Go to content

„Dlaczego uważasz, że moje życie się kończy i powinnam ci już tylko służyć?”. List matki do dorosłej córki

Fot. iStock / Juanmonino

„Będę o 21″ rzuciłaś. „W porządku” odrzekłam. Zrezygnowałam ze swoich planów, bo o 15. 00 zadzwoniłaś, że masz służbowe spotkanie, niania w ostatniej chwili odwołała. Jasne, przyjdę. Co z tego, że umówiłam się z przyjaciółką do kina. Dla Ciebie jestem kobietą u schyłku życia, przekwitającą. Moją rolą jest zaspokajanie Twoich potrzeb. Zresztą jak zawsze, prawda?

Byłam punktualna, tak mam przecież. Tej punktualności oczekiwałam też od Ciebie. 21.15 napisałaś wiadomość: jeszcze pół godzinki. Okej wszystko? Okej odpisałam. Bo w końcu było okej, Twój syn Wituś, mój wnuk, lat trzy już słodko spał, Pola, lat pięć, też spała. Nieważne, że założyłam już buty i czekałam prawie w drzwiach. Przyjaciółce napisałam, że wpadnę do niej na herbatę koło 22. O 22.00 przysłałaś znów SMS, że jednak będziesz później. Przed 23. „Po prostu nie mogę wyjść”. Odpisałam: okej, choć już byłam zła. Bo nawet nie napisałaś: „przepraszam”. Przyszłaś grubo po północy. Cmoknęłaś przelotnie w policzek: „Oj, mamuś…”. Znów żadnego przepraszam. Wyszłam zła, wyczułaś tą złość. Spytałaś: znów masz focha. Focha? To ja nie dotrzymuje umów czy ty?

Od lat toczymy boje. Nawet nie pamiętam już tego momentu gdy byłaś tą małą córeczką, która wtulała się we mnie i mówiła: „kocham Cię, mamusiu”. Rysowała dla mnie laurki, chciała, żeby bawić się z nią w sklep i w zoo. Tak, wiem… lista moich błędów jest duża. Zostałam za długo z ojcem, choć powinnam go zostawić, żebyśmy były bezpieczne (przerobiłaś to na terapii), za bardzo poświęcałam się w pracy, wolałam coś ugotować niż z tobą być naprawdę (gotowałam przecież dla Ciebie).

Możemy zadać sobie pytanie. Czy ja, kobieta w wieku 62 lat wciąż mogę się tłumaczyć z przeszłości. Z każdego błędu, z tego, że też miałam taką, a nie inną matkę? Po prostu nie grzebię w tym, wolę ją kochać i pamiętać dobrze.

Też, kochanie, popełniałaś błędy. Biegałam na wywiadówki, by słuchać, że wagarujesz. Znajdowałam puste butelki po piwie, choć obiecywałaś, że nie zrobisz imprezy beze mnie. Też ileś razy zawiodłaś moje zaufanie. Byłaś nastolatką – idę do przodu. Przepraszam Cię nieraz, nieraz potem okazywałam Ci wsparcie, robiłaś coś dla Ciebie – chciałam odkupić winy.

Ale tak się nie da żyć. Jest granica po której rodzic już nie może przepraszać za błędy. Zresztą Twoje dzieci też będą miały pretensje, uwierz mi, wspomnisz moje słowa. Nie dlatego, że Ci grożę, życzę tego– po prostu tak się dzieje.

A co Ty wiesz teraz o mnie?  O drugiej kobiecie obok Ciebie. Przecież już nie jesteś dzieckiem. Bardzo przeżyłam rozstanie z Twoim ojcem – nigdy jednak nie obciążyłam Cię tym. Przeżyłam Twoją wyprowadzkę z domu i mówienie: „Nie wtrącaj się”. Ileś rzeczy przeżyłam, nie mówiąc: „A nie mówiłam”.

Dziś Ty masz lat 37, ja 62. Nie rozumiesz, że tak samo jak Ty walczę ze zmarszczkami, że biegam codziennie rano, że zrobiłam sobie botoks, jeżdżę na warsztaty z diety pięciu przemian, robię sobie masaże lomi lomi, kocham się z mężczyzną – chcę żyć, jak kobieta, a nie jak Twoja służąca, babcia Twoich dzieci, pani: „przynieś, podaj, pozamiataj”.

Moje ciało wciąż żyje. Wciąż pragnie dotyku. To byłoby niestosowne gdybym obciążała Cię szczegółami, ale niestosowne jest też, że chciałabyś pozbawić mnie seksualności. „Mamooooo, w Twoim wieku?!!!”. Tak, w moim wieku. Powiedz, kochanie, czy ja Ci mówię, że w Twoim wieku trzeba być szczuplejszym i bardziej skupiać się na domu? Nie, nie mówię. Pozwól mi więc na mój świat.

Dlatego bardzo mi przeszkadza, gdy jesteś taka krytyczna, oceniająca i surowa dla mężczyzny, z którym się spotykam. Choć rozumiem, że dla Ciebie to trudne, że ktoś mnie kocha. Ale dla mnie też trudne było wiele rzeczy– na przykład puszczenie Cię wolno, godzenie się na to, że jesteś z mężczyzną, o którym wiem, że prawie na pewno Cię zawiedzie ( czy zresztą tak nie było).

Dorosłość polega na tym, że czasem się milczy, choć chce się bardzo coś powiedzieć, że dotrzymuje się umów, że akceptuje się drugą osobę.

Nie wiem dlaczego młode kobiety uważają, że my, starsze, jesteśmy już poza nawiasem. Mamy grać w brydża i umawiać się na herbatę z koleżankami, kiedy tego Wy, córki oczekujecie. Mamy być dobrymi babciami, wspierającymi matkami, mamy starzeć się z godnością.

Córeczko, choć przemijam wciąż jestem kobietą. Chcę być twoją przyjaciółką, ale nie za wszelką cenę. Rozumiem twój gniew, ale już nie mogę go dźwigać. Chce Cię wspierać, ale nie zawsze kosztem mojego czasu. Chcę być dobrą babcią, ale nie zapominając o sobie.

Zobacz we mnie człowieka, bo bardzo mi tego brakuje,

Matka