Mariusz ma pogodną twarz i łagodne oczy. Z dumą pokazuje mi zdjęcie swoich córek, opowiada o tym jakie są zdolne, że w klasie sportowej nie ma lepszych zawodniczek, że ich uśmiech przegania wszelkie ciemne chmury. Po chwili jednak zamyśla się i jakby trochę do siebie mówi, że był czas gdy przeraziła go wiadomość o ich przyjściu na świat. – Nie chciałem ich, ze strachu ich nie chciałem. Myślałem, że nie dam rady ich pokochać, nie dam rady być dobrym ojcem. Wiele lat leczyłem depresje, miałem ataki agresji, popijałem. Obawiałem się tego, że któregoś dnia ja też wezmę do ręki pas, bo nie wytrzymam ich głośnego płaczu.
Sam przecież za to obrywałem. Teraz mam blisko 30 lat, dwoje pięknych dzieci i nigdy nie przyszło mi nawet do głowy, żeby podnieść głos na któreś z nich. Uderzyć? Coś ci pokaże – podniósł lekko koszulkę i zobaczyłam blizny, całą masę blizn. – Stare ale za każdym razem przypominają mi o tym, przez co przeszedłem. Jakie piekło zafundowali mi moi rodzice. Pamiętam każdy pas, każdą listwę, każdą pięść. I ten strach, strach przed powrotem do domu, strach który jest gorszy od fizycznego bólu. Nie usłyszysz, że rodzice pili a w domu była melina. Matka była urzędniczką, ojciec nauczycielem w-fu. – Z szuflady wyciąga zdjęcie, kilkunastoletni smutny chłopiec i uśmiechnięta kobieta.
To ja i mój kat. Tak, to ona biła…
Ojciec udawał, że nie widzi, wolał się nie wtrącać, chyba sam się jej bał. Nie wiem które z nich było gorsze. Ona, która prała mnie nawet wtedy gdy na to nie zasłużyłem, czy on, który na to wszystko pozwalał. Wracała z pracy niezadowolona, poplamiła ulubioną sukienkę, sąsiadka ją zdenerwowała, ubrudziłem niechcący buty, zgarbiłem się przy stole – każdy powód był dobry, żeby wpadła w furie i zaczynała bić.
Umiejętnie, tak żeby siniaków nie było na twarzy czy rękach, żeby nikt się nie zorientował. Czasem się zastanawiałem po co mnie urodziła, chyba tylko po to żeby mieć na kim wyładować swoje frustracje. Nigdy mnie nie przytuliła i nie powiedziała, że kocha. Przy ludziach, rodzinie czasem jej się zdarzały przypływy uczuć, takie pokazówki. Moja ciotka, siostra taty odkryła przypadkiem to, co się dzieje w domu, miałem wtedy 16 lat. Pamiętam tylko, że spakowała kilka moich rzeczy i zagroziła matce, że jeśli się sprzeciwi, jeśli będzie robiła problemy, wsadzi ją do więzienia, wszystko się wyda.
Wyjechaliśmy do innego miasta, inna szkoła, inne życie…
Moczyłem się w nocy, chowałem pod stół za każdym razem, gdy ktoś pukał do drzwi, bałem się że to ona po mnie wróciła. Ciocia była dobra, cierpliwa, mądra i łagodna. Dzięki niej skończyłem szkołę, zdałem maturę, potem studia. Założyłem własną rodzinę i to ciotkę nazywam mamą. Z ojcem widziałem się raz w ubiegłym roku, choć wcześniej próbował się ze mną skontaktować. Pojechałem tam bo wiedziałem, że umiera. Nowotwór go wykończył. Pytał tylko, czy mu kiedyś wybaczę. Gdy wracałem do domu, ona wyszła na ulicę i zatrzymała moje auto. Pytała o swoje wnuczki, chciała chociaż zdjęć. Odpowiedziałem jej, że moje córki mają babcie i żadnej innej, nigdy mieć nie będą. – Wybaczysz kiedyś ojcu? – Już wybaczyłem, przecież on tez był jej ofiarą.
Z Kamilem umawia mnie nasz wspólny znajomy. Wiem, że niedawno opuścił zakład karny…
… i że bardzo chcę pogadać. Trzęsą mu się ręce, zza koszuli na szyję wychodzi skrawek tatuażu. Zauważa, że mu się przyglądam. – To imię mojego dzieciaka, zrobił mi kumpel z celi. Usiądź opowiem ci jak to jest, gdy własny ojciec łamie na twoich plecach gruby kij, a matka która stoi obok krzyczy, żeby wziął taką skórzaną linkę i poprawił po nogach, żebym więcej bez pytania nigdzie nie poszedł.
Byłem ja i dwie siostry. Jak tak sobie to wszystko przypominam, to matka na początku nie chlała tak jak ojciec. A jak nie piła to i nas tak nie napieprzała. Ale ojciec zawsze taki był, czy trzeźwy czy nie, bez różnicy. Tylko jak te babki z Mops’u przychodziły czasami, to wtedy trzeźwiał, golił się, czyste ubranie zakładał i nawet na te godzinę przeklinać przestawał.
Oczywiście wcześniej oboje nas straszyli, że jak piśniemy choć słowo, to nas zabiją. Gdybym wtedy wiedział do czego to doprowadzi, gdybym wtedy nie bał się powiedzieć. Najgorzej się zrobiło jak matka zaczęła płynąć razem z nim i z pracy ją wywalili. W domu nie było co jeść, ciągłe krzyki, nawet w nocy nie szło spać. Na kacu bili z wściekłości a po pijaku, dla zabawy. Tak, ich to bawiło, matka podjudzała i śmiała się z młodszej siostry, że leje w majtki z bólu. Aż ten dzień przyszedł. Ojciec kumpli przyprowadził, pili do nocy.
Jeden zaczął się do Oli dobierać, krzyczałem, szarpałem się z nim. Matka wpadła, mnie zaczęła okładać, zrobiło się takie zamieszanie. Nikt nawet na początku nie zauważył, że Olka z tego okna wyskoczyła. Miała 12 lat. – Zastygam i chyba już nie chcę słuchać reszty. – Jego zamknęli, mnie i małą siostrzyczkę jeszcze, dali do bidula. Matka zawiasy miała, z tego co wiem pije dalej. Wiesz co jest najgorsze? Mam syna, jest w rodzinie zastępczej. Dlaczego? Bo lałem go tak samo, jak mnie kiedyś bił mój stary. Dlatego dopiero co wyszedłem zza krat. – Patrzy chwilę przed siebie i kończy – Niektórzy, w ogóle nie powinni mieć dzieci.
Z badań przeprowadzonych na zlecenie Rzecznika Praw Dziecka wynika, że ponad połowa Polaków aprobuje bicie dzieci w postaci tzw. „klapsów”, a 26 proc. uznaje bicie za właściwą metodę wychowawczą. W naszym kraju występuje społeczna aprobata przemocy w wychowaniu (źródło – Familie.pl).
Kamila też była bita. Regularnie przez kilkanaście lat obrywała za wszystko. Uciekła z domu, gdy miała 17 lat. Mieszkała na melinach, zarabiała na ulicy. Gdy okazało się, że zaszła w ciąże nie wytrzymała. Wiszącą w toalecie Dworca Centralnego, znalazł ją znajomy. Miała przy sobie list – Nie chcę być taką matką, jaką była moja.
Pomyśl o Kamili za każdym razem, gdy zechcesz podnieść rękę na własne dziecko.
Tekst pochodzi z bloga Aniki Werner „Tamta strona lustra” i został opublikowany za zgodą autorki.
O autorce:
Jest dziennikarką Radia Revolta, autorką tekstów w kwartalniku Mukowiscydoza oraz na Portalu Ogarnięci Rodzice, ale przede wszystkim matką. Porusza ciężkie i trudne tematy, o których niewielu chce mówić. Obserwuje świat … z Tamtej Strony Lustra.