Go to content

Być opiekunem własnej matki to przekraczać granice, to dojrzewać emocjonalnie szybciej niż inni

Fot. Screen z programu “Interwencja”/ interwencja.polsat.pl

„Mamo, nie mogę cię stracić. Nie chcę tego, boję się. Potrzebuję, byś o siebie dbała, byś o siebie walczyła. Uśmiechaj się, rozmawiaj ze mną. Chroń nas”. Jak to jest żyć z bólem i cierpieniem swojej matki? Patrzeć na jej bezradność i brak chęci do życia?

Dziecko, które przejmuje rolę opiekuna swojego rodzica, stara się za niego być silnym i odważnym. Jednocześnie boi się, że zostanie opuszczone, bezbronne.

Życie z bólem matki, niezależnie od tego, czy jest ona chora na depresję, czy też toczy ją nowotwór, to szczególnie trudny proces dla dziecka ponieważ tak naprawdę, ono nie boi się potworów, ciemności, nieznanych osób lub chaosu. Ono boi się, że straci tego, kogo kocha najbardziej. Odczuwa ten lęk każdego dnia, bez przerwy, choć nie zawsze świadomie. Przyjmuje rolę opiekuna i akceptuje ją, pragnąc zyskać pewność, że mama nie odejdzie, nie zniknie, nie umrze. Dopóki jestem blisko, nic takiego się nie stanie – z takim przekonaniem żyje młody człowiek.

Ktokolwiek doświadczył podobnej sytuacji wie, że radzenie sobie z tym nie jest łatwe, ale sprawia, że ​​wspinamy się o kilka dodatkowych kroków w górę po drabinie rozwoju osobistego.

Emocjonalny obowiązek ochrony naszej matki, kiedy czujemy, że jest słaba i wrażliwa, daje nam potężną samoświadomość, a jednocześnie, męczy, rani i chwieje naszą wewnętrzną równowagą.

Nikt nie jest przygotowany na śmierć czy fizyczne lub emocjonalne niedomaganie swojej matki. Mimo to, często w takich momentach odkrywamy w sobie wielką siłę, która pozwala nam poradzić sobie z tą sytuacją. Dojrzałość rodzi się w nas sama. Nie oznacza to jednak, że nie potrzebujemy już wsparcia- potrzebujemy go bardziej niż kiedykolwiek.


Na podstawie: nospensees.fr