Często mówimy o porzuceniu miłości, która już nam nie służy – takiej, która nas wielokrotnie rani, nie daje nic dobrego. Możemy łatwo wskazać, gdzie i kiedy zaczęły powstawać pęknięcia i jak długo ignorowałyśmy znaki ostrzegawcze. W takich chwilach nie zawsze jest łatwo odejść, ale łatwo jest wytłumaczyć, dlaczego powinniśmy.
A co, kiedy miłość, w której jesteś, jest dobra? Trochę trudniej jest przepracować takie chwile, bo dopóki miłość nie boli, powinnaś zostać, prawda?
Nie ma dwóch takich samych relacji. To, co jest odpowiednie dla jednego, nie zawsze jest dobre dla kogoś innego. Co robić? Stanąć w prawdzie i szczerze odpowiedzieć sobie na pytanie: czym dla mnie jest dobry związek.
Czy dobra miłość to po prostu taka, która nie nadużywa? Taka, która nie rani słowami, nie nęka ani nie bije? Jednak samo to nie jest znakiem rozpoznawczym dobrego związku – to absolutne minimum tego, czego od związku powinnaś wymagać.
Czy dobra miłość jest lepsza niż twoje poprzednie związki? Traktuje cię inaczej niż twój były? Nie wypomina błędów z przeszłości. Taki, który jest dla ciebie trochę milszy niż twój były i dlatego musi być tym, czego szukałeś? Tylko dlatego, że ten związek, w którym jesteś, jest lepszy niż twój były, nie czyni go dobrym, ale czyni go innym. Oznacza to, że możesz nie mieć do czynienia ze starymi problemami, ale nie wymaga to zadowolenia się z kimś, kogo problemy są pomalowane na inny kolor i nieco łagodniejszy.
Czy dobra miłość to taka, przy której czujesz się bezpieczna i pewna? Wiesz, że zapewni ci wszystko bez względu na wszystko? Może i nie ma w niej romansu ani pasji, ale za to jest stabilność. Dobrze jest chcieć stabilności w związku. Jednak miłość, która nigdy nie wyraża emocji lub taka, w która nigdy nie ma emocji rodem z romansu, niekoniecznie jest dobrym związkiem – jest po prostu związkiem bezpiecznym.
A co, jeśli Twój związek ma wszystkie te cechy, a ty nadal czujesz się niepewna? Prawda jest taka, że czasami wyrastamy z dobrych miłości. Tych, o których kiedyś myśleliśmy, że rozwiążą wszystkie nasze problemy, i przez jakiś czas tak się działo. Pomogły nam zobaczyć nowe strony nas samych. Pomogły nam przejść do lepszej wersji tego, kim jesteśmy teraz.
Wyrastamy z dobrych miłości, ponieważ pragniemy… wielkiej miłości. Wyrastamy, bo ciągle rozwijamy się w nowych kierunkach, a bywa, że partnerzy nie mogą lub odmawiają wspólnego rozwoju?
Możemy udawać, że jesteśmy tymi samymi ludźmi, aby druga osoba czuła się bardziej komfortowo. Jednak rzeczywistość jest taka, że nie możemy tak trwać w nieskończoność – musimy być szczerzy wobec siebie samych i naszych partnerów. Że się rozwijamy i musimy to robić bez nich. Nie dlatego, że już ich nie kochamy. Część z nas zawsze będzie. Trudno nie kochać kogoś, kto był dobry i dawał nam bezpieczeństwo i nadzieję na lepsze życie. Przychodzi jednak moment, w którym zaczyna nas coś uwierać, czujemy, że nadszedł czas iść za głosem serca. Trzeba go posłuchać i sprawdzić, co los przyniesie. Może to być trudne, ponieważ zastanawiasz się, czy popełniasz błąd.
Jeśli czujesz, że musisz iść naprzód, zastanów się, dlaczego tak się czujesz. Czy to dlatego, że znasz już tego człowieka na wylot i jesteś pewna, że nic więcej cię z nim nie czeka? Jesteś jedyną osobą, która może zdecydować się zostać, ale powinieneś wiedzieć, że:
- Czasami wyrastamy z doskonałej miłości – i to jest w porządku. To nie czyni nas złymi ludźmi. Sprawia, że jesteś człowiekiem, który wie, że czas odejść, nawet jeśli jest to trudne.
- Kiedy już przejdziesz na drugą stronę, zdasz sobie sprawę, że tak było najlepiej.
- Będziesz tak szalenie, niewiarygodnie wdzięczna, że zdecydowałaś się nie tkwić w martwym punkcie.