Często widzę cudowne, piękne i mądre kobiety, które kompletnie nie wierzą w siebie. Nie widzą wszystkich swoich fantastycznych cech, możliwości, tego, co mogłyby osiągnąć, gdyby tylko choć trochę bardziej były pewne siebie i świadome tego, co potrafią.
Tyle, że jakoś tak się utarło, iż poczucie własnej wartości u nas nie jest w cenie. Przychylnym okiem patrzy się raczej na tych, co mówią: „nic nie potrafię, jestem kiepski”, niż na tych, którzy świadomi siebie wiedzą po prostu, że są w czymś dobrzy. Te wszystkie wpajane nam od dzieciństwa hasła: „nie wywyższaj się”, „nie popisuj się”, „nie bądź egoistą” – zrobiły nam dużo krzywdy. Zwłaszcza nam, kobietom, którym się często wydaje, że wszyscy są od nas lepsi, a my mało warte, przez co swoją wartość nieustannie musimy udowadniać, a co najgorsze – jej akceptację widzieć w oczach innych.
Nathaniel Branden, psychoterapeuta zajmujący się poczuciem własnej wartości twierdzi, że: „W systemie wartości człowieka nie ma nic ważniejszego – bardziej decydującego o jego rozwoju psychicznym i motywacjach – niż szacunek, którym darzy on samego siebie”. Samą esencją świadomości własnej wartości jest przekonanie, że zasługujemy na wszystko, co najlepsze. Bo w końcu dlaczego nie? Dlaczego akurat my nie powinniśmy tego dostać? Bo jesteśmy niewystarczająco dobrzy? To jest w naszych głowach, to bycie nie dość dobrym.
Poczucie własnej wartości według Brandena (co on sam praktykuje) można zbudować na sześciu silnych filarach.
Filar pierwszy: Praktyka świadomego życia
Czyli skupienie się na tym, co ja czuję, czego chcę, jakie są moje potrzeby i pragnienia, jakie sygnały wysyła mi moje ciało, co chce mi powiedzieć. To uważność na swoje emocje i zrozumienie swoich zachowań, a nie uleganie iluzji, błędne interpretowanie własnych uczuć. Jeśli jesteś zła – znajdź tego prawdziwą przyczynę, gdy ci smutno – podobnie. Nie uciekaj przed tym, ważne, by chcieć zrozumieć siebie.
Filar drugi: Samoakceptacja
Zaakceptuj to, kim jesteś. I nie chodzi tu o to, byś piała z zachwytu nad sobą nie dostrzegając swoich słabych stron, gorszych cech. Wręcz przeciwnie – samoakceptacja to przede wszystkim rozumienie tego, kim jestem, z czego się składam. Zaakceptowanie wszystkiego, co w sobie noszę.
Filar trzeci: Odpowiedzialność za siebie
Okazuje się to być często bardzo trudne, ale nie przyjęcie odpowiedzialności za to, co czuję, co robię, jak reaguję stawia nas zawsze w roli ofiary, pozwala, by to inni za nas decydowali. Odpowiedzialność za siebie to decydowanie o tym, czego chcę, to dokonywanie wyborów z pełną świadomością tego, że sama doprowadziłam się do miejsca, w którym obecnie jestem i też, że sama mogę wybrać co dalej.
Filar czwarty: Asertywność
Eh… Marzy nam się, prawda? Takie bycie asertywnym w 100%, co nie zawsze jest łatwe, ale gdy postanowimy tę umiejętność nabyć, to trzeba ją ćwiczyć – wiadomo, trening czyni mistrza. Dlaczego jest tak ważna, bo oznacza umiejętność szanowania własnych praw i egzekwowania ich bez potrzeby krzywdzenia kogokolwiek. To stawianie granic, bez walki o nie. To w końcu mówienie „nie” bez poczucia winy, zwłaszcza gdy odmawiając podstępujemy zgodnie ze swoim systemem wartości i przekonaniami.
Filar piąty: Praktyka celowego życia
Na czym polega? To przede wszystkim uświadomienie i nazwanie tego, czego chcę. Zrozumienie, co jest moim celem, do czego dążę, a następnie ustalenie sposobu do jego realizacji. Dlaczego jest to takie ważne? By naszym życiem nie kierowały bodźce zewnętrzne, byśmy nie mieli poczucia, że podążamy ślepo za trendami, modą, że ulegamy presji ogółu, przez co nasze życie wydaje się nam puste.
Filar szósty: Integralność osobista
Aby zachować własną integralność, należy żyć w zgodzie ze swoimi wartościami i przekonaniami. Mieć poczucie spójności między tym, co czuję, co mówię i co robię, jak postępuję. Brak tej spójności podważa nasze poczucie własnej wartości, sprawia, że gardzimy sobą, bo zdradzamy to, w co wierzymy.