Go to content

Świat oszalał. Nie dajcie się wciągnąć w ten młyn!

Fot. iStock/Fly_dragonfly

Włączając telewizor nie wie już człowiek sam, czy oglądając poranny serwis informacyjny nie jest przypadkiem nowym uczestnikiem Truman Show. Czy może dom cały obwieszony kamerami podgląda właśnie reakcje jego na absurdy, płynące zewsząd, jak mydlane bańki i obijające się o twarz raz po raz. Rzeczy, które nauczyły nas matki i ojcowie, ich wychowanie i codziennie, starannie wlewane w młode głowy prawdy o świecie, wpadają w jakiś niewyobrażalny mikser,  pozostawiając w głowach sieczkę. Dokąd zmierzasz świecie, czyś ty przypadkiem nie oszalał?

Kobiety

Wpadły w niebezpieczną pułapkę perfekcji. Nie maja innego wyjścia niż wyglądać idealnie, bo jedyne wzory z jakich czerpią, to telewizja, reklama i kolorowe gazety. Wszystkie kampanie wrzeszczą, krzyczą, szczują: Masz być jak ja! Masz chcieć jak ja! Karmić czym ja! Pachnieć jak ja! Ubierać się w co ja! Myśleć jak ja! Masz przestawić mózg na mniemanie mas, jak robotów. Masz nie mieć swojego zdania. Masz się stawać zaprogramowanym trybikiem w całej machinerii nowoczesnego postrzegania kobiety, matki. Zamknąć się i płynąć z nurtem w bardzo bezpiecznym pontonie. Masz zamknąć pysk. Zrozumiałaś? Nie polemizować, że chciałabyś inaczej, że to może nie dla ciebie taka presja. Dochodzi do tego, że dziewczyny stają przed lustrem umęczone, brzuch po porodach, po cesarskich cięciach i innych przygodach losu, przymykając powieki ze łzami w oczach łapią się w pasie, próbując przemilczeć przed sobą stan rzeczy. 

Do łóżka chodzą tylko w długich koszulach, przed mężami rozbierają się po ciemku, bo same już chyba nie wierzą, że ciało może wyglądać inaczej. Że tak, ciało kobiety może wisieć. Że ciało matki wystaje zza kusych majtek. Że piersi są nierówne. Jedna tryska mlekiem na cztery strony świata, a druga wyschła już jak stare jabłko. Że rozstępy nie oszczędzają ud. Że przerwa między nogami kiedyś tu była, przysiąc by mogła! Ale już jej nie ma. Nie dają sobie czasu na powrót do formy w duchu zdrowego rozsądku, nie skupiają się na budowaniu porządnych relacji z dziećmi, tylko nie marnując czasu zaczynają wstydzić się samych siebie i zapędzają zdrowie psychiczne na szafot.

Otwierają później gazety dla „nowoczesnych” pań, a tam sesja odważnych czterech, co zdecydowały się pokazać sylwetki po dwójce dzieci, trójce, i zaczynają śmiać się histerycznie pod nosem, bo przed oczami stają normalne, piękne, zdrowe kobiety i ich dzieci, z wymalowanym na twarzy szczęściem, które redakcja nazywa „odważnymi”. Jakim prawem? Bo nie wpadły w sidła wygórowanych oczekiwań społecznych? Bo noszą spodnie w rozmiarze 42? „Normalne” droga redakcjo, to jest sesja „normalnych” czterech matek.

Nagość

Z każdej dziury wylewa się golizna. Jest wszędzie, oblepia jak rzep, jak żywica na palcach. Nie wstydzimy się wyjść wieczorem na miasto w kiecce ledwo zakrywającej gniazdo, nikt nie obejrzy się z pogardą na dziewczynę z bufetem na wierzchu i dupą świecącą jak słońce w zenicie, nie mamy problemu, żeby pogapić się na wystawione porno gazety na witrynach polskich sklepów i opowiedzieć koleżankom przy drinku, jak wczoraj wieczorem robiłyśmy facetowi loda, ale na samą myśl i widok siorbiącego przy cycku niemowlaka mamy odruchy wymiotne. Obrzucamy się inwektywami, ciśniemy w siebie strasznym szambem. Hipokryzja. Zapomniał świat, pogubiła się ludzkość, kiedy na skrzyżowaniu zamiast przeciąć prosto cały czas skręca w jedną stronę zataczając błędne koło. A przypomnieć aż się prosi, ze funkcja piersi pierwotnie taki cel właśnie ma – żeby karmić i podtrzymywać zdrowe życie. Nie tarmosić, lizać, powiększać, podwieszać, macać. Nie po to by się do ich widoku dotykać przed monitorem uświnionego komputera. To wszystko zastosowanie wtórne. Niewiarygodne, co?

Wychowanie

Świat jest chory psychicznie. Świat nie potrafi już podjąć własnej decyzji, ale posiłkuje się wymyślanymi i coraz bardziej popularnymi ideologiami o wychowaniu dzieci. Zapisuje sobie świat te głębokie wynurzenia w poradnikach, zbiorach, dekalogach i listach, odhaczając codziennie ptaszkiem wersy, trzymając się ściśle planu ułożonego odgórnie. Czy podałam dzisiaj dziecku dwa banany, a może tylko jeden, sama już nie pamiętam. Czy przeczytałam minimum trzy bajki, czy wyczyściłam z diety spożywanie glutenu do zera, czy przypadkiem nie skarciłam za mocno, czy nie narzuciłam, czy nie powiedziałam „NIE”, czy nie nakrzyczałam, czy odpowiednio mocno przytulałam,  czy te buty nie zniszczą nóżek, czy mają wkładki, a materac ten, czy on oddycha, ile punktów dostał w rankingu, ile w skali, czy fotelik taki, to cztery gwiazdki ma, a może dziesięć, słodzona herbata na noc – dobry Boże, czy ja przypadkiem nie czyham na rychłą zagładę własnego młodego pokolenia?

Poważnie potrzebujemy zapisu, żeby wiedzieć, że przytulanie i brak przemocy fizycznej to dobra droga do spokojnej dorosłości naszych dzieci? I-N-S-T-Y-N-K-T. Instynkt schował się do piwnicy i zakrył grubą warstwą cegieł. I tak sobie w tej piwnicy leży i cicho piszczy „ratunku, tu jestem!”. Może go jeszcze kiedyś któraś odnajdzie. Gubią się matki w nowej rzeczywistości, bo zamiast iść za głosem serca i przeżywać własne dzieci w zgodzie ze sobą i w nieopisanych pokładach miłości, to wchodzą, czytają i po raz kolejny po prostu się programują. Jak roboty kuchenne. Strasznie się uzależniają. Od informacji nabytych przez kogoś, od ideologii, które są w trendzie, od ludzi potrafiących mówić głośno i wyraźnie, z talentem przywódczym, pociągającym tłumy. Obyśmy nigdy nie doczekały czasów globalnego odcięcia zasięgu sieci, bo wymrzemy marnie. Jak bez wody i źródła białka. Czyż nie?

Relacje rodzicielskie

Absurd tak dokładnie zbudowany na fundamencie historii o zboczeńcach i złych domach, w których faktycznie źle się działo, co jest niepodważalne. Nie wiedzieć czemu natomiast my naród, mamy nieodpartą potrzebę przerysowywania. Potrzebę domalowywania po parze rąk i nóg do potworów bez głowy z zastępami macek. Nie potrafimy znaleźć złotego środka. Albo jestem dobry, albo zły, albo jestem mistrzem w czymś, albo totalnym lebiegą. Do czego doszło, że chodząc bez stanika, po domu, przed oczami czteroletniej córki, zaczyna się człowiek drapać po głowie, czy nie wygląda to źle w świetle moralności i prawa. Gdzie popełniliśmy błąd, że na forach autorytetów pedagogicznych dowiadujemy się, że własnych dzieci nie można całować w usta, bo po pierwsze: usta zostawia się dla przyszłego partnera, a po drugie: krwiopijcze bakterie zeżrą te dzieci od środka. Jak ja się cieszę, że mnie to jednak mama całowała w usta i na pohybel – robi to do tej pory, a mam blisko trzydzieści lat.

Więc wyłączę telewizję na dziś, wygaszę internet, zamknę prasę, bo w zgodzie chcę trwać z własnymi poglądami i pokryć włosy platyną w pełnym zdrowiu psychicznym. Kobietom też radzę, nawołuję i ładnie proszę – nie dajcie się wciągnąć w ten młyn. Jesteście piękne, mądre i pełnowartościowe. Zacznijcie przesiewać informacje na sicie z drobnym oczkiem, im szybciej tym lepiej, bo zmarnujecie najpiękniejsze lata, a przypominam, życie mamy tylko jedno! Powodzenia. Jesteście super!