Go to content

Nie wyobrażam sobie bez niego życia, dobrze, że jest… Taki CzaroMarownik na dobre życie

Fot. iStock/peshkov

Nie wyobrażam sobie bez niego życia. Może być całkiem nieduży, albo wielkości zeszytu. Może mieć miękką okładkę, taką, której dotknięcie, nawet przypadkiem, kiedy szukasz czegoś zupełnie innego w torbie (gdzie mój telefon!), dodaje ci otuchy i odwagi. Nawet sama świadomość, że tam jest, że możesz po niego sięgnąć,  jest ważna. Może mieć nawet twarde, zagięte rogi. Może być kolorowy, pełen wspaniałych zdjęć, albo po prostu piękny, o gładkich, przyjemnych w dotyku kartkach. Mój kalendarz organizuje mi życie. Odczarowuje trudne momenty, wywołuje uśmiech na twarzy, wprowadza do codzienności trochę magii i przypomina o tym, co (naprawdę) ważne.

Powiem to głośno: nie należę do osób dobrze zorganizowanych. To znaczy, nie należałabym do nich, gdyby nie ten mój ulubiony gadżet. Zapisuję w nim wszystko. Gdybyście zajrzeli tam, nawet na „chybił-trafił”, znaleźlibyście śmieszne powiedzonka moich dzieci, sentencję usłyszaną przypadkowo w radio, bilet do muzeum, które zwiedziłam, mnóstwo rysunków kolorowymi długopisami (głównie kwiaty i figury geometryczne szkicowane podczas rozmów telefonicznych) i bardzo dużo „ważnych” dat zakreślonych również na kolorowo (w zależności od nastroju i rangi wydarzenia:)).

CzaroMarownik 2018_FRONT_CMYK_300dpi

Bo mój kalendarz odzwierciedla moje życie. Niektóre dni są bardzo kolorowe, inne mają odcień szarości, jeszcze inne zupełnie puste, ponieważ… nie zaplanowałam ich. I na takie „puste” kartki też lubię popatrzeć, bo to mnie uspokaja, daje poczucie wolności, przypomina o miłej perspektywie odpoczynku lub spontanicznej wyprawy w ulubione, lub zupełnie nieznane miejsce.

Wszystkie te moje skarby, wszystkie chwile i pamiątki po tych chwilach mieszkają sobie spokojnie w CzaroMarowniku. I mają tam dobre towarzystwo – mądrych, potrzebnych słów, życiowych wskazówek, magicznych inspiracji. Wszystkiego, co rozjaśnia deszczowe, chłodne dni i wprowadza do nich odrobinę niezwykłości. Wszystkiego, co uspokaja i naprowadza na właściwe tory w nieznośnie upalne dni. A w te wiosenne, cieszyć się pierwszą burzą.

Fajnie jest przewrócić kartkę CzaroMarownika i przeczytać coś dobrego, jasnego, pozytywnego. Fajnie jest odszukać, całkiem przypadkowo, przydatną poradę, zatrzymać się na dłużej nad horoskopem, poczytać o zasadach FengSzui i o tym, co to znaczy, jeśli śpisz na brzuchu, a co, jeśli zasypiasz zwinięta jak embrion.

Albo kartkując kalendarz, natrafić na tekst „10 rzeczy, które musisz mieć w szafie” i wpaść na pomysł, że w ten weekend musisz koniecznie zrobić przegląd swoich ciuchów. Zaprosić przyjaciółki, pośmiać się z dżinsów, które były modne jeszcze kilka lat temu, a dziś, no cóż… po prostu już „nie pasują” :), wymienić się ubraniami, poczuć dobrą energię osób, które są ci życzliwe.

Tak, kalendarz może być świetnym towarzyszem, szczególnie wtedy, kiedy przypomina ci, jak mocno jesteśmy związani z naturą, jak potrzebujemy widzieć tę zależność, by lepiej rozumieć otaczający nas świat i samych siebie. Kiedy zaczynasz rozumieć, że dobrze jest czasem zwolnić, bo wtedy właśnie dzieją się prawdziwe czary…

CM2018_845x392px(1)