Nie jestem idealną mamą. Nie mam w szafie stroju supermenki, która tłumaczyłaby to, że wszystko w życiu ogarniam na sto procent – pracę, dom, przyjaciół i macierzyństwo. Bo nie ogarniam.
Jestem mamą, która mówi, że ma dość, że nie ma siły. Kładzie się po południu na kanapie i prosi swoich synów, żeby dali jej chwilę na drzemkę, bo nie jest w stanie nic zrobić.
Jestem mamą, która dwa dni potrafi zostawić pranie w pralce i dopiero, gdy dzieciom brakuje czystych majtek, przypomina sobie o nim.
Jestem mamą, która, gdy dzieci były małe nie lubiła układać klocków lego, bawić się samochodami i lepić z plasteliny dziwnych stworów.
Jestem mamą, która czasami coś obiecuje, ale nie dotrzymuje słowa, bo dzień ją zaskoczył, bo nadmiar obowiązków tak różnych od macierzyństwo tak obciążył, że energii brak na spełnienie obietnicy.
Jestem mamą, która czasami nie robi śniadań. Zwłaszcza teraz, gdy dzieci wstają później, a ja już jestem w szale swojej własnej pracy. Cóż, są duzi, mogą się sami ogarnąć.
Jestem mamą, która nie sprawdza Librusa, nie pyta o oceny, nie ciśnie, żeby się uczyli, bo bez nauki niczego nie osiągną. Mam w nosie oceny, bo przecież nie one są miarą ich wiedzy, inteligencji i bystrości.
Jestem mamą, która chwilami nie ogarnia swojego życia, traci nad nim kontrolę. Która stawia swoje dzieci przed trudnymi sytuacjami, przemeblowując nagle ich życie całkowicie, zmieniając miejsce zamieszkania, kolegów, szkołę. Bo czuje, że to dla niej będzie lepsze.
Jestem mamą, która nie udaje. Gdy jestem zła – mówię, gdy mi przykro – płaczę. Gdy jestem rozczarowana – nie ukrywam tego.
Jestem mamą, dla której porządek w pokoju moich dzieci nie jest najistotniejszą w ich i w moim życiu sprawą. Może jedynie czepiam się mycia zębów.
Bycie mamą, nie jest dla mnie rolą do odegrania. Jest towarzyszeniem moim dzieciom w ich wędrówce przez życie. Byciem obok, wsparciem i pełną akceptacją. Miłością bezwarunkową, która jednak pozwala dostrzec błędy, które ja i moje dzieci popełniamy. Ale pozwalam im na te błędy, bo przecież na nich nauczą się życia najlepiej.
Pozwalam im wykrzyczeć swoje emocje, żale i frustracje. Zbuntować się, kiedy mają taką potrzebę, zamknąć się w pokoju z telefonem, pograć w gry, ale tylko dla ich wieku przeznaczone – o co się wkurzają. Jestem im wdzięczna za to, że mi ufają, że się nie boją powiedzieć o swoich porażkach, lękach. Że dzwonią, gdy mają problem, choć wiedzą, że ode mnie otrzymają jedynie, albo aż – wsparcie, a nie gotowe rozwiązanie.
Jestem mamą, która zabiera ich w miejsca, które kocha, poznaje z ludźmi, którzy są dla niej ważni. Która pomimo własnych lęków otwiera im kolejne drzwi i możliwości, jednocześnie obserwując, jak wiele im to daje.
Wiem, kiedy są smutni, kiedy coś ich gryzie, kiedy z czymś sobie nie radzą. Jestem mamą uważną na ich emocje. Mamą, która pomimo swoich własnych braków, odkłada wszystko, gdy chcą porozmawiać, przytulić. Na przytulanie się zawsze jest czas i miejsce. I oni o tym wiedzą, bo nieustannie im to powtarzam. Tak jak to, że ich kocham najbardziej na świecie i że obojętnie co by się nie działo, zawsze jestem. Nie mogą się jedynie tego domyślać, muszą to słyszeć wciąż i wciąż, żeby nie zapomnieć, że w sytuacji dla nich trudnej, kryzysowej, mogą na mnie liczyć, nie bać się oceny, wyśmiania, zmarginalizowania ich problemów.
Jestem mamą, która dzięki swoim dzieciom staje się lepszym człowiekiem, ucząc się od nich wielu rzeczy, dostrzegając te, które tylko widać dziecięcym okiem, potrafiąc się zatrzymać i zachwycać najmniejszymi rzeczami.
Jestem mamą, która ze starszym synem może podyskutować o tym, w co wierzy ktoś, kto nie wyznaje żadnej religii i spierać się na temat polityki. Mamą syna, który ma odwagę walczyć o swoje prawa pisząc pytania do różnych organizacji dochodząc swoich praw. Mamą wariata, który tańczy, śpiewa, ma swoją ukochaną pasję, w której wie, że ma moje stuprocentowe wsparcie, ale nie jest to kwestią spełniania moich ambicji.
Jestem mamą, która pozwala swoim dzieciom być sobą i wiecie co, z tego najbardziej jestem dumna, patrząc, jak przy mnie rosną im skrzydła, bo na nich wylecą w świat, a ja nie będę musiała martwić się, czy dadzą sobie radę.