajmy od razu. Nie oceniajmy, a starajmy się zrozumieć. Nasze dziecko nie jest nami i ma stanowczo mniej lat 🙂 więc nie wszystko musi wiedzieć, ale odczuwa zdecydowanie wiele emocji i czasami potrzebuje po prostu poczuć się bezpiecznie w rozmowie z nami, żeby uzyskać stabilizację, choć na chwilę.
Magdalena Chorzewska – psycholog, psychoterapeutka poznawczo-behawioralna, coach. Doświadczenie zawodowe zdobywa i zdobywała w pracy z pacjentami w poradniach psychologicznych i w gabinecie prywatnym.