Go to content

„Nie baw się jedzeniem”. Czego nigdy, przenigdy nie powinnaś mówić do dziecka przy stole?

Fot. iStock/ajkkafe

Jeśli nie należałaś do dzieci, które „łatwiej ubrać niż wykarmić”, z pewnością kilka razy usłyszałaś od rodziców czy dziadków, że „nie dostaniesz deseru, jeśli nie zjesz całego obiadu” lub „dzieci w Afryce głodują, a ty wybrzydzasz”. Co gorsza, teraz, gdy już sama jesteś matką, mówisz swoim dzieciom to samo. Dlaczego lepiej ugryźć się w język?

Spożywanie posiłków może być naprawdę stresujące. Choć w założeniu jest czynnością szalenie ważną, niezbędną do życia i bardzo przyjemną, niekiedy jedzenie wiąże się ze nerwami, poczuciem winy czy strachem. Dorośli z pokolenia na pokolenie powielają utarte schematy i powtarzają te same formułki, jakby były jakimiś złotymi myślami. Że trzeba wszystko zjadać z talerza, że przy jedzeniu się nie mówi, że nie wolno się bawić jedzeniem. I tak oto kolejne pokolenia rosną, jedząc za karę, na siłę, w nagrodę. Kto ma silną psychikę, ten nie nabawi się zaburzeń odżywiania i problemów emocjonalnych.

Czy wiesz, jakich rzeczy nie wolno mówić dzieciom w trakcie jedzenia?

„Nie baw się jedzeniem”

Nasza kreatywność jest tłamszona już od najmłodszych lat. Mówi nam się, że jedzeniem nie wolno się bawić, mamy uważać, żeby nie nabrudzić (a już na pewno nie ubrudzić ubrań) i wciąż nam się powtarza, że nie wypada jeść rękami. Dorosły człowiek, któremu wpojono, że jedzenie jest sprawą szalenie poważną, nigdy nie będzie odczuwał przyjemności przy stole. Spożywanie posiłków będzie mu się kojarzyło z (często przykrym) obowiązkiem.

„Nie będzie deseru, jeśli nie zjesz obiadu”

Krótko mówiąc – jeżeli nie wykonasz zadania, nie otrzymasz nagrody. Rodzic jasno komunikuje swoje oczekiwania i podkreśla swoją wyższość nad dzieckiem. Przecież to on decyduje, ile czego i w jakim tempie ma zjeść dziecko. To on wręczy później nagrodę w formie deseru. W ten sposób uczymy dziecko, że jego potrzeby fizjologiczne nie są ważne. To nieistotne, na co ma ochotę czy ile musi zjeść, żeby zaspokoić swój głód. Takie podejście rodziców może spowodować, że dziecko w dorosłym życiu nie będzie potrafiło rozsądnie planować posiłków. Będzie chciało wejść w jakieś ramy, szukało różnych diet, zamiast słuchać swojego organizmu.

„Zjedz wszystko, co masz na talerzu”

Ile razy w restauracji dosłownie wpychałaś w siebie ostatnie kęsy, bo „nie wolno niczego zostawiać na talerzu”? Tę bzdurę słyszał w dzieciństwie chyba każdy. Nie zastanawiamy się nad swoimi potrzebami, przekraczamy granice i rozciągamy te nasze żołądki, bo ktoś kiedyś tak nas zaprogramował. Niewiele ma to wspólnego ze świadomym konsumowaniem posiłków.

„Nie śmiej się przy stole”

Albo: „Nie gadaj tyle, tylko jedz”. Znasz to jedzenie w ciszy i skupieniu? Co to jest w ogóle za pomysł? Wspólny posiłek powinien być okazją do rozmowy i to nie tylko na tematy poważne. Dlaczego nie może być radośnie i wesoło? Dorośli mają tendencję do ciągłego uciszania dzieci. Mają być cicho w szkole, w kościele, w domu i w trakcie posiłku. Pokażmy dzieciom, że jedzenie jest przyjemnością, która scala rodzinę.

„Jest ci smutno? Chodźmy na lody”

Pocieszanie się smakołykami jest prostą drogą do zaburzeń odżywiania. Już od najmłodszych lat przyzwyczajamy się do zagłuszania emocji, zamiast je analizować i wyciągać wnioski. Nic dziwnego, że w dorosłym życiu opychasz się czekoladkami, gdy rzuca cię facet. Tymczasem jedzenie wcale nie leczy ran. Co najwyżej wpędza w wyrzuty sumienia i jeszcze większe niezadowolenie. Dodatkowo nie pozwala rozprawić się bólem, przeżyć cierpienia i wyrzucić tych wszystkich emocji z siebie.

„Zasłużyłeś na coś pysznego”

Raz podsuwamy smakołyki, gdy dziecko jest smutne, innym razem wręczamy je, gdy zasłuży na nagrodę. Generalnie mówimy więc, że opychanie się słodyczami zawsze można jakoś wytłumaczyć i uzasadnić. Oznacza to, że nie pozwalamy sobie nawet na zwykłe przeżywanie radości czy sukcesów. Uczmy dzieci pielęgnować w sobie pozytywne emocje tak po prostu. Nie potrzebne są do tego ciastka z kremem czy czekolada.

„Dzieci w Afryce umierają z głodu. Powinieneś być wdzięczny, że masz co jeść”

No tak, poczucie winy. Niektórzy rodzice mówią też: „Tak się napracowałam, a ty nie umiesz tego uszanować”. Chociaż wizja umierających dzieci w Afryce jest zdecydowanie gorsza, jedno i drugie zdanie powoduje, że dziecko zmaga się z poczuciem winy, bo nie odczuwa wdzięczności, której się od niego oczekuje. Takie słowa mogą utkwić mu w pamięci jako „nie jestem dość dobry”. Marnotrawienie czy wyrzucanie jedzenia nie jest oczywiście niczym dobrym, ale można tego uniknąć w sposób mądry – poprzez kontrolę tego, co się kupuje i gotuje oraz w jakich ilościach. Wtedy o marnotrawstwie nie ma mowy. A i wyrzutów sumienia nie będzie.

Ile z tych zdań zdążyłaś już dzisiaj wypowiedzieć?


 

Na podstawie: Psychology Today