Go to content

Wiking znad Wisły. Na czym polega fenomen Pawła Ładziaka, który z dnia na dzień stał się gwiazdą?

Fot. Print Screen z Instagrama/pavel_ladziak

Polski Wiking to nowa gwiazda internetu oraz polskiego show-biznesu. Konto Pawła Ładziaka na Instagramie śledzi prawie 350 tysięcy ludzi. Znaki charakterystyczne – atletyczna budowa ciała, tatuaże, opalenizna i siwy kolor włosów. Nic więc dziwnego, że robi prawdziwą furorę i informują o nim wszystkie media w Polsce. Ostatnio został dostrzeżony nawet przez Daily Mail, gdzie została opisana jego historia, która motywuje innych i pokazuje, że dzięki silnej woli i determinacji można zmienić swoje życie. I stać się gwiazdą. Na czym polega jego fenomen?

Atletyczne, opalone ciało oraz siwe włosy i perfekcyjnie przystrzyżona broda. Taki zestaw sprawił, że bydgoszczanin zdobył grupę wiernych fanek w każdym wieku, które zachwycają się jego wyglądem. Przez to, że farbuje włosy na siwo, wygląda na znacznie starszego niż jest w rzeczywistości. Wielu uważa go za dojrzałego mężczyznę w okolicach 50-tki. A ma on dopiero 35 lat.

Choć teraz prezentuje się doskonale, nie zawsze tak wyglądał. Chętnie dzieli się zdjęciami ukazującymi jego metamorfozę i wspomina, jak wyglądał 10 lat temu. Dzięki ciężkiej pracy, determinacji i silnej woli wyrzeźbił ciało i nabrał pewności siebie. „Pamiętacie to stare zdjęcie? Zgadzam się, że jest fatalne, ale to właśnie motywacja dla mnie i dla was. Tak jak każdy z was walczę ze swoimi słabościami!” – napisał. Jego przemiana naprawdę robi wrażenie.

Na co dzień jest szczęśliwym mężem i ojcem. Na swoim profilu chwali się żoną, która również uwielbia wizyty w siłowni. Nie ukrywa, że jest ona dla niego najważniejsza i darzy ją szczerą miłością.

Co sądzi o swojej popularności? „Moje zdjęcia zaczęły wypływać w świat. Czułem się dziwnie, zaczęli pisać do mnie ludzie ze świata. Nie zależało mi, nie budowałem Instagrama dla fejmu. Podobam się kobietom, nie ukrywam. Żona w porządku, rozumie że realny świat to jedno, a rzesza fanek to drugie. Wszystko zależy ode mnie” – powiedział w jednym z wywiadów.

Co o nim sądzicie? Czy rzeczywiście media mają powód, żeby się tak zachwycać polskim Wikingiem? Bo ja przyznam się szczerze,  dołączyłam do grona jego obserwatorów na Instagramie.