Go to content

Dziennikarka pisze rozpaczliwy list do ministra prosząc o refundację leku. Przyłączcie się do apelu, to mogłaby być każda z nas!

Fot.https://www.facebook.com/photo.php?fbid=2351903494930061&set=a.345361485584282&type=3&theater

Prowadziła spokojne życie, miała ciekawą pracę i regularnie wykonywała badania okresowe. Dlatego właśnie ta diagnoza zbiła ją z nóg. Dziś Anna Puślecka walczy z wyjątkowo podstępną odmianą nowotworu piersi. W poruszającym liście otwartym do ministra zdrowia prosi o refundację leku, który jest dla niej szansą na życie.

Przeczytajcie koniecznie i przyłączcie się do apelu,  tu chodzi o zdrowie i życie każdej z nas.

List otwarty do Ministra Zdrowia, Pana Łukasza Szumowskiego

Szanowny Panie Ministrze!
Proszę wybaczyć formę i miejsce z którego piszę do Pana ten list, ale walczę o życie. Ta walka nie dotyczy tylko mnie, ale także tysięcy Polek – matek, córek, żon, partnerek. Tak, to nasza walka. To sprawa życia i śmierci. Dosłownie.
Wie Pan, jestem młodą kobietą, mam dopiero 48 lat. Pracuję, mam rodzinę, przyjaciół, płacę regularnie ZUS i podatki. Nigdy poważnie nie chorowałam. Do czasu… W kwietniu zdiagnozowano u mnie rzadki przypadek hormonozależnego raka piersi. Choroba była na tyle podstępna, że nie dawała wcześniej żadnych symptomów podczas regularnych badań profilaktycznych, takich jak np. mammografia. Została wykryta niestety już w stadium zaawansowanym. Obecnie czuję się bardzo dobrze, niemal na 100% moich możliwości (to pokazuje też jak podstępna jest ta choroba), pracuję i jestem w trakcie leczenia hormonalnego. Jest jedno „ale”… Jedyną nadzieją na życie jest dla mnie nowoczesny, antynowotworowy i antyprzerzutowy lek, którego substancja czynna nosi nazwę RYBOCYKLIB. Lek który w Polsce nie jest refundowany. Panie Ministrze, zapewne Pan wie, że rybocyklib jest refundowany w CAŁEJ UNII. Całej, poza Polską… Panie Ministrze, czy zdaje sobie Pan sprawę, że nie podejmując decyzji o refundacji leku, odbiera Pan mnie i tysiącom Polek, matek, córek, żon, partnerek, szansę na życie! Jak się Pan z tym czuje? Może Pan spać w nocy, Panie Ministrze? Odbiera nam Pan szansę na pracę, cieszenie się rodziną i wychowywanie dzieci. Rybocyklib przedłuża życie, ale miesięczna kuracja rybocyklibem kosztuje 12 000 złotych, a roczna to aż 144 000 złotych! Panie Ministrze, nie stać ani mnie, ani tysięcy Polek na tak drogie leczenie. Panie Ministrze, dlatego proszę Pana w imieniu swoim i tysiąca kobiet dotkniętych rakiem piersi o pomoc, aby rybocyklib jak najszybciej znalazł się na liście leków refundowanych dla kobiet w I i II rzucie leczenia (dla takich jak ja, po chemioterapii). Panie Ministrze, boję się. Boję się, że nie będzie mi dane cieszyć się w pełni życiem, które nagle może zostać skrócone, boję się, że przyjdzie dzień w którym choroba nagle zacznie postępować. A chcę, tak jak inne Polki, normalnie funkcjonować. Da nam Pan tę szansę? Albo inaczej, czy ma Pan prawo skazywać nas na przedwczesną śmierć?

Z poważaniem,

Anna Puślecka,
Pacjentka, córka, siostra, partnerka i Polka
Warszawa, 11.08.2019