Go to content

Łzy przed pójściem do żłobka, krzyk w drzwiach przedszkola? Ile to może trwać? Jak wesprzeć dziecko i zadbać o siebie samego?

fot. Sinenkiy/iStock

Adaptacja do przedszkola czy żłobka jest często źródłem wielkich obaw dla rodzica. Nie każde dziecko jest gotowe wskoczyć z marszu w nowe środowisko i po paru dniach z radością pędzić na spotkanie z przygodą. Bywa tak, że mimo mijającego czasu wyjście do szkoły czy przedszkola wciąż sprawia, że codziennie rano konfrontujemy się z trudnymi emocjami dziecka. Dlatego nic dziwnego, że po dwóch tygodniach od początku roku szkolnego, nadal wielu rodziców boryka się z pytaniem: „Jak wesprzeć syna czy córkę w tym trudnym dla niego momencie?”

#Oh!Szkoło: Pomóżmy dzieciom znów dobrze poczuć się w szkole. Akcja z nagrodami! ❤ 

Nikt nie mówił, że to proste

Warto pamiętać, że jest to rozbudowany proces, o którego przebiegu i sukcesie decyduje kilka osób i wiele czynników. Adaptacja jest procesem, w trakcie którego dziecko zaczyna się bezpiecznie czuć w jakimś nowym środowisku (najczęściej mówimy o adaptowaniu się do żłobka lub przedszkola), ale może ona dotyczyć też szkoły albo nowego opiekuna. Podstawą jest poczucie bezpieczeństwa, a ono nie bierze się tylko z tego, że dziecko wie, jak wygląda plac zabaw w przedszkolu albo gdzie jest toaleta. To są oczywiście ważne, dla niektórych dzieci nawet priorytetowe punkty, ale warto pamiętać, że kluczowe jednak są relacje, które nasz maluch nawiąże. W pierwszej kolejności są to relacje z opiekunami, a nie z dziećmi.

Kiedy małe dziecko przebywa z opiekunem, czerpie poczucie bezpieczeństwa z więzi, z jego bliskości, uważności, z tego, że ktoś odpowiada na jego potrzeby. Dlatego, żeby zaadaptować się w żłobku czy przedszkolu maluch potrzebuje zbudować więź z opiekunem tam na miejscu i uwierzyć, że może liczyć na to, że on da mu pić, pomoże w czynnościach higienicznych, ale też udzieli wsparcia emocjonalnego.

Trudna lub przedłużająca się adaptacja – kiedy możemy o niej mówić?

Często można się spotkać z opinią, że prawidłowo przeprowadzona adaptacja trwa 2-3 tygodnie. W praktyce jednak sytuacja może wyglądać zupełnie inaczej. Wiele dzieci na początku swojej przygody w nowym miejscu potrzebuje więcej czasu, żeby się z nią oswoić, szczególnie jeśli posiadają bardziej wrażliwy temperament. Często też w trakcie pierwszych paru dni dzieci chorują. Jeżeli na przykład maluch poszedł do żłobka na trzy dni, a potem dwa tygodnie spędził w domu, to tak naprawdę możemy mówić, że zaczynamy „przygodę” od początku.

O tym, czy faktycznie proces adaptacji przebiega w bardziej skomplikowany sposób, możemy dowiedzieć się, obserwując funkcjonowanie dziecka. Niepokojące sygnały to między innymi: fakt, że dziecko przez dłuższy nie chce się z nikim komunikować, nie wchodzi w interakcje społeczne, wstrzymuje potrzeby fizjologiczne, nie chce pić ani jeść, nie daje się uspokoić opiekunom lub jest zupełnie bierne i wycofane. Jeżeli taka sytuacja trwa powyżej dwóch tygodni, wówczas z pewnością warto sięgnąć po pomoc specjalisty.

#Oh!Szkoło: Pomóżmy dzieciom znów dobrze poczuć się w szkole. Akcja z nagrodami! ❤ 

Zadbaj o siebie rodzicu!

Bardzo często rodzice są zasypywani milionem sprzecznych rad odnośnie do adaptacji. Co więcej, każda z placówek ma swoje własne zasady, co sprawia, że odnalezienie się w tej sytuacji bywa nie lada wyzwaniem. Zanim będziemy sięgać po konkretne wskazówki i zachowania, warto przede wszystkim zadbać o samego siebie, gdyż spokój rodzica jest tym, co najbardziej wspiera dziecko w tym trudnym procesie. Dobrze jest mieć jasno określone cele i spójność w działaniu z innymi uczestnikami procesu. Dlatego tak ważna jest skuteczna komunikacja wszystkich opiekunów, którzy odprowadzają dziecko oraz pracownikami przedszkola czy żłobka. Poczucie współpracy i zaufania, ale też świadomość, że nie jest się samemu, znacząco pomagają odzyskać spokój rodzicom.

Spokój nas uratuje!

Planując adaptację warto założyć, że może ona trwać dłużej niż myślimy. Często dzieci potrzebują na początku przychodzić tylko na 3-4 godziny. Warto wydłużać ten czas dopiero, gdy widzimy, że pod koniec pobytu dziecko nie zaczyna płakać i szukać rodzica. Lepiej zabrać malucha, który nie zdążył się „wybawić” i z tego powodu czuje niedosyt, niż fundować mu doświadczenie, że w żłobku przebywa się długo i jest tam trudno przetrwać. W związku z tym, aby zadbać o swój spokój, nie planujmy adaptacji w taki sztywny sposób, że w ciągu dwóch tygodni musimy dotrzeć do sytuacji optymalnej, czyli do pełnego pobytu dziecka w placówce. Taka presja czasu nikomu nie służy.

Warto też posiadać plan B.

Co zrobię, jeśli moje dziecko się nie zaadaptuje? Czy jest jakaś inna forma opieki, z której mogę skorzystać? Dzięki „planowi B” odczuwamy mniej presji i jesteśmy w stanie być bardziej przy dziecku i jego emocjach, a nie swoich własnych obawach o przyszłość.

Kiedy maluch płacze przy rozstaniu.

Mitem jest, że dziecko, które dobrze przechodzi proces adaptacji, nie będzie protestować czy płakać, wchodząc do przedszkola. Płacz jest komunikatem: „Jest mi trudno, smutno, nie chcę się z tobą rozstawać”. Niektóre dzieci te emocje odczuwają przy każdym rozstaniu, aż do wczesnej podstawówki. Co im pomoże ? Przede wszystkim próba nazwania jego emocji, podzielenie się tym, że też nie lubimy rozstań. Jeżeli maluch szybko daje się uspokoić pracownikom przedszkola i potem już funkcjonuje dobrze, to taki płacz nie świadczy o tym, że dziecko się nie zaadaptowało.

Jak wspierać?

Warto przede wszystkim uznać trud, strach, złość i wszystkie emocje, które zostały obudzone w dziecku. Czasami te emocje mogą wydawać się zupełnie niezwiązane z samym przedszkolem, bo manifestują się na przykład – robieniem afery o zły kolor kubeczka.

Pamiętając, że jest to naprawdę wymagająca sytuacja dla małego dziecka, dobrze zrezygnować z innych zmian w tym okresie. Nie planować odpieluchowania, nowego zwierzątka, przenosin do własnej sypialni czy przeprowadzki. Bardzo pomocne będzie z pewnością spędzanie wspólnie czasu po przedszkolu. Ruch pomoże wyładować napięcie. Wspólne czytanie książeczek czy oglądanie filmu pomoże wyciszyć się, a rola dobrej zabawy i śmiechu zawsze jest nie do przecenienia.

Nie ma jednego sposobu.

Każdy człowiek jest inny, więc nasze dziecko może przechodzić adaptację w zupełnie odmienny sposób niż dziecko koleżanki. Dlatego nie ma uniwersalnej rady, oprócz takiej, żeby robić to powoli i z uważnością. Warto pamiętać, że czasami adaptacja jest jak taniec – robimy maleńki krok do tyłu, zanim pójdziemy do przodu. Jeżeli zaplanowaliśmy ją tak, że mamy przestrzeń do (chociaż częściowego) podążania w tym tańcu za swoim dzieckiem, to jest spora szansa, że nawet jeśli potrwa to trochę dłużej, w końcu się uda.


Dorota Blumczyńska
Jest psychologiem, ukończyła wrocławski SWPS, Studium Terapii Rodzin i liczne kursy z zakresu Rodzicielstwa Bliskości dla Profesjonalistów. Pracuje wspierając rodziców, specjalistów pracujących z dziećmi i placówki edukacyjne. Propaguje w Polsce rodzicielstwo przez zabawę. Prywatnie jest mamą dwójki dzieci, lubi spędzać czas w przyrodzie i poznawać ciekawe historie.

Autorka bloga by-byc.pl