Go to content

Trzy „brzydkie” cechy charakteru, które świadczą o twojej wysokiej inteligencji. Nie zmieniaj się!

Fot. iStock/vicnt

Znana aktorka, Jennifer Lawrence przyznaje, że uwielbia kląć. Do późnego chodzenia spać przyznają się natomiast Barack Obama i Keith Richards. A Albert Einstein pytał retorycznie: „Jeżeli za­bałaga­nione biur­ko jest oz­naką zabałaganione­go umysłu, to czego oznaką jest puste biurko?”

Czy w dzieciństwie rodzice upominali cię, byś już gasiła światło i szła spać? Do tego musieli wstydzić się, że z pasją przeklinałaś, a twój pokój przypominał pole minowe, w którym tylko ty potrafiłaś odnaleźć swoje rzeczy? Spokojnie, być może to wszystko oznacza, że masz po prostu… ponadprzeciętne IQ. Naukowcy mają na to swoje dowody!

Klniesz jak szewc?

„Nie rozumiem, dlaczego nie mogę w towarzystwie dorosłych osób czasem sobie poprzeklinać. Wiele razy zwracano mi uwagę. A ja jestem po prostu impulsywna i kocham to w sobie. Oczywiście nie klnę siarczyście na ważnych biznesowych spotkaniach. Jednak w zespole (między znanymi sobie ludźmi) lubię powiedzieć mocniejsze słowo. Uważam, że czasem dzięki temu rozładowuję napiętą atmosferę, albo rozbawiam kolegów z pracy. To bywa potrzebne i nie uważam, że to mnie definiuje jako prostaczkę”, twierdzi Marta, dyrektorka kreatywna w agencji reklamowej.

Zapewne wiele razy słyszałaś, że ci, którzy sporo przeklinają mają niewielki zasób słów i nie potrafią wyrazić siebie za ich pomocą. Ale to absolutnie nie musi być prawda! Patrząc na ten temat nieco żartobliwie, można powiedzieć, że ludzie, którzy nie używają żadnych „brzydkich słów”, mają uboższy słownik, ponieważ skreślają z niego przynajmniej kilkanaście wyrazów.

A już całkiem serio, prezentujemy badania, które naukowo tłumaczą, dlaczego przeklinanie idzie często w parze z inteligencją. W eksperymencie, którego wyniki opisano na stronie „Since Direct”, poproszono ludzi, by bardzo szybko wymienili jak najwięcej przekleństw. Następnie skierowano ich na testy IQ. Okazało się, że im wyższy wynik dana osoba osiągnęła podczas testu, tym więcej brzydkich wyrazów potrafiła wymienić. Czujesz się przekonana?

Jesteś nocnym markiem?

„Gdy poprosiłam szefa o dzień pracy w domu, krzywił się i nie dowierzał, że będę równie efektywna, jak siedząc na tyłku przy biurku w pracy. Wtedy mówiłam mu: „Słuchaj, mogę tu wysiadywać tzw. dupogodziny, popijając kawkę, ale domu pracuję w swoim rytmie o wiele szybciej, bo mój mózg wchodzi na najwyższe obroty, kiedy trzeba wychodzić z pracy. Fakt, że wstaję o godzinie. 9.00 i rano jestem nieprzytomna, nie czyni mnie leniwą osobą. Daj mi pracować w swoim rytmie”. Kiedy się zgodził, był w szoku, jak potrafię z domu być kreatywna”, mówi Inga, doradca finansowy.

W „Psychology Today” opublikowano wyniki badań, które udowadniają, że osoby z wyższym IQ lubią później kłaść się spać. Według badań psychologa ewolucyjnego Satoshi Kanazawy osoby z ilorazem inteligencji poniżej 75 kładą się spać około 23:41 w dni powszednie, podczas gdy osoby z ilorazem inteligencji powyżej 125 dopiero około godz. 00:29. Dlaczego tak się dzieje?

„Ludzie, w przeciwieństwie do innych gatunków ssaków, mają wyjątkową zdolność, świadomie przełamywać swój wewnętrzny zegar biologiczny i jego rytmiczność. Innymi słowy, dla ludzi ich rytm dobowy nie jest wyłącznie kwestią genetyki, ale wyboru”, napisał Kanazawa. Nocami, kiedy telefon milczy, a dzieci śpią, ich rodzice mogą czytać, tworzyć, pracować, odpoczywać, poświęcać czas sobie. Czasem nawet kosztem niewyspania się do pracy. Poza tym zawody osób lepiej wykształconych często nie wymagają bycia w miejscu pracy skoro świt na 6.00 rano.

Masz bałagan… wszędzie?

„Wkurzało mnie, że szefowa wymagała ode mnie porządku na biurku i wykonywania zadań po kolei. Byłam dziennikarką. Miałam wszystko poukładane w tylko sobie znanym porządku. Jeśli potrzebowałam, wiedziałam, po co i gdzie sięgnąć. Poza tym moja ściana roślin ogradzała mnie od kolegi, a wieża ułożona z czasopism służyła za dodatkową półkę. Nie miałam okna, więc na tablicy korkowej poprzyklejam sobie ulubione obrazki, które poprawiały mi humor. Przyznam, że byłam wściekła, gdy ktoś napominał mnie i nazywał bałaganiarą albo osobą chaotyczną. Ja po prostu pracowałam w tylko sobie znanym systemie. Lubiłam pisać kilka artykułów naraz. Bo do jednego przez chwilę poczytałam książkę, potem do drugiego udało mi się do kogoś dodzwonić, a do trzeciego przyszła mi akurat w jakimś momencie ciekawa myśl. I tak byłam najszybsza w zespole! Dziś piszę z domu. Książki pod swoim nazwiskiem”, opowiada Kaśka, dziś pisarka.

Opublikowane na łamach „Psychologu Science” wyniki badań specjalistów z Uniwersytetu Minnesoty potwierdzają, że tzw. twórczy nieład, czy zwykły bałagan może stymulować twórcze myślenie. Zespół psychologów pod kierunkiem Kathleen Vohs udowodnił, że przebywanie w schludnym i uporządkowanym otoczeniu powoduje, że ludzie zwykle robią to, czego się od nich oczekuje. Kiedy zaś mogą pozwolić sobie na więcej luzu, czyli np. bałagan na biurku lub tysiące pootwieranych plików na ekranie komputera, są w stanie wpaść na ciekawsze i mniej standardowe rozwiązania.

Takie środowisko pracy często jest potrzebne naukowcom, łamiącym utarte schematy myślenia, osobom z wolnymi zawodami, wynalazcom i intelektualistom. Dopiero wtedy ich umysły są w stanie szybko łączyć ze sobą różne fakty, a pozorny nieład dostarcza im więcej bodźców do rozważań i tworzenia ciągów logicznych. Kiedy ktoś zmusza ich do porządkowania, tracą wenę i hamują swoje myśli. Działają wbrew sobie z mniejszymi rezultatami.

***

Spokojnie, jeśli jesteś pedantką, która nie lubi przeklinać, a kocha medytować o świcie, to nie oznacza, że nie możesz być wybitna. Nie popadajmy w skrajności, ludzie są różni. Po prostu rebelianckie cechy charakteru często sprzyjają większej odwadze do przełamywania tabu, a powszechnie akceptowane zachowania dla niektórych są hamulcem w rozwoju i szukaniu tego, co nie zostało jeszcze odkryte. Jeśli człowiek tak bardzo nie przejmuje się opinią innych i nie koncentruje się na tym, jak wygląda w oczach współpracowników czy szefa, to znaczy, że jest w stanie odważniej dążyć do wyznaczonych przez siebie celów. A jeśli mierzy wysoko… Wow, gratulacje! Bo jeśli jest zwykłym klnącym leniem, to… po prostu sorry. Przemilczę puentę.