Go to content

„Nigdy z Tobą nie rozmawiałam i może to lepiej”. List do macochy mojego syna

Trudne macierzyństwo, zmęczona matka z dzieckiem
Fot. iStock/AleksandarNakic

Pamiętam to czerwcowe popołudnie. Była wtedy taka piękna pogoda, że postanowiłam urwać się wcześniej z pracy, żeby spędzić z Jasiem więcej czasu na placu zabaw. W planach miałam też kawiarnię, może lody. Wybiegł do mnie z przedszkolnej sali z nadmuchanym balonem w ręku. Była na nim namalowana uśmiechnięta buzia i miał doczepione kolorowe włosy z krepiny. „Mamo, ładne?” zapytał. „No śliczne! A kto to?”. „Ciocia Kasia”. Zabolało.Nigdy Cię nie widziałam, chociaż od prawie dwóch lat jesteś częścią życia mojego dziecka. Nigdy z Tobą nie rozmawiałam i może to lepiej. Nie mogę więc ocenić cię ani po wyglądzie, ani po tonie głosu czy gestach. Takie spotkanie z pewnością nie wyszłoby nam na dobre. Pewnie pojawiłaby się nutka zazdrości, jakieś ukłucie gdzieś w boku, chęć rywalizacji. A tak – buduję sobie twój obraz na podstawie informacji, które dostarcza mi mój syn. Wszyscy wiemy, że dzieci są najlepszymi obserwatorami.

Kiedy dwa lata temu rozwiodłam się z Piotrem, bardzo bałam się kilku rzeczy. Przede wszystkim nie wiedziałam, czy poradzę sobie finansowo. Jak zarobię na siebie i dziecko? Jak długo będę sama? Czy uda mi się samotnie wychowywać Jasia? Czy znajdę jakiegoś sensownego partnera? Ale bałam się jeszcze czegoś. Potwornie bałam się, że mój były mąż zwiąże się z jakąś potworną babą, która nie polubi Jasia. Wiesz, jak bardzo Piotr go kocha i jak lubi spędzać z nim czas. Bałam się, że Ciocia będzie go traktowała jak piąte koło u wozu, że nie będzie potrafiła (lub zwyczajnie nie będzie chciała) stworzyć z nim jakiejś więzi.

Bałam się również, że może okazać się nadopiekuńcza. Że chcąc przypodobać się mojemu byłemu mężowi, będzie starała się wejść w rolę matki. Nie wiedziałam przecież, jaką kobietę wybierze. Czy będzie miała swoje dzieci, czy gdzieś w sobie nie skrywa traumy z dzieciństwa. Te wszystkie niewiadome i zmienne napawały mnie lękiem. Jednego byłam jednak pewna, że jeżeli choć raz usłyszę, że cokolwiek zrobiła mojemu dziecku, zniszczę ją.

Podobno byłaś miła

A potem, po którymś z pierwszych weekendów u ojca, Jaś opowiedział mi, że poznał Ciocię Kasię. Podobno byłaś miła. Pytałaś go, czy lubi zwierzęta. Mówiłaś, że masz kota. Poszłaś do swojego domu, gdy przyszła pora kąpieli. Pamiętam, jak wszystko to relacjonował mi Jaś. Słuchałam uważnie, by wyłapać jak najwięcej szczegółów i nie udało mi się wyłapać niczego, co wzbudziłoby moje wątpliwości, choć bardzo tego chciałam. Chyba nie byłam gotowa na te wszystkie rewelacje, które opowiadały mi koleżanki po przejściach.

Później pojawiałaś się już w każdej relacji z weekendu u taty. Byłaś na urodzinach, które wyprawiał. Byłaś w parku, gdzie rzucaliście kaczkom chleb. Towarzyszyłaś im także podczas wycieczki do parku rozrywki i robiłaś w kuchni obiad, gdy tata czytał mu książkę. Nie wiem, czy przychodzi Ci to z lekkością. Nie wiem, czy lubisz Jasia. Nie wiem, czy grasz, ale nawet jeśli – on tego nie widzi. I choć nigdy nie sądziłam, że coś takiego przejdzie mi przez gardło, jestem Ci wdzięczna, że potrafisz w tym drugim domu sprawić, by moje dziecko czuło się dobrze. Bo z tego co słyszę – to miejsce, do którego chce się wracać. Niewiele kobiet to potrafi. Szczególnie, gdy nie są napędzane miłością do własnego potomstwa.

Może kiedyś będę miała odwagę

Bywam o Ciebie zazdrosna. Matczyne serce niewiele potrzebuje, by zabiło nerwowo. Podobno świetnie lepisz zwierzęta z plasteliny i lubisz grać w planszówki. Słyszałam też, że robisz lepsze spaghetti niż ja. Wiem, że chwalisz go, gdy posprząta zabawki i zawsze pilnujesz, żeby przed obiadem mył ręce – narzekał na to ostatnio. Na ulicy zawsze musi trzymać któreś z was za rękę. A ostatnio podobno uczyłaś go wiązać buty. Próbował mi pokazać, ale mu nie wyszło. Wiem też, że tak jak ja boisz się pająków. Wszystkich sąsiadów postawiłaś na równe nogi, gdy zobaczyłaś jednego w łazience.

Obie wiemy, że nie zastąpisz mu matki. Naszej relacji nie da się zniszczyć, łatwo za to odcisnąć piętno na psychice tak małego dziecka. Dlatego muszę Ci podziękować, jak kobieta kobiecie, za to, co robisz. Może kiedyś będę miała odwagę, by powiedzieć Ci to prosto w oczy.

Życzę Ci, żebyś była z moim byłym mężem jak najdłużej. Może wam się uda. To w gruncie rzeczy całkiem dobry facet.

Mam jednak nadzieję, że gdy doczekacie się wspólnego dziecka, nie odtrącisz nagle mojego. Odgrywasz w jego życiu ważną rolę, nie schrzań tego.

Magda